sobota, 31 grudnia 2011

Odwagi nie można się nauczyć.

Przy założeniu ,że Europa zachowa się mało elegancko co do wyciągania strefy euro z kryzysu możemy wnioskować ,że wystąpienie ryzyka recesji w tych krajach w raz z nadchodzącym rokiem jest nieuniknione. Proces jakiego dokonał nasz minister finansów żeby osiągnąć to co tak chwalebnie media podawały-mówimy o relacji długu publicznego do wzrostu PKB na poziomie prawie 54 % jest zwyczajną manipulacją żeby uniknąć przekroczenia pewnego poziomu ,który niestety bez tych zbiegów ministra byłby dawno osiągnięty. Zastosowanie kreatywnej księgowości a tym samym uniknięcie wzrostu stóp procentowych w roku 2012 nie opawa optymizmem ponieważ przykładowo środki jakie zostały przesunięte z OFE do ZUS-u jednocześnie odsunęły jeden problem na dalszy plan żeby zapobiec innemu czyli takie łatanie jednej dziury kolejną dziurą. To co nazywa się dzisiaj sukcesem Rostowskiego zaraz okaże się katastrofą społeczną. Sztucznie obniżony dług będzie pożywką dla agencji ratingowych ,które w moim odczuciu na dziś zachowują się jak nieodpowiedzialne dzieci, będą miały kolejny powód żeby obniżyć rating Polsce ponieważ ta nasza wiarygodność kredytowa będzie dawała wiele do życzenia. Odwagi nie można się nauczyć i chyba taka polityka manipulacyjna będzie stałym elementem naszej gospodarki. To nie te czasy kiedy walką i patriotyzmem osiągaliśmy zwycięstwo, teraz chronimy swoje pieniądze poprzez zwyczajne oszukiwanie systemu. Realia się zmieniają i zaczyna być tak ,co mocno zastanawia, że wszystko co nam wydaje się manipulacją psychotechniczną staje się dobrem społecznym do tego stopnia, że zaczynamy wierzyć ,że tak to powinno wyglądać, że taka jest prawda. Nic bardziej mylnego, obraz jaki nam się rysuje jest ewidentnie nie do zaakceptowania no bo co to za polityka gdzie banki doprowadzają do załamania rynku z własnej winy, przychodzą do instytucji państwa żeby je ratowały, państwo nadwyręża swój budżet pompując nie małe środki w bankowość co w efekcie doprowadza do niewypłacalności samego państwa czego następstwem są upadłości chociażby państw strefy euro. Tak ogólnikowo można przedstawić stan dzisiejszych mechanizmów, które w istocie są szkodliwe dla jednostki. Wielkie lanie należy się nadzorcom, którzy nie nadążają za rozwojem rynku i pomimo posiadanych środków nie reagują dość szybko i skutecznie na działania mające wpływ na przyszłość. Ktoś kiedyś postanowi rozliczyć panów za te prezenty ,które dostajemy w postaci kryzysów, baniek spekulacyjnych, jednak skala zjawiska jest na tyle duża i tak skomplikowana że nie będzie można podołać od czego to wszystko się zaczęło. Nie ma recepty na sukces jednak pomysły sprowadzane do społecznego wymiaru grożą nam w dzisiejszych czasach destrukcją społeczną .

środa, 28 grudnia 2011

Pozbawić system.

Nietrudno zgodzić się z profesorem Krasnodębskim co do perspektyw w nadchodzącym roku. Jak trafnie pan Zdzisław zauważył będziemy świadkami łatania dziur europejskim sposobem bez radykalnych decyzji. Ponura rzeczywistość ,banki zadbają o swoje wyniki więc ta kwota 200 mld euro, która została wpompowana w rynek zwyczajnie nic nie zmieni natomiast w odniesieniu do Polski postrzegani jesteśmy jeszcze jako bezpieczny, rentowny kraj.
Wspomnieć można o historii pewnego chłopca o imieniu Władimir, który w wieku 8 lat zostaje pozbawiony ojca, którego skazano jako zdrajcę ojczyzny. Chłopiec trafia do sierocińca, nie ma już matki i braci, zostali wszyscy aresztowani. Władimir głośno mówi o nienawiści do systemu ,który niewinnych ludzi zabrał z jego otoczenia. Władza skazuje Władimira pomimo jego młodego wieku do obozu na prace przymusowe świadomie próbując pozbawić sierotę ostatnich resztek człowieczeństwa. Mając 16 lat umiera w zapomnieniu. Dopiero w 1956 władza postanowiła rehabilitować rodziców i rodzeństwo Władimira. Historia krótka a jakże wymowna, jak łatwo system może zniszczyć życie jednostki, obrócić jego codzienność w piekło. Całe zdarzenie nie należy do jednostkowych przypadków i w swojej formie przedstawia obraz tragiczny jak wiele szkód może wyrządzić zła polityka. O skutkach kontrowersyjnych przepisów, paragrafów możemy mówić z perspektywy czasu stąd też jak patrzymy na dzisiejszy de facto kryzys fiskalny opleciony medialnym straszeniem ludzi mamy wrażenie wielkiej niemocy w postępującym procesie. System odbija swoją pieczęć na całym społeczeństwie i logiczne by było podjęcie wszelkich skutecznych działań aby uniknąć konsekwencji nieudolności twórców systemu. Na przykładzie Władimira sprawdza się powiedzenie, że głową muru nie rozbijesz i tak też jest w tym przypadku, jedna osoba nie jest w stanie nic zmienić. Potrzebny jest kompleksowy pakt działań, nie jak to ma miejsce w Unii gdzie dużo się mówi a efekty i działania z tym związane są krótko mówiąc mizerne. Być może tak jak w przypadku Władimira dopiero czas i historia oceni to co my nazywamy zapobieganiem kryzysowi jednak już dziś możemy powiedzieć ,że tam gdzie mówiło się o spójności polityki tam wystąpiły największe problemy.

wtorek, 27 grudnia 2011

Dobre nastroje.

Trudność osiągnięcia wyników zadowalających wszystkich zainteresowanych w dzisiejszych czasach graniczy na poziomie zera. Rozczarowanie konsumentów i co ważne systematyczna utrata zaufania do rządu powoduje wielki niedosyt w działaniach poczynionych przez rząd. Mawiają ,że starość jest fajna jednak czy ma to tak samo się do niby nowego rządu o starych korzeniach. Perspektywa okresu pracy przez przeciętnego Kowalskiego nie opiewa entuzjazmem ,który niemiłosiernie kopany przyjmuje o dziwo z cierpliwością kolejne pomysły rządowych projektów. Podsumowanie tego roku jest tylko w moim odczuciu przypieczętowaniem tego wszystkiego co zostało już napisane w tym blogu. Kiedyś można było posądzić autora o zbyt pesymistyczny obraz rzeczywistości jednak fakty i cała aura otaczającą środowisko unijne nie pozwala inaczej rozumować. Nie było niczego ,co by można posądzić o działania wizjonerskie jednak same „suche” fakty zmuszają do takich a nie innych wniosków niestety na niekorzyść obecnego rządu. Być może nie do końca miarodajnie i rzetelnie przedstawiona została interpretacja zdarzeń. Rzeczywistość widziana w szarych barwach trafnie przełożyła się na widzenie Europy przez pryzmat kryzysu, który notabene powstał w wyniku polityki fiskalnej tych państw wspólnoty. System nieszczelny, który nie można naprawić w kilka miesięcy spowoduje efekt domina co przyczyni się do ,jakże cicho wypowiadanej przez mądralińskich, poziomu recesji. To co nieuniknione dla Hiszpanii, Francji i być może dla samych Niemiec może okazać się szansą dla krajów wschodzących. Na pewno na dziś Europa nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu dlatego upatrywać można systematyczne zaciskanie pasa przez państwa których budżety są już na tyle nadwyrężone ,że nie będą w stanie sprostać przyszłym trudnościom banków. Gwałtowne hamowanie chociażby Niemiec spowoduje ,że na Europę będziemy patrzeć jak na skansen gospodarczy. Nas straszą kryzysem jednak trzeba pamiętać, że skala tego zjawiska dotknie nas w minimalnym stopniu z uwagi na to ,że nie posiadamy w swojej walucie pieniądza Euro ale jesteśmy w jakiś sposób uzależnieni od tej waluty i dlatego przykładowo słabe Niemcy mogą się przełożyć na słabe zakupy ze strony tego kraju. Głównym czynnikiem który działa na niekorzyść Unii to jest brak nakładów na budowanie innowacji, procesów technologicznych, brak środków na rozwój i naukę. Taki stan beznadziei będzie się przedłużał co w konsekwencji jak donoszą media za kilka lat taka sobie na dziś Brazylia może wyprzedzić Wielką Brytanię w odniesieniu do wzrostu gospodarczego. Nadmierna bądź niedostateczna ingerencja państwa w gospodarkę być może dadzą perspektywy negatywne w dłuższym rozrachunku jednak powodem do optymizmu może być fakt ,że nasze zacofanie gospodarcze może okazać się zbawieniem w obliczu powodzi nieudacznej polityki Unii Europejskiej.

czwartek, 22 grudnia 2011

Nie udało się.

Mówią ,że mamy niski poziom demograficzny jednak sami niewiele robią ,żeby temu przeciwdziałać. Można nawet założyć ,że kroki jakie się podejmuje konsekwentnie tworzą taki mało obiecujący obraz zmierzający do zapaści demograficznej. Takie magiczno-życzeniowe myślenie wśród posłów powoduje ,że coraz częściej w swoich założeniach balansują na granicy abstrakcji i dążeń wyciętych całkowicie z rzeczywistości. Sami również oczekują że jakaś magiczna siła wpłynie samoczynnie na rzeczywistość i wszystko wróci do normy, zniknie kryzys finansowy, państwo zadba w końcu o obywateli a w całej Europie zapanuje ład i spokój. Jednak zanikanie wiary w moc słów, bo nie ma do tej pory żadnych podejmowanych działań skutecznych, powoduje coraz to większe rozgoryczenie i irytację społeczną. Można uznać eksperyment w postaci eurolandu za niewypał ale kto to powie głośno skoro nikt nie ma tej cywilnej odwagi przyznać ,że taka forma demokratycznego współżycia nie sprawdziła się a wręcz rozczarowała. Paradoksalnie śmierć byłego prezydenta Vaclava Havla, Kim Dzonga czy chociażby Wioletty Villas uświadamia mi ,że wszystko przemija zarówno w sensie fizycznym jak i ustrojowym. Wyłania się obraz nowej Europy, która nie ma co ukrywać, rozpada się ideologicznie, bo Unia miała kojarzyć się z jedną rzeczą o określonej jednolitej cechowości zawartej w jednym słowie. Tego niestety nie ma a o jednomyślności można tylko pomarzyć. Nie ma już w nas tego przekonania ,że zmierzamy dobrym kierunku. Wcześniej brak kapitału, słaba gospodarka wręcz zmuszała nas do wstąpienia w szeregi Unii co odbiło się na naszym niby-dobrobycie. Zbliża się pomału podsumowanie całego roku i raczej entuzjazmu tu nie będzie widać. Wszystko ma swój związek przyczynowo-skutkowy, obawiam się, że pomimo podjętych działań na rzecz ratowania Unii, mam tu na myśli wielką sumę pieniędzy, która ma zostać wpompowana w system bankowy, zostanie przeznaczona na całkiem inne cele niż te które wymagają niezbędnej interwencji. Podświadomość, sposób rozumowania wielu ludzi nie zmienił się i można oczekiwać powtórki z rozrywki, dlatego dawanie instytucją środki finansowe zamiast przysłowiowej wędki jest zwyczajną głupotą. Takie działania chwilowe, możliwe ,że zapobiegną na jakiś czas kryzysowi jednak nie eliminują ostatecznie problemu, takie odwlekanie w czasie może jedynie zemścić się z podwojoną siłą, wtedy już nie wystarczy wiedza i umiejętności, potrzebny będzie cud żeby uniknąć katastrofy.

wtorek, 20 grudnia 2011

Przywilej górnika

Zabrać jednym żeby dać drugim to jeszcze miało jakiś sens jednak polityka w stylu zabrać jednym i nikomu nie dać staje się coraz bardziej popularnym zjawiskiem wśród rządzących i daje mocno do myślenia gdzie my tak naprawdę idziemy z taką rządową polityką. Czyżby są to działania w trosce o dobro człowieka i dobro wspólne, no bo jak można nazwać próbę odstąpienia od przywilejów chociażby górniczych. Wielu martwi ten fakt ,że mogą otrzymać jakiś deputat węglowy bądź jego równowartość. Martwi ich fakt ,że kobiety dożywotnie otrzymują rentę, emeryturę górniczą po mężu wraz z tymi przywilejami a temu wszystkiemu nieodłącznie towarzyszą skrupulatne wyliczenia. To wydaje się trochę żenadą, że mówią o tym grupy osób ,które nie mają większego pojęcia o charakterze pracy tych ludzi, których tak sowicie już za czasów PRL-u postanowiono obdarzyć przywilejami za trud swojej pracy. To jest grupa ważna tak samo jak kolejarze, służby mundurowe jednak wydaje mi się ,że ryzyko ich pracy jest spośród tych wymienionych największe i ma uzasadnienie taki sposób nagradzania ten sektor zawodowy. Rząd nie patrzy na człowieka jako element najważniejszy w zakładzie ale tylko przez pryzmat zysków stąd też wydają się idiotyczne pomysły panów posłów w moim odczuciu szukających dodatkowych pieniędzy tam gdzie nie powinno się ich oczekiwać. Pamiętać należy o tym ,że Polska opiera się na węglu, głównym źródłem energetycznym jest to co wytworzą w większości górnicy na Śląsku. Trzeba szukać oszczędności, zgadzam się z tym ,jednak miałoby to sens i uzasadnienie w przypadku kiedy poziom życia społecznego byłby na tyle wysoki i w ogólnym rozumowaniu na tyle „bezpieczny”, że można byłoby sobie pozwolić na tego rodzaju praktyki, począwszy od wydłużenia lat pracy, co o zgrozo już dzieje się na naszych oczach a skończywszy na zabieraniu tzw. Barbórki czy 14- stki. Nie ma większego uzasadnienia i podstaw aby takie postępowanie wprowadzać, wprawdzie brak finansowe jakie ma państwo są dość duże jednak trzeba pamiętać ,że takowa dziura budżetowa sama z siebie nie powstała a źródła tego problemu raczej należałoby szukać wprowadzonej polityce przez rządy. Tusk przesadził w swoich oczekiwaniach względem obywateli od których wiecznie coś się bierze a nic w zamian nie daje, co czyni z niego zwykłego wyzyskiwacza społeczeństwa polskiego. Ja się dziwię, że bez echa przechodzą takie słowa premiera: „ następny rok będzie trudniejszy od poprzedniego ,ale ciągle w Polsce da się żyć.”. To jakaś kpina na miarę absurdu, tam gdzie miało być lepiej okazuje się ,że jest coraz gorzej. To jest też sygnał dla ludzi ,że jesteśmy mocno oszukiwani. Tak też przykładem są w tym momencie górnicy, co wydawać by się mogło najmocniejsza grupa klasy pracującej, może zostać dotknięta zarazą tuskowej wizji państwa, które niemiłosiernie i co ważne, desperacko poszukuje środków na realizację swoich programów wyborczych. Przyszło mu rządzić w trudnych czasach jednak nie zmienia to faktu, że taka polityka wyprowadzi ludzi na ulicę, którzy słusznie będą domagać się realizacji swoich postulatów.

piątek, 16 grudnia 2011

Nowa komisja

Doczekaliśmy się w końcu kolejnej komisji a już wydawało się ,że era sejmowych spotkań we wspólnym gronie kilku działaczy różnych partii pójdzie do lamusa a tu taka niespodzianka. Należy pamiętać o istotnej kwestii działania tego rodzaju komisji, w samej formie niczego nowego ona nie wnosi do bieżących faktów po za tym, że każdy członek takiej komisji pobiera dodatkowe świadczenia finansowe i co gorsze, marnuje niepotrzebnie czas osób ,które są wzywane na tego rodzaju pogaduchy. Obserwując poprzednie komisje i chociażby dzisiejszą za bardzo nie można potraktować sytuacji poważnie chociaż wydawałoby się ,że osoby ,którym dane jest tam tłumaczyć się są często z górnej półki z sejmowych szeregów. Rzecz dotyczy tym razem komisji do spraw Unii Europejskiej gdzie główną postacią jest nie kto inny jak sam Radosław Sikorski. Powstanie takowej komisji zawdzięczamy PiS- owi, który w trybie nadzwyczajnym pragnął zwołać taką komisję bo widział w stanowisku rządu w wypowiedzi szefa MSZ ewidentne naruszenie suwerenności państwa. I tu jest mały dylemat, bo nie bardzo wiadomo kiedy tą suwerenność utraciliśmy, patrząc na wypowiedzi polityków mam wrażenie, że każda okazja prowadzonych działań rządowych prowadzi do utraty tego rodzaju wartości, więc skoro głosowaliśmy za Unią w referendum jak słusznie Sikorski zauważył, nie należy podnosić każdej decyzji do rangi patriotycznej zagłady. Zawsze jest tak ,że stanowisko rządu nigdy nie będzie pokrywało się z oczekiwaniami opozycji stąd też dziwi mnie fakt ,że sam Sikorski musi teraz „spowiadać się” z poczynionych decyzji w czasie posiedzenia w Brukseli, które odbyło się w pierwszej dekadzie grudnia. Problem Unii ma podwójne dno i wydaje mi się ,że Sikorski wie o tym i świadomie, wzbudzając przy tym kontrowersje próbuje zmobilizować inne rządy do bardziej radykalnych zmian w obrębie swojej polityki fiskalnej co działa wręcz miażdżąco na postawę państw Unii w momencie kiedy ma najwięcej do powiedzenia ten ,którego rząd zadbał aby skutki kryzysu w sposób jak najmniej dotkliwy oddziaływały na społeczeństwo tego kraju. Sama analiza tematu wymaga szerszego podejścia do zagadnienia jednak co mi zwróciło największą uwagę w przekazywaniu stanowiska rządu tej komisji to stosunek słuchaczy, w większości posłów do całej sytuacji. Don Kichot mawiał -„ ludzie jakąkolwiek służbę sprawujący winni być czczeni i szanowani” i właśnie tutaj tego mi zabrakło. Sikorski próbował ustosunkować się do pytań posłów zważywszy na fakt ,że dzień wcześniej poddano jego osobę pod wotum nieufności jako ministra, bardzo często jego wyjaśnienia były przerywane przez osoby, które wydawać by się mogło odpowiedzi ministra niezadawalany stąd też chyba emocje i frustracja z tego powodu ,nakreślała w tych osobach mało poważny sposób myślenia i co dało się zauważyć ewidentnie brak jakiejkolwiek etykiety. Na usprawiedliwienie można rzec ,że są to tylko posłowie albo aż posłowie…

wtorek, 13 grudnia 2011

Z potrzeby bycia

Na dniach będzie możliwość obejrzenia w Poznaniu Galerii Sztuki Starożytnej gdzie głównym punktem ,wszak najistotniejszym w programie tej wystawy ,będzie pokaz posągów, popiersi rzymskich cesarzy. Prezentacja sama w sobie jest bardzo ważnym wydarzeniem, jako punkt stały galerii będzie dla nas niezwykłym przypomnieniem tamtych minionych lat. Od razu narzuca mi się myśl przednia o naszych politykach, ciekawe czy ktoś kiedyś wspomni o ich heroicznych poczynaniach na rzecz społeczeństwa.Za nami niechlubna rocznica wybuchu stanu wojennego. Lubimy uroczystości, dobrze nam się zawsze ten czas wspomina jednak w tym przypadku jest znacznie cieplej z uwagi na fakt ,że sprawca tego „święta” jest osobą stąpającą po tej ziemi. Ciosem wymierzonym w poszczególnych ludzi nazywa Tusk wprowadzenie stanu wojennego w kraju, w sumie w takiej chwili często bywa tak ,że solidarnie wszyscy się łączymy i jednogłośnie nie znajdujemy usprawiedliwienia dla tego rodzaju postępowania. Wydaje mi się ,że jest to w tym roku wyjątkowe wydarzenie ,nie patrząc przez pryzmat okrągłej rocznicy obchodów ale bardziej istotnym faktem staje się odtajnienie przez NATO dokumentów dotyczących Polski z okresu stanu wojennego. Jest tam ważna informacja, która w moim odczuciu obala dotychczasową linię obrony Jaruzelskiego ,który w dekrecie wprowadzającym stan wyjątkowy upatrywał linię dla jego rozumowania słuszną ,że zapobiegnie interwencji sił Układu Warszawskiego. Z dokumentów z których została ściągnięta klauzura tajności i jak donosi Gazeta Wyborcza żeby mogło dojść do militarnego wkroczenia do Polski musiałaby taką interwencję zaakceptować strona rządowa Polski poprzedzając „zaproszeniem”. Wydaje się w tym momencie sprawą oczywistą i przejrzystą ,że wprowadzenie przez Jaruzelskiego stanu wojennego jest wyraźnym sygnałem dla Układu do możliwości interwencji. Sytuacja wywoływała jeszcze większą beznadzieje, bezradność ,kiedy miało się świadomość ,że NATO nie byłoby w stanie podjąć żadnych sensownych kroków w przypadku takowej interwencji , nawet można rzec ,że unikało takiej zbrojnej zawieruchy silnie mocno. Dlatego nie warto zastanawiać się w kategoriach ,czy była realna szansa na reakcję sił NATO bo raczej nikt wtedy nie miał ochoty wstawiać się z miłości za Polakami tym bardziej ,że ścianę komuny zamykało NRD więc niewiele można byłoby zyskać a i straty mogłyby być miażdżące. Tak do końca nie wiem czemu mają służyć dzisiejszy marsz niepodległości i solidarności, istotę tematu wyczerpaliśmy dostatecznie, mamy w pamięci tamte wydarzenia. Media co chwilę przypominają nam o naszej historii więc demonstracja jak czytam ,będąca dowodem bezsilności, bezradności jest faktem niezrozumiałym dla mnie i nic nie wnosi do naszego postępowania po za kreowaniem wizerunku polityków.

bez komentarza...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jeden pokój

Jaka jest relacja pomiędzy obywatelem a państwem mogłem dziś osobiście zweryfikować będąc jednocześnie uczestnikiem tych relacji i obserwatorem. Każdy z nas posiada taką dyskietkę-każdy na Śląsku; która upoważnia do skorzystania ze świadczeń na rzecz zdrowia. Sam fakt ,że została wprowadzona taka karta na tym obszarze kraju,daje podstawy sądzić ,że nie tyle co ten system miał ułatwić sprawną obsługę ale widocznie była taka potrzeba ,żeby ktoś mógł na tym dobrze zarobić. Karta chipowa bo tak ją fachowo należy nazywać jest kopalnią informacji na temat danej osoby i co wydaje się bzdurą ,praktycznie bez jej posiadania nie ma możliwości skorzystać z pomocy lekarza ,System trochę kulawy o czym świadczą sygnały ,że swego czasu nawet samych kart zabrakło natomiast okres na trzymanie nowej karty wydłużał i się nawet do dwóch miesięcy. Co to skuteczności takiego rozwiązania przekonałem się osobiście. Ponieważ posiadałem kartę ,która z jakiś tam przyczyn uszkodziła się,panie pielęgniarki nie mogły mnie zarejestrować. W praktyce oznacza to że mamy jakiś analfabetyzm funkcjonalny służby zdrowia. Czasy kiedy wszystko można było zapisać, przekazać w formie pisemnej wydają się być okresem, który prosi się o powrót . Pielęgniarki są bezużyteczne skoro pomimo swojej wiedzy, możliwości praktycznego wykorzystania posiadanych umiejętności nie są w stanie zrealizować usługi na rzecz NFZ. Technika nie idzie w parze z realnymi możliwościami i efekt paraliżu murowany. W całej tej sprawie jednak najbardziej martwi mnie ta sprawność obsługi ubezpieczonych w NFZ. Wydarzenie niecodzienne dla mnie, jedne drzwi a do niej dwie kolejki, to nawet za komuny nie było czegoś takiego a moje oczy zostały uraczone tym niecodziennym fenomenem. Okazało się – a cała sytuacja ma miejsce w oddziale w Rybniku ;że kilkanaście osób stało w kolejce ,gdzie składa się wnioski o wydanie nowej „dyskietki” natomiast w drugiej kolejce, tym razem jakieś 30 ludzi czekało na odbiór tej karty ubezpieczeniowej. Hol w jakim się znajdują interesanci sąsiaduje z drzwiami wyjściowymi tak też pomimo ,że w środku jest ciepło o przeciągi bardzo łatwo. Sama kolejka to studium charakterów. Panie dyskutują na temat różnych lekarzy specjalistów, inna opowiada jak to było kiedy była w ciąży, facet w średnim wieku chce napisać sms –a, mozolnie obsługując swój dotykowy telefon, inny nawija do słuchawki co tam u niego ciekawego słychać czemu przysłuchują się z zainteresowaniem i z nudów siedzące na krzesełkach dwie starsze panie. Rzeczywistość szara ale jakże kolorowa w obrazy. Najbardziej szkoda mi było tych małych dzieciaczków, które cierpiały za darmo w tej państwowej kolejce, ludzka znieczulica nie pozwala na takie odruchy jak bezinteresowne przepuszczenie kobiety z dziećmi w pierwszej kolejności do tego pokoju. Pikanterii dodaje szyld ,który wisi obok tego pokoju, reklamujący znaną agencję ochrony, która w moim odczuciu chroni tych państwowych urzędników przed zbyt silną irytacją osób będących w tej kolejce. Można mieć wrażenie ,że ta instytucja wie jak wiele zła wyrządziła społeczeństwu, nie ma co się oszukiwać, tyle pieniędzy które oni zmarnowali jest ciężko odzyskać ponownie więc wychodzą z założenia ,że należałoby teraz zadbać o bezpieczeństwo samych siebie. Cała ta sytuacja mocno odzwierciedla podejście państwa do obywatela, obrazy jakie kiedyś oglądaliśmy na ulicy przeniosły się do budynków i nic po za tym się nie zmieniło, ludzie stoją w kolejkach i marnują swój cenny czas.

czwartek, 8 grudnia 2011

Nasze tory


By żyło nam się lepiej… oto jak premier „pojechał po bandzie” kierując swoje wyborcze przesłania to ludu pracującego. Faktycznie ludziom lepiej jest bo mając długi nie muszą się martwić żeby je spłacać po paradoksalnie nie mają z czego. Tak jak swego czasu minister Grad „wydymał” wszystkich na sprzedaży akcji JSW tak teraz perfidnie premier okłamał społeczeństwo o sytuacji gospodarczej kraju. W sumie ten blef pozwolił mu wygrać wybory i chcąc nie chcąc trzeba go pochwalić za ten majstersztyk polityczny. Ciężko nazwać pomyłką sytuację ,kiedy przed wyborami mówiło się jak dobrze to jest a po wyborach okazuje się że sytuacja pogarsza się z każdym dniem. Kolejna bajka idzie do lamusa związana z naszymi szybko śmigającymi pociągami, potrafimy zaskakiwać ale nie wiedziałem że granice śmieszności wyznaczy minister transportu. Sławomir Nowak bo tak się nazywa nasz reformator kolei postanowił wieloletni plan rozwoju PKP, pomijając fakt ,że niedawno raptem co go uchwalono, oddalić w niedaleką przyszłość uznając dotychczasowe pomysły za ‘kosztowne marzenia”. No w sumie po co nam sprawna kolej skoro możemy mieć prawdziwy skansen w postaci prymitywnych wagonów, pociągów pamiętających lata komunistycznego ustroju ,no a o infrastrukturze w tym przedsiębiorstwie to nawet nie wspomnę bo wstyd nawet przypominać ,że mamy jeszcze coś takiego jak perony i dworce. Nowaka można zrozumieć tylko z tego względu ,że resort w którym ma on zaszczyt być ministrem zwyczajnie ma problem żeby utrzymać stan techniczny dotychczasowej infrastruktury w stanie użyteczności społecznej. Prace jakie muszą wykonać przy obsłudze torów, remontów bieżących linii pochłaniają dość spore kwoty jednak jak słyszę ,że kolejny reformator zaczyna od ustalenia nowego rozkładu jazdy to należałoby spytać czy aby ma wszystko w porządku pod tą swoja kopułą. Wszak są to działania gdzie nikt mu wtedy nie może zarzucić ,że nic nie robił więc skupił się na rzeczach najmniej istotnych. Propaganda udawanego sukcesu doprowadziła rząd w kozi róg, wychodzi ,że wiele projektów jest niemożliwa do zrealizowania a skoro społeczeństwo za bardzo nie lubi słuchać prawdy więc stosuje się tego rodzaju sposób bajerowania wszystkich naokoło. Będzie Nowak miał okazję sprawdzić swoje oczekiwania te realne oczywiście z momentem nadejścia zimy, która pokazała szarą rzeczywistość polskiej kolei w zeszłym roku. Mam nadzieję ,że dobre samopoczucie opuści tego pana wraz z pierwszymi mrozami i życzę mu aby zderzenie z rzeczywistością nie okazało się dla niego zbyt bolesne chociaż biorąc pod uwagę słowa premiera na temat rządu zderzaków można mieć nadzieję, że w miarę cało i bez szwanku wyjdzie po tej zimie nasz minister rozwoju kolejowego taboru

wtorek, 6 grudnia 2011

Hannibal chyba był gruby...

Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ludzie jeżdżą do Kartaginy, co właściwie tam jest takiego że aż prosi się żeby znaleźć się w tym miejscu. Historycznie z różnych powodów można przyjąć ,że było to słynne miasto ,które silnie mocno próbowało przeciwstawić się ówczesnej hegemonii Rzymian , którzy dominowali na tych terenach. Można powiedzieć ,że kojarzona z Kartaginą jest również postać Hannibala. Obszar jednocześnie piękny w swoim krajobrazie jak i pełen tragicznych wydarzeń. Ludzie często mają poczucie władzy ,która im została w jakiś sposób nadana i co za tym idzie ,wynikające z tego korzyści, które na ogół są przyjemnie. Byłoby rzeczą nierozsądną żeby rezygnować z dobrze płatnego zajęcia, przywilejów więc człowiek, nieważne czy jest gruby, głupi czy o innej płci niż ty sam, będzie robił wszystko żeby tego darowanego dziedzictwa nie stracić. Władza ludziom odbija jednak na przykładzie Hannibala widzimy ,że chęć dążenia do doskonałości jest na tyle silna, że próbuje zarazić ta swoją doskonałością w dążeniu do władzy- choćby po trupach, wszystkich znajdujących się wokół niego. Hannibal chyba był gruby z natury bo upatrywał swoją siłę odbudowy państwa-miasta w działaniach politycznych na rzecz reform i usprawnienia systemu gospodarczego, stąd też podejrzewam ,że słaby z niego był wojownik a bardziej mistrz strategii. Jakże podobne zachowania wyłaniają się wśród różnej maści dyrektorów, prezesów, kierowników. Chęć pokazania swoich strategicznych wyzwań często przysłania im racjonalny sposób myślenia i dlatego w odczuciu innych wystawiają się na ośmieszenie chociaż samemu zainteresowanemu wystarczy ,że zostanie jego władcza wola wykonana bynajmniej nie bacząc czy mamy do czynienia ze słusznym postępowaniem. Potocznie mówi się ,że kto pod kim dołki kopie to nie tyle ,że w nie wpada ale buduje sobie ścieżkę rozwoju i ma przy okazji osobistą satysfakcję. Myślenie krótkowzroczne ale w dzisiejszych czasach ma wielu zwolenników bo kto by nie chciał żyć krótko ale dobrze a takich jest coraz więcej. Sposoby w jakich do tej niby doskonałości dążymy jest mnóstwo jednak co to komu daje. Patrząc na Hannibala to taka próba egzystowania szybko się skończyła, pomimo ,że był wielkim przywódcą – i tutaj upatruje tą nieuzasadnioną chęć zobaczenia Kartaginy przez ludzi, którzy chcą dominować i mają zapędy przywódcze, musiał oto ten wielki „wojownik” uciekać z miasta z obawy przed aresztowaniem. Tak oto kończy się przygoda jednego człowieka ,któremu w sumie nie ma co się dziwić wszak wywodził się z ludu kupieckiego ,które słynęło z ogólnie rozumianego tchórzostwa. Trochę upraszczam analogię do pewnych spraw jednak istotne w tym wszystkim są czynniki jakie kierują takimi osobami, czy ta chęć dominowania ( Hitler ,Stalin ) wynika z płytkiego myślenia czy stanowi głębszy problem i ma podłoże na poziomie zaburzeń emocjonalnych. Znam przypadki ,gdzie lęk przed porażką skłania takie osoby przykładowo do otoczenia się kierownikami-kobietami i nie dlatego że są lepsze w określonych zadaniach ale zwyczajnie z obawy przed mężczyznami na takim stanowisku, którzy poprzez konstruktywne i logiczne myślenie wyprzedzają daleko samego przełożonego ,więc sądzę,że nie dziwi nikogo fakt, że Hitler trochę takich jasno myślących postanowił wysłać na tamten świat. To wszystko są działania chwilowe bo ile można okłamywać innych. Pewien facet powiedział ,że bycie reżyserem to pewna umiejętność okłamywania wszystkiego i wszystkich dookoła jednak kiedy sam zaczynasz okłamywać samego siebie to jest bardzo źle .Należy ufać, że wyciągniemy wnioski z postawy Hannibala, z własnych decyzji jednak ciężko mi uwierzyć ,żeby ktoś chciał czegoś nauczyć się z historii bo to niestety wymaga o wiele więcej wysiłku.

niedziela, 4 grudnia 2011

Rozgłośnia świętuje

Istotne wydarzenie miało miejsce w środowisku społeczności katolickiej,obchodzono uroczystości 20- lecia działalności Radia Maryja. Stacja wzbudza wiele emocji jednak warto wspomnieć o jej istnieniu nie tylko patrząc na nią przez pryzmat ojca T. Rydzyka. O wielkości i randze wydarzenia świadczy chociażby list od papieża na tę okoliczność, który upatrując w radiu drogę ewangelizacji składa podziękowania za wytrwałe przenikanie do sumień ludzkich. Należy pamiętać ,że głos twórcy słuchowiska stał się powodem wielu opinii negatywnych z uwagi na swoje przekonania polityczne a co za tym idzie medialnie prezentowane przez ojca stanowisko polityczne. Z jednej strony taka postawa nie powinna w ogóle mieć miejsca jednak coś chyba zawiodło skoro jeden człowiek posiada takie instrumenty dzięki którym może być stroną w relacjach państwowo- kościelnych. Są kwestie gdzie można się z nimi zgodzić i tak też słuszność mieli poddając pod wątpliwość przystąpienie Polski do Unii Europejskiej jednak już samo deklarowanie poparcia stronie prawicowych partii wydaje się być daleko wykraczającym po za kompetencje swoim postępowaniem. Sam ksiądz miał wiele wpadek w dotychczasowej karierze – zbiórka pieniędzy nielegalna na telewizję, afera wokół wód geotermalnych, wypowiedzi o skrajnych poglądach jednak przez te wszystkie lata pomimo takich skrajności umiejętnie, można powiedzieć profesjonalnie kontynuował misję Radia Maryja .Z okazji tej uroczystości wygłosił w Toruniu homilię metropolita gdański Leszek Głódź. W sumie liczyłem ,że będziemy mieli z podsumowaniem dotychczasowej działalności jednak padło tak wiele pustych słów oprawionych w świętości, w odniesienia historyczne do tego stopnia że zabrakło przyszłości, dalszych konkretnych inicjatyw, ścieżki rozwoju radia itp. Dużo słów o charakterze populistycznym gdzie wpleciona takie słowa jak prawda, ojczyzna, bracia i siostry, kościół. Trochę homilia taka mało wymagająca dla przeciętnego słuchacza jednak idea radia jest niezmienna jak to wspomniał metropolita „Radio Maryja swój ewangeliczny przekaz adresuje do ludzi narodu, utrwalając tożsamość, historyczną pamięć, dziedzictwo religijne, kulturalne, cywilizacyjne.” co niestety można wielorako interpretować. Od pewnego czasu jakby trochę cicho się zrobiło w obszarze politycznych poglądów co nawet zaniepokoiło taka postać jak Wojciecha Cejrowskiego. Zauważył ,że polityka to również sfera publicznej moralności gdzie brakuje kwestii moralnych. Z uśmiechem przyznaje ,że podróżnik trafnie zobrazował użyteczność słuchania tego radia w czasie jazdy samochodem po naszych drogach- ”Najczęściej trafiam na "pasma modlitewne", które są w drodze szczególnie przydatne w związku z kondycją dróg, jakie zapewnia rząd Donalda Tuska, wprowadzając na nich unijne normy (-)Słucham więc Radia Maryja i modlę się z nim, by z jednej strony - nie wylecieć w powietrze, a z drugiej - by nie przeklinać, bo to nie po chrześcijańsku”. No cóż, bardzo trafny skrót myślowy…

piątek, 2 grudnia 2011

W skrócie

Traktat Unii do przerobienia, taką wizję mają zwolennicy którzy mają nadzieję jeszcze że strefa euro nie rozpadnie się natomiast dla nas to jest wyraźny sygnał ,że przyjęliśmy coś co w swojej strukturze jest wadliwe. Wniosek sam się nasuwa, jeszcze dobrze do Unii nie wlazła Polska a już wspólnota rozpada się na dobre. Do tego nie trzeba było jasnowidza, od samego początku pomysł wydawał się mało praktyczny jednak żądza pieniądza wygrała i entuzjazm rósł z każdym nowym funduszem strukturalnym, który zasilał polską gospodarkę. Bardzo idiotycznie podsumował całą sytuację premier Tusk, który twierdzi ,że „skończył się czas marnowania pieniędzy”. Czyżby rodzaj rachunku sumienia, podsumowanie swojej poprzedniej kadencji w Sejmie jako partia rządząca. Mało tego, mowa o reformach ,polityce fiskalnej w momencie kiedy kończy się Polsce czas przewodniczenia w strukturach Europy. Taka jakaś nieuzasadniona pobudka w chwili kiedy czas na rozwiązania dawno minął. Wychodzimy z propozycjami trochę za późno, sytuacja nadzwyczajna wymaga kroków od takich państw jak Niemcy i Francja zaś my będąc w przedsionku strefy euro możemy tylko wspierać właściwe działania zmierzające ku rozwiązaniu kryzysu. W skrócie, bierzemy się za coś o czym za bardzo nie mamy pojęcia i próbujemy pomóc ale za bardzo nie wiemy jak. Ku mojemu zdziwieniu kolejny dzień pozytywnych wiadomości. Tym razem bez ironizowania chciałbym wspomnieć o postawie naszych siatkarzy. Coś wydawało się niemożliwe a jednak udało się wyprostować wynik na korzyść zespołu Polski. Dużo zmian i wysiłku kosztowało nasz skład żeby pokonać Włochów i co ważne, nawet jak na horyzoncie widać widmo porażki udaje się im wyjść obronną ręką z opresji. Dobre wiadomości pojawiły się również ze świata piłki nożnej, po widowiskowym losowaniu udało nam się trafić na ciekawe drużyny w grupie ( Grecja ,Czechy, Rosja ), obawiam się pomimo ,że to jest wymarzona grupa w rzeczywistości może okazać się zbyt mocną poprzeczką dla drużyny Smudy.

czwartek, 1 grudnia 2011

Chwila radości przez łzy

Według sondażu dzięki któremu dowiedzieliśmy się co powoduje smutek możemy również określić co za tym również się kryje innego. Obraz państwa i jego aktualne osiągnięcia to chyba coś co każdego poruszyło i raczej nie są to radosne chwile. Próba osiągnięcia deficytu w wysokości 35 mld jest absurdem i sami się przekonamy już niedługo że kwota oczekiwana będzie daleka od prognozowanej. Jak na ekonomistów- ktoś chyba tym nieudacznikom doradza; to trochę zabawne zachowanie jakby znali mechanizm funkcjonowania dyscypliny budżetowej, właściwie jej braku i przedstawione założenia w oparciu o wariant średni gdzie mowa o inflacji 2,5 % stają się tylko wyłącznie papierkowym osiągnięciem. Trochę kpiny wdarło się do politycznej rzeczywistości bo to wymaga głębszej analizy a ma się wrażenie jakby cały ten projekt powstał na kolanie. Jak można mówić o 13 % bezrobociu skoro od dawna wiadomo ,że będzie ono o wiele większe i nie ma żadnych sygnałów że taki stan rzeczy będzie miał tendencję spadkową.
Smutna rzeczywistość powoduje ,że poddajemy się refleksji i głębokiemu zastanowieniu bo czasy idą ciężkie a i media oliwy sporo dokładają. Ludzie mogą wpaść w depresję, będą rozczarowani politycznym kłamstwem jednak czy znajdą w tym bajzlu jakiś sens życia to jeszcze wydaje się być wielką niewiadomą. Przydałby się jakiś zwiastun dobrych chwil choć i to może okazać się za mało. Wczoraj takim przypadkiem dobrej nowiny był prezydent, który otwierał odcinek autostrady A2 która w istocie miała być już otwarta rok temu. Taka chwila radości przez łzy ale udało się coś zrobić bo o innych fragmentach dróg może lepiej nie wspominać. Ja jestem pełen podziwu dla rządu bo niewiele wybudowano a już okazało się ,że budujemy najdroższe autostrady w Europie, tutaj to sam osobiście wręczyłbym dyplom za wytrwałe, ekonomiczne osiągnięcia narodowe co niektórym osobom, bo prawda jest taka, tam gdzie duma nas rozpiera tam powinniśmy wstyd odczuwać bo to takie sztuczne udawanie ,że wszystko jest w porządku kiedy wszystko naokoło się sypie. Powód do dumy czy do pośmiewiska ,sam nie wiem, jednak z bólem trzeba przyznać niewiele nam rzeczy dotychczas udało się zrobić.

środa, 30 listopada 2011

Sikorski wzywa...

Myślę ,że nie pomyliłbym się używając stwierdzenia prawdziwy premier to Radosław Sikorski. Facet wzywa Niemcy do ratowania strefy euro przed rozpadem na forum Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Apel na tyle ciekawy że w samym kraju wzbudził mieszane poglądy i co ważne ponownie dużo do powiedzenia miała powszechnie uważana przez nas opozycja co w efekcie przełożyło się na jakieś wnioski o wotum nieufności dla Sikorskiego. W sumie od opozycji nie można oczekiwać za dużo, bynajmniej słabość tych partii przekłada się na ich osiągnięcia mizerne. Odważny ruch został trochę odebrany jako wizjonerski jednak myślę ,że nie tylko on to zauważył ,że najsilniejsze kraje w Unii kompletnie nic nie robią żeby osiągnąć jakieś wspólne porozumienie po za faktem ,że bujają się po całej Europie i spotkania robocze nazwane heroicznie szczytami stanowią kolejną okazję żeby debatować. Takie debatowanie na temat debat to my już znamy z polskiej rzeczywistości co jak wiadomo do niczego nie doprowadziły a jedynie w ten sposób naciągnięto jeszcze bardziej wytrzymałość Polaków. Dyskutowanie na temat reform w UE jest już mało potrzebne bo w żaden sposób nie przynosi oczekiwanych rozwiązań w tej materii co w istocie sprowadza się do zwyczajnej uprzejmości dyplomatycznej na zasadzie pogadaj sobie jeszcze a my i tak swoje zrobimy. Jeśli wiarygodność buduje się latami to chyba czas głośno powiedzieć że mamy do czynienia z niekompetencją polityków starej Europy bo ciężko tu dostrzec ślady solidarnej, jednogłośnej Unii. Paradoksalnie przypomina to sytuację jaka ma miejsce w PZPN , który w oparciu o własne stowarzyszeniowe zasady silnie mocno realizuje swoją politykę szczelnie mocno zamykając się na zewnętrzne naciski co doprowadziło do korupcji w strukturach zarządu i nie tylko. Mówi się ,że należy rozgonić to towarzystwo, które działa tylko we własnym interesie co analogicznie podobny obrazek zauważyć można w Unii. Czas na zmiany jednak ciężko starym wyjadaczom taki stan rzeczy zaakceptować stąd też zrozumiałe jest to nic nie robienie w obszarze kryzysu który rozlewa się na cały kontynent. Z jednej strony są opinie ,że wystawiamy się na śmieszność jednak ktoś w końcu nazwał rzeczy po imieniu co bardzo spodobało się chociażby byłym prezydentom dzisiejszych Niemiec. Sikorski widząc potrzebę zmian zaproponował chociażby ogólnie zmniejszenie liczby przedstawicieli parlamentu Unii co mogłoby poważnie zredukować koszty tej instytucji co właściwie na chwilę obecną wydaje się rzeczą nierealną. Masa ludzi, którzy niewiele wnoszą wkład rozwoju i zarządzania wspólna polityką podniesie larmo no bo nikt nie ma ochoty tracić dochodowej posady w tych strukturach. Zbyt słabo działająca wspólna Unia postawiła poważny mur przed możliwością odbiurokratyzowania swojego gniazda. Słusznie Sikorski zauważył, że nie największym zagrożeniem są jacyś talibowie, rakiety rosyjskie ale największe zagrożenie stanowi rozpad strefy euro. Szereg zjawisk które mają miejsce obecnie są przyczynkiem do weryfikowania wcześniejszych prognoz, które w naszym polskim folwarku były mocno wygórowane z racji wyborów do Sejmu. Sikorski bije do Niemców ,że nic nie robią ale oni z tego tez nic sobie nie robią bo jakoś nie zapowiada się żeby zostały podjęte silne działania interwencyjne gdzie kryzys nie rozpieszcza żadnego państwa. Facet ma pomysł na rozwiązanie niektórych problemów jednak nic to nie pomoże jeśli nie zmieni się sposób myślenia unijnych urzędników. Brakuje silnych bodźców, zaangażowania państw w możliwość rozwiązania powszechnie panującej zarazy finansowej i w obliczu bezradności wydaje mi się ,że będziemy oglądać rozpad poszczególnych państw co będzie zaczątkiem rozpadu strefy euro.

sobota, 26 listopada 2011

Jakiejkolwiek.

Czytałem dziś blog rzecznika ZUS-u i nie mogę wyjść z podziwu jak to wiele ta instytucja zrobiła aby tym niepełnosprawnym pomóc. Faktycznie jeśli chodzi o dostosowanie budynków do potrzeb osób, które wymagają większego zainteresowania, należy przyznać rzecznikowi rację. Działania ułatwiające odwiedziny poszczególnych działów są na tyle dobrze wdrożone ,że można pokusić się o ocenę dobrą w tej kwestii. Jednak cała zabawa i właściwie to co najciekawsze zawiera się w tym budynku gdzie trójki orzekają o prawie do renty z tytułu niezdolności do pracy. Utrata zdolności do wykonywania jakiejkolwiek pracy brzmi trochę na wyrost bo w Polsce brakuje pracy w każdym sektorze gospodarki a sprytnie sformułowane zdanie pozwala na interpretację słowa „jakiejkolwiek” wielowarstwowo co w końcowym efekcie dopuszcza taki tok rozumowania do podjęcia każdej pracy jaka w danej chwili wpadnie komisji do głowy. Takie manipulowanie przepisami, jej treścią ,zmusza często ludzi przewlekle schorowanych do podjęcia pracy co w konsekwencji kończy się pogorszeniem ich stanu zdrowia i doprowadza do nieodwracalnych zmian w organizmie. ZUS chciałby wszystkich uleczyć i właściwie poprzez orzecznictwa o zdolności do pracy udaje im się zatrzymać w budżecie spore kwoty. Tutaj jednostka ma minimalne znaczenie dla lekarzy orzeczników, tu nad rozsądkiem stoi ekonomia. Jest bardzo dużo przypadków niesłusznie odebranych świadczeń a jeszcze więcej w kraju mamy tych cudownych uzdrowień. Użyłbym takiego stwierdzenia –to są działania na szkodę ubezpieczonego ,na utratę zdrowia częściowego. Ta obawa w udzielaniu prawa do renty jest po części uzasadniona bo czy masz tą rentę czy nie to i tak pójdziesz do pracy. Nie wyobrażam sobie człowieka, który mając rentę w wysokości 600 zł potrafi normalnie, godnie funkcjonować. Państwo stwarza problem ,żeby uznać obywatela niepełnosprawność a w momencie kiedy przychyli się do tego wniosku rzuca ochłapy finansowe. Ci bardziej zaradniejsi i co ważne, bardziej zdrowie im na to pozwala dorabiają do rencinki aby koniec z końcem powiązać. Beznadziejna sprawa i wcale nie zapowiada się żeby coś się w tej instytucji zmieniło na lepsze. Śmieszy mnie fakt, że takowy rencista, bidulek schorowany po osiągnięciu wieku emerytalnego już nie jest rencistą czyli jest zdrowym emerytowanym obywatelem bo w myśl państwa nie należy mu się żadna renta a chyba logiczne wydawałoby się, że należą mu się dwa świadczenia z tytułu utraty zdrowia i wieku emerytalnego. No ale w tym kraju to chyba nazewnictwem pod dobrobyt taką sytuację trzeba by było podpiąć.

piątek, 25 listopada 2011

Równowaga

Dzisiejsza konferencja PiS-u na temat kary śmierci daje wiele do myślenia, z jednej strony trzeba Kaczyńskiemu przyznać rację co to długości skazujących wyroków dla gwałcicieli i ta propozycja wydaje się być słuszna jednak co do przywrócenia kary śmierci wydaje się tak niedorzecznym pomysłem, tak abstrakcyjnym aż ciężko zrozumieć skąd takie przesłanki, takie nastawienie odnajdujemy w programie partyjnym Kaczyńskiego. Ludziom z takimi pomysłami nie wolno oddawać władzy bo tak skrajne myślenie goni absurd za absurdem i w efekcie wzbudza tak potężne zdziwienie aż trudno uwierzyć ,że to mówią nasi politycy, którzy stanowią prawicę w tym nowym rządzie czego sam jestem innego zdania. W sumie jak popatrzyć na dawne czasy gdzie wszystko dobre było jednocześnie piękne w tym przypadku mamy do czynienia z iście olbrzymią brzydotą z niesłychanym wstrętem bełkotu panów w wieku średnim. Myślę że czas takiej samorealizacji tej partii już minął, mając przywódcę, właściwie dyktatora jako partia strasznie jest podzielona w swojej opinii gdzie jedyną słuszną i prawdziwą racją jest przewodniczenie Kaczyńskiego. Polityka ignorancji niczemu nie służy i nic nowego nie wprowadza, no chyba że mowa o osobowości. Tutaj też za wielkiego wyboru nie mamy, mówi się ,że ludzie rodzą się mniej głupi czyli to tacy co lepiej albo gorzej potrafią ukryć to i głupsi gdzie o to matka ziemia strzelając sobie w kolano wydaje na świat takie stworzenia. Myślę ,że w tym cos jest, ze tak to powinno funkcjonować, muszą być przysłowiowe debile po to aby ci mądrzejsi mogli stanowić równowagę dla realnego świata. To właśnie w tym chaosie jest niedościgniona prawidłowość czy to nam się podoba czy nie. Tak samo w polityce funkcjonują ludzie -oczywiście nie ujmując im żadnych zasług bo tak czy owak jakby nie było znaleźli się w tym Sejmie, którzy poprzez swoje indywidualne rozumowanie napędzają dyskusję, która nabiera poważnej debaty gdzie czasami mamy wrażenie, że nie ma nic ważniejszego niż te pierdoły które wzbudzają tyle emocji. Wystarczy się przyjrzeć codziennym informacjom, ile z tego wszystkiego dotyczy nas samym Polaków a ile stanowi jakieś niezrozumiałe przepychanki.

wtorek, 22 listopada 2011

To se pogadał.

Parę dni minęło a wydarzeń o charakterze ciekawostek przybywa w zastraszającym tempie. Najciekawszą sytuacją w życiu publicznym obywatela było wystąpienie Tuska na temat przyszłości tego wspaniałego państwa. Przyznam szczerze ,że nie miałem okazji wysłuchać planów premiera które są wynikiem strachu i braku odpowiedzialności w poprzednich latach gdzie służenie społeczeństwu okazało się tak trudnym wyzwaniem że hasło w stylu- by żyło nam się lepiej przerosły rzeczywistość. Expose premiera jest planem o kilka dobrych lat spóźnione i raczej to jest wynik konieczności i zwyczajna konsekwencja machania palcem przez Unię Europejską. To co nas czeka jednocześnie przeraża, dopiero teraz widać ile rzeczy do tej pory nie zostało zrobione a ile w tym wszystkim zostało spartaczone. W sumie taki kraj, interes tych wyżej nigdy nie idzie w parze z tymi co są na dole i chyba tak było od zawsze. Jakie wystąpienie taka reakcja na giełdzie, walnęło i to porządnie w dół, tutaj najbardziej poszkodowana okazała się firma KGHM gdzie w dniu kiedy premier mówił o świetlanej przyszłości notowania tej spółki spadły docelowo o prawie 14 %. Ta niefrasobliwość doboru słów również spotkała się z ogromnym zainteresowaniem opozycji, która postanowiła opuścić salę obrad Sejmu po tym jak premier nawytykał im co nieco. To co mnie zaniepokoiło to zwyczajnie niedbalstwo premiera w stosunku do ludzi młodych, zostawił ich ze swoimi marzeniami natomiast tym co są za granicami kraju dał wyraźnie do zrozumienia ,że nie ma większego sensu żeby wracać do ojczyzny ,która w swoich bycie nic nie daje tylko zabiera. Pozbawiając młodzieży złudzeń nie podniósł na duchu również ludzi będących bez pracy. Nie zapowiada się że będziemy mieli do czynienia ze zdrowym wzrostem gospodarczym co właściwie pozwoli pracodawcom na cwaniactwo w zatrudnianiu ( czyt. w przebieraniu ) wśród chętnych do podjęcia zatrudnienia. Wyższa emerytura tylko przy dłuższym czasie pracy jest możliwa według rządu i daje mocno do myślenia w którą stronę zmierza ta polityka, skoro tam gdzie miało być lepiej, spokojniej wszystko zmierza w kierunku gdzie większość Polaków będzie umierała zanim doczekają tej upragnionej emerytury. Wmawia się Polakom że to taki rodzaj umowy społecznej którą ponoć Polacy akceptują i to o dziwo nadzwyczaj spokojnie jak na naród uciskany przez tyle wieków, czyżby zniechęceni i obojętni na głupotę polityków…

czwartek, 17 listopada 2011

Złe nawyki

Tak niemiłosiernie psioczymy na te Chiny a tu niespodzianka, została podana do informacji publicznej nota o udanym lądowaniu bezzałogowego statku kosmicznego gdzieś na zadupiu w Mongolii. Trzeba im przyznać pełny szacunek za dotychczasowe osiągnięcia, sam fakt ,że mają oni bardzo ambitne plany z kosmosem powoduje białą gorączkę wśród mądralińskich w USA ,którzy zamiast partnerstwa widzą w tym kraju potencjalnego wroga, swoją drogą wcale by mnie nie zdziwiło gdyby w wielu aspektach astronautyki i nie tylko, Chiny wyprzedzałyby ten tzw. duży potencjał gospodarczy amerykańskiego kolosa. Właściwie często się zdarza tak, że takie zaskakujące sytuację powodują zmianę w szeregach co wyraźnie widać jak na nowo kształtuje się obraz Europy. Stara Europa w tych dzisiejszych czasach to straszna lipa, obciach jakich mało ,zważywszy na problemy tych krajów ,stanie obok nich wydaje się być mało popularnym gestem. Teraz wyraźnie widać dlaczego tak silnie mocno Unia chciała zasilić swój pakt nowymi członkami, ich problemy narastały do takiego rozmiaru ,że jedynym ratunkiem była możliwość regulowania gospodarki i traktowanie go jako podstawowy składnik wspólnej idei ekonomicznej. Te kraje wypalały się od środka stopniowo aż do momentu utraty rynków zbytu na swoje towary, dołożymy do tego niski przyrost demograficzny na tych terenach, tsunami wszystkiego co chińskie, procesy nieodwracalne w środowisko i mamy odpowiedź. Szukali zwyczajnie frajerów , którzy po odpowiednim zasileniu pieniądzem będą skutecznie oddawać dla idei wypracowany budżet na rzecz państw wspólnoty. Nic nie jest doskonałe więc i tutaj nasza pazerność zostanie po wielokroć ukarana jedynie można dziękować opatrzności, że splot wielu wydarzeń nie pozwolił nam przejąć waluty Euro bo zapewne egzamin w stylu greckim byłby dzisiaj naszym zmartwieniem. Pikanterii dodają te dziwaczne firmy, które sieją zamęt na giełdach co przekłada się na ujemne salda wielu inwestorów, do dzisiaj nie rozumie jakie są podstawy żeby patrzyć w stronę Ameryki, tak jakby gospodarka Europy i Azji nie rządziła się własnymi sprawami ekonomicznymi. Patrzenie na Wall Street wróży tylko same problemy, to że mamy do czynienia z największą gospodarką to nie znaczy ,że powinniśmy iść w ślady za nią skoro jak historia po raz kolejny pokazała ,że nic nie jest wieczne a my jak na złość ślepo obserwujemy amerykańskie kontrakty ,dane z tamtego rynku tylko po to żeby oglądać notowania giełdowe na czerwono, działania pozbawione sensu i logiki ale niestety trzeba do zmiany w postępowaniu odważnych kroków a tego jeszcze długo nie uraczymy. Zastanawiam się gdzie jest granica śmieszności, ile jeszcze narody muszą znieść, zacząć głośno krzyczeć żeby to co nazwano demokracją zaczęło w sposób przyzwoity i rzetelny przekładać się na dobro zwykłego obywatela. Być może Polska z tego całego bałaganu wyjdzie obronną ręką, a są ku temu podstawy, chociażby naszym motorem ma być Euro 2012 co jest postrzegane bardzo obiecująco jednak jak to wszystko podsumować, może zauważyć ,że niewiele z tego jest naszą wyłącznie zasługą.

środa, 16 listopada 2011

Ofiary żłobka

Aż mi chłodno się zrobiło jak sobie pomyślałem na temat prowadzenia w kraju tzw. polityki prorodzinnej. Z założenia to powinien być taki rodzaj pomocy która poprzez szereg różnych ustaw pozwoli rodzinom w Polsce na godne ,bezpieczne tworzenie więzi rodzinnych. Należy zaznaczyć, że pisze o Polsce bo tylko tutaj są na bardzo niskim poziomie tego rodzaju świadczenia. Rodzina sama w sobie nie jest wartością, czymś fundamentalnie jednoznacznym w odniesieniu do tradycyjnego modelu gdzie autorytetem jest osoba ojca i matki natomiast rozwijane przez nich postawy stanowić będą o przyszłości ich dzieci. Być może taka formuła nam odpowiada bo silnie mocno wpajana kolejnym pokoleniom utrwala w nas określoną postawę. W tym rozumowaniu jest za dużo poprawności ,która przez grzeczność jest faktycznie prawidłowa ale odbiega znacznie od tego co rzeczywistość nam pokazuje a tym co nam państwo oferuje. Być może rodzina jest najważniejsza-skojarzenie z wyborczych haseł; jednak należy zastanowić się gdzie w tym jest polityczna wola na taką prawidłowość społeczną, w końcu dysponentami naszego losu są demokratycznie wybrani posłowie na Sejm. Ich wypociny to chociażby ustawa żłobkowa. Prezydent nie powiem nawet w pomysłowy sposób rozwiązał braki ludzkie, uznano że wydłużenie wieku emerytalnego jest mało zyskowne więc zadbano o kobiety w sile wieku zapewniając im możliwość korzystania ze żłobków a to przełoży się na wzrost PKB kraju. Skutki takiej ustawy będą tragiczne bo uderzą tylko w tych średnio zarabiających którzy, żeby się utrzymać będą zmuszeni oddać swoje pociechy pod inną opiekę, pozostałe grupy społeczne, bogaci i rodziny z terenów wiejskich zapewne nie skorzystają z tego dziwnego dobrodziejstwa. Państwo potrzebuje pieniędzy i pod przykrywką dbania o rodzinę tak naprawdę obrało kierunek na tory bezinteresownej znieczulicy. Mówi się ,że w krajach zachodnich to jest standard tylko że nam daleko jeszcze do nich a próbowanie przeskoczyć kilka problemów naraz wnioskując , że ten czy tamten dylemat rozwiąże się samoistnie to zwyczajnie kpina a zarazem brak odpowiedzialności. Wydaje mi się ,że tu nie chodzi o te biadolenie na temat kobiet że chcą pracować, rozwijać się ale o fakt że państwo nie zapewnia należytej opieki nad rozwijaniem więzi rodzinnych. Władza ucieka od sentymentalizmu bo za tym nie idą korzyści, dla nich mały obywatel niestety stanowi obciążenie , które nie przynosi na chwilę obecną wymiernych korzyści więc należy zapomnieć że dzieci będą wychowywać się w duchu rodzinnej atmosfery, należy zapomnieć ,że rząd wydłuży kobietom okresy macierzyństwa i należy zapomnieć że polityka prorodzinna będzie kiedykolwiek kojarzyła się z modelem rodziny o wartościach tradycyjnego wychowania potomstwa. Jak taka postawa rządu i prezydenta wpłynie na te wszystkie ofiary żłobka to należy spytać psychologów, co dzięki temu osiągniemy, jakich umiejętności pozbawimy tych dzieciaków. Państwo nie radzi sobie z problemem samotnie wychowujących matek –to w ogóle temat rzeka; i w myśl swojej kreatywności funduje im koszmarne rozwiązania, tam gdzie ta więź najbardziej jest potrzebna to władza skutecznie odcina pępowinę. Nie chce kształtować opiekuńczego elektoratu jednak wydaje mi się, że goniąc za Zachodem gubimy zbyt wiele cennych wartości, nie potrafimy zadbać o istotne potrzeby egzystencjonalne potencjalnej rodziny i co jest niebezpieczne zaczynamy traktować rodzinę jako podmiot, cenny kapitał ludzki do łatania dziury budżetowej.

wtorek, 15 listopada 2011

Brak emocji

Patrząc logicznie na różne wydarzenia można powiedzieć ,że władza w kraju to cos takiego co powinno systematycznie naokoło wszystkich okłamywać jednak dopiero wtedy mamy kryzys kiedy ta sama władza zaczyna okłamywać samą siebie. Mam takie wrażenie , że to nagminne bajerowanie społeczeństwa wymknęło się z pod kontroli czego sygnały już widać. Teraz trzeba przygotować Polaków na gorsze czasy kiedy oni paradoksalnie jeszcze nie poczuli żadnego dobrobytu. Niechęć do takiego państwa ,które poprzez narzucanie coraz to mniej sensownych podatków w celu zaspokojenia nieudolnych następstw błędnej polityki klasyfikuje nas w chwili obecnej o dziwo tylko to biernych działań w stylu jak bardzo nam źle bądź jak beznadziejni są politycy przy użyciu słów podkreślających stan sytuacji. Emocjonalnie prawdopodobnie osiągnęliśmy szczyt i raczej na więcej nie ma co liczyć ku radości naszym panom politykom. Rezultatem naszej niedojrzałości jest częściowa utrata suwerenności państwa co dziś jest zarzutem wzbudzającym wiele emocji. Bez sensu jest rozumowanie ,że powinni stosować się do prawa krajowego mając nad sobą prawo unijne, debilizm jakich mało. Sami sobie podważyliśmy wiarygodność dotychczasowych ustaleń ustawowych w kraju uznając formułę prawa unijnego jako akceptację wadliwej co zresztą widać, konstytucji europejskiej. Droga na łatwiznę usłana głupimi decyzjami, lepiej być z nimi aniżeli przeciwko nim, lepiej opuścić Układ Warszawski żeby rzucić się w ramiona Unii Europejskiej bo i społeczeństwo tępe to i taki tok zdarzeń zaakceptuje ,tak też się stało. Tragedia narodowa, krzywda jaka Polakom się dzieje jest wyłącznie naszą winą, to nasze odwieczne dążenie do wolności, suwerenności to mit wciśnięty pomiędzy palce. My zaprzeczamy sami sobie naiwnie okłamując społeczeństwo. Tu jest potrzebny program ocalenia narodowego bo ta umowa państwa bez obywateli wygasa i niesie za sobą wszystkie niechciane, niepożądane konsekwencje głupoty polityków. To była kiepska umowa zważywszy na nikłe korzyści z niej płynące- mnóstwo pieniędzy do oddania oraz poważne rozwarstwienie klas społecznych gdzie stałe zubożenie obywateli stało się faktem. Trochę to smutne ale tworzymy historię z której będziemy się wstydzić gdzie będziemy mówić o heroizmie głupoty nad rozsądkiem.

niedziela, 13 listopada 2011

Marsz po godność ?

Trochę mnie to dziwi, tam gdzie pieniądze powinny być środkiem w naszym polskim wykonaniu są celem, czyżby nieudolna polityka państwa ? Sposób w jaki podchodzi do tematu Rostowski raczej skłania do takiej smutnej refleksji bo jak inaczej patrzeć na przedwyborcze 4% wzrostu PKB a rzeczywiste prognozy w okolicach 2,5 % PKB. Można aż tak się pomylić, raczej nie, chyba że wcześniejsze oczekiwania wzięto zwyczajnie z sufitu żeby wnieść do rzeczywistości trochę optymizmu. Trochę to śmieszy taka postawa no ale od płytkiej polityki nie można było spodziewać się czegoś konkretnego opartego na konsekwentnej analizie. W normalnych warunkach strach przed pomyłką blokuje bycie kreatywnym, innowacyjnym i zwyczajnie utrudnia usuwanie przeszkód, w polityce tego nie ma ponieważ co zostanie zrobione ,nieważne jak źle zostanie wykonane to za tą polityczną wspaniałomyślność zapłacą podatnicy. Czy to ma jakiś głębszy psychologiczny sens to tego nie wiem jednak będziemy robić wszystko żeby nie zwariować od ilości absurdów i stanów zapalnych jakie nam zgotuje ustawodawstwo w kraju. Myślę ,że tak do końca nie pojęto za bardzo zasad funkcjonowania władzy w różnych środowiskach zawodowych, to tylko hasła, niespełnione slogany o byciu szczęśliwym Polakiem, tam gdzie miało być lepiej życie napisało bardzo dramatyczne scenariusze a władza nadal udaje że sprawuje władzę tam gdzie powinna zarządzać państwem. To nie przypadek ,że tyle ludzi młodych wyjeżdża za granicę za godnym życiem, którego w Polsce nie ma. Na uwagę zasługują dane dotyczące bezrobocia i tutaj kłamliwa natura zawsze bierze górę bo po co Polaków straszyć ,że jest gorzej niż liczby podają te oficjalne. Następstwa bezrobocia ,właściwie bezradność i frustracja młodych ludzi to odzwierciedlenie wydarzeń w Warszawie, gdzie wydarzenia w czasie obchodów niepodległościowych zdominowały zadymy młodych gniewnych z policją. Analizowanie tego co zostało niedopilnowane należy pozostawić odpowiednim służbom jednak bardziej należałoby się zastanowić dlaczego dochodzi do tego rodzaju sposobu wyrażania swojego niezadowolenia przez młodzież. Rząd zastanawia się jak uzdrowić kondycję finansową rządu zapominając o realizowaniu polityki społecznej, głupi to rząd który ignoruje obywateli oczekując tylko od nich sumienności w płaceniu przeróżnych podatków. Im większe niezadowolenie tym silniejsza postawa rządu bo tu nie chodzi o zrozumienie ludzkich potrzeb i oczekiwań a jedynie o potrzebę sprzedawanie ludziom obietnic, marzeń w zamian oczekując aprobatę do podejmowanych decyzji. Taki obraz spójności, harmonijnego ładu ma w rzeczywistości przykryć wszystkie porażki i słabości państwa, które tak naprawdę niewiele może nam zaoferować. Myślę ,że było by to czymś niespotykanym jakby nowo utworzony rząd przeprosił społeczeństwo że zostało okłamane, że droga którą podjęto jest ślepą uliczką bez większego uzasadnienia logicznego. Teraz nasze szczęście jest uzależnione od zewnętrznych czynników, teraz będą inni o tym decydować co kiedyś byłoby to nie do pomyślenia bo czym jest w dzisiejszych czasach godność, wewnętrzna równowaga człowieka ,niczym i nikogo to za bardzo nie interesuje bo i nie ma ku temu żadnych potrzeb.
Bilans marszu
- 210 zatrzymanych, w tym: 92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii,
- 29 osób odniosło obrażenia i trafiło do szpitali
- 40 policjantów zostało lekko rannych
- zniszczono 14 radiowozów oraz wozy transmisyjne różnych stacji radiowych i telewizyjnych.

wtorek, 8 listopada 2011

Pani minister w opałach

Trochę się zmartwiłem nowym stanowiskiem pani Kopacz, która z dniem dzisiejszy weszła w poczet marszałków Sejmu tego kraju. Teraz każdy silnie mocno się zastanawia ile to tych dobrych rzeczy pani Ewa dla społeczeństwa zrobiła ,że została tak elegancko wyróżniona i będzie reprezentować parlament Polski. Mówi się ,że przekształciła szpitale a ja myślę ,że to zwyczajnie ucieczka od odpowiedzialności. Ewidentna próba przeniesienia kosztów a co za tym idzie potężnie zadłużonych szpitali na poziom gminnego budżetu tak jakby powiaty nie miały swoich problemów. Owo przekształcanie ma sprowadzić się do prywatyzacji szpitali, które pod postacią spółek a to już jest prywatna własność, będą windować ceny usług a idiotyczne machanie palcem przez rząd nic wtedy już nie pomoże. To nie jest sposób na zadłużone szpitale i uznałbym to raczej za porażkę pani Ewy Kopacz, która niestety ze wstydem trzeba przyznać, nie sprawdziła się w tej roli. Trochę było głośno o pani minister jak rozpoczęła się nagonka na dopalacze ale tutaj nie można mówić o jakiejś błyskotliwej reakcji ze strony tej pani a jedynie możemy mówić o kompleksowej próbie wyeliminowania problemu z obszaru Polski za pomocą prawnie dostępnych środków ,które pozwoliłyby na spadek śmiertelności z użyciem tego rodzaju środków. W sumie tyle to dało ,że handel przeniósł się do Internetu i bądź co bądź jest bardziej nieuchwytny i pozbawiony kontroli niż jak to miało miejsce wcześniej. No za bardzo nie wiem gdzie tutaj upatrywać sukcesu ale jak każdy wie ,interpretowanie rzeczywistości na swój sposób i na swoją korzyść to nam wychodzi najlepiej. Natomiast o ustawie refundacyjnej lekarze jednogłośnie postanowili zaniechać wypisywania recept. Logiczne nikt na siebie nie będzie brał jakiejkolwiek odpowiedzialności za błędną receptę, to trochę jak napisać ustawę o odpowiedzialności za ustawy ,które się wdraża w życie i obciążyć winnych za jej beznadziejne wykonanie bądź jej brak wykonania czyli ukarać jednogłośnie rząd, no byłoby to niesamowite wydarzenie jednak kto w dzisiejszych czasach podcina gałąź na której sam siedzi. Pani minister mimo dobrych chęci nie zdążyła podnieść ubezpieczenia zdrowotnego no ale jak to u nas bywa ,co wisi to nie utonie. Z tym ubezpieczeniem to trochę wygłupia się rząd ,to że mają chroniczny brak pieniądza w żaden sposób nie usprawiedliwia to faktu, że wszelkie próby wyegzekwowania środków na pracodawcach kończą się podniesionym bezrobociem. Trudno w Polsce prowadzi się działalność a ci „wybrańcy narodu” wcale im w tym niepomagają. Media przypominają, że najważniejsze reformy nie weszły w życie codzienne więc te małe kroczki pani Kopacz w jej odczuciu ,kroki do przodu w odniesieniu do całości są bardziej wsteczne aniżeli rozwojowe. Żeby nie uczynić ze mnie demagogicznego komentatora wydarzeń pozwolę sobie zauważyć, że jest jakiś plus, bynajmniej można tak to nazwać. Dzięki tej nowej nominacji-ciekawe jakie biorą kryteria do tak poważnego stanowiska, pani Ewa w końcu sobie odpocznie no bo co by nie napisać takie ministrowanie to ciężka fucha. Na początku napisałem ,że zmartwiło mnie to ponieważ, a tu życie podpowiada, zawsze obstawia się wysokie stanowiska osobami, które są na wylocie, jak na ironię im wyższy stołek tym dłużej lecisz i chyba tutaj będzie miała podobna sytuacja. Pani Ewa Kopacz nie poradzi sobie na zajmowanym stanowisku, jak przystało na byłą panią minister zdrowia zwyczajnie zdrowie jej na to nie pozwoli żeby użerać się z tym co nazywać będziemy posłami i po pewnym czasie oczywiście z godną tego stanowiska odprawą zostanie odwołana z pełnienia tej funkcji. Scenariusz nie tyle co wątpliwy ale prawdziwy pozostawmy zegarowi czasu.

sobota, 5 listopada 2011

Głos księdza

Ostatnio wszystkich poruszyła informacja o podjęciu decyzji milczenia -niewypowiadania się w mediach księdza Bonieckiego przez zakon Zgromadzenia Księży Marianów. Zakaz publicznych wystąpień jedynego normalnego duchownego jak to stwierdziła Justi Karo na swoim blogu była następstwem kolejno wystąpień księdza na temat osoby Nergala jak i przyjęcie stanowiska wobec nagonki związanej z krzyżem wiszącym w Sejmie. Postawa poniekąd poruszyła Kościół, zabrakło w wypowiedziach Bonieckiego stanowczego sprzeciwu do działalności Nergala jak również poszło o przychylność Palikotowi w jego dążeniach do pozbawienia symboli religijnych w gmachu sejmowej sali. Taka samodzielność w myśleniu ,indywidualizm nie zawsze idący w parze z dogmatami i stanowiskiem Kościoła jest potrzebny. W swoich wypowiedziach ksiądz mając elastyczne podejście do tematu narusza w jakiś sposób trudną sytuację Kościoła ,który wolałby się w ogóle w pewnych kwestiach nie wypowiadać. I tu jest problem bo z szeregu wyłamał się ksiądz i to nie byle jaki ksiądz, który poprzez pewną tolerancję do sztuki – i tu kwestia sporna ,co nazywamy w koncertach Nergala sztuką; postanowił oddać swój głos w wystąpieniu publicznym. Zapytanie jest czy ukarano go za swoje poglądy czy za to że w programie wyraża się pozytywnie na temat szatanizmu Nergala. Wprawdzie Zgromadzenie nie podało oficjalnej przyczyny swojego stanowiska można się domyślać, że decyzja zapadła gdzieś wyżej w Kurii stad też lawina oburzenia wśród katolickiego społeczeństwa co przekształciło się w utworzenie swoistego rodzaju petycji sprzeciwu .Myślę ,że Kościół dzięki swojej konserwatywnej postawie, twardym zasadom przetrwał wiele lat i taka postawa poniekąd uzasadnia tok myślenia wyższych w hierarchii kościoła jednak łamie zasadę swobodnej wypowiedzi, własnej interpretacji i spostrzeżeń na wydarzenia kulturalne i problemy społeczne. Ksiądz nie naruszył w jakiś sposób nauki Kościoła i chyba jedyne sensowne wytłumaczenie takiego stanowiska jest fakt, że w swoich słowach nie potępił tzw. „sztuki” czego zapewne oczekiwało nawet samo zgromadzenie. Są pewne zasady, reguły którymi na co dzień kierują się osoby świeckie i duchowe jednak jeśli będzie brakować dyskusji na wiele tematów gdzie stroną powinna być również kościelna elita nikt nie będzie poważnie traktował stanowiska władz kościelnych wtedy ,kiedy kreowane będą różne postawy moralne bez uwzględnienia wartości chrześcijańskich. Kościół potrzebuje takiej debaty a osoba ks. Bonieckiego jest tutaj właściwą osobą na właściwym stanowisku i dziwi mnie ,że zamiast wspierać księdza w jego działaniach zwyczajnie odmawia mu się poruszania istotnych tematów na forum publicznym. Chciałbym zwrócić uwagę na kanał telewizyjny Religia.tv gdzie w sposób przejrzysty, bardzo ciekawy prowadzone są dyskusje na różnych poziomach wiary przez wiele środowisk. To jest właśnie droga którą powinniśmy zmierzać bo dzięki temu potrafimy odnaleźć się w trudnej rzeczywistości i dzięki takim osobom jak ks. Boniecki czy chociażby Szymon Hołownia budujemy własne stanowisko na dane poglądy.

piątek, 4 listopada 2011

Żyj długo

Katarzyna Pakosińska w pewnym wywiadzie na pytanie o Polskę odpowiedziała dość wymownie- „to kraj żyjący w permanentnym stresie”. Nie trudno z nią się niezgodzić skoro codziennie rząd dostarcza narodowi polskiemu coraz to nowych rozrywek, które jak łatwo się domyśleć nie powodują spokojnego snu.Za rządów Tuska nikt spokojnie nie może zasnąć ,żeby móc cieszyć się radością kolejnego dnia. To nawet nie chodzi o ludzką wrażliwość, bo tego już dawno pozbawiono wszystkich, którzy wierzyli ,że w kraju można żyć spokojnie i godnie ale tym razem ciemne chmury skupią się wokół emerytów. To jest właściwie kolejna grupa społeczna ,która w moim odczuciu powinna czerpać w pełni z praw i przywilejów jakie im się należą.To są ludzie ,którzy poprzez swoją ciężką, długoletnią pracę zasłużyli na odpoczynek i korzystali z niego w pełni tego słowa znaczeniu. „Obawy” rządu skierowane są do tej grupy ludzi ,którzy będą korzystali z przywileju emerytalnego. Będzie to niestety niemożliwe za niedługo bo premier znalazł w nich kolejne źródło finansowania redukcji deficytu. Proszę sobie wyobrazić policjanta, górnika czy wojskowego w pełni służby w wieku 65 lat. No debilizm jakich mało ponieważ taki facet po kilkunastu latach w służbie w policji dostaje totalnie do łepetyny, stan psychiczny takiego wieloletniego wojskowego daje wiele do życzenia oczywiście zakładając ,że dożyje tego wieku a o górniku to już nie wspomnę co z jego głowy może zrobić metan odkładający się w jego organizmie przez wiele lat pracy. Myślę ,że premier zdaje sobie sprawę z faktu ,że jeśli nie będzie w Polsce reform to grozi nam obniżenie ratingu i poważne osłabienie wartości waluty , obecnie obserwuje poniekąd działania desperata któremu pali się grunt pod nogami no bo jak można prognozować nielogiczne wzrosty gospodarcze nie uwzględniając obiektywnie czynników zewnętrznych. To co miało poprawić samopoczucie rządzącym w tym roku wzbudza strach wraz z nadchodzącym rokiem. To delikatnie mówiąc jest niepoprawne politycznie żeby wierzyć w 4% wzrost gospodarczy PKB w chwili gdzie na całym kontynencie szaleje kryzys- jest opcja ,że zamkniemy się w 3,2 % wzroście i nic po za tym. Są sygnały o możliwości podniesienia VAT- u a to wydaje się jest najłatwiejsza droga z której ponownie zapewne skorzysta rząd aby ratować Skarb Państwa. Zgotowano ludziom „piękną” starość, bez pieniędzy, bez odpowiedniej opieki medycznej więc spadek ludzi w wieku produkcyjnym nie powinien nikogo dziwić i należy oczekiwać ,że taki trend migracji będzie systematycznie wzrastał.

czwartek, 3 listopada 2011

Teatr nie boski

Słuchałem wywiadu Tomasz Lisa z Krystyną Jandą i nie mogłem się nadziwić, że w Polsce istnieją takie niesprawiedliwości jeśli chodzi o funkcjonowanie teatrów. Teatr państwowy jest czymś lepszym, korzystniejszym od funkcjonujących prywatnych inicjatyw ,gdzie taki sposób rozumowania można w skrócie określić jako pospolitą dyskryminację podmiotów prywatnych kultywujących, promujących sztukę w kraju. To jest szokujące wyznanie Jandy, gdzie tak wybitna postać wręcz domaga się współpracy z państwem, oczekuje jakiś rozwiązań ułatwiających pracę artystyczną współczesnym teatrom. Dla świata artystycznego nie jest to nową rzeczą że brakuje wsparcia zarówno finansowego jak i medialnego z tej strony, której powinno zależeć na tych wartościach najbardziej. Sam wywiad był następstwem wydarzenia jakie miało kilka dni wcześniej, odbyła się telewizyjna premiera „Boskiej” Domalika przeniesionej z Teatru Polonia ,której wizytówką jest Krystyna Janda we własnej osobie. Można pomyśleć, że to taki rodzaj zadośćuczynienia tego nierównego traktowania teatrów na ziemi polskiej jednak zaskoczenie samych pomysłodawców odnowienia występów teatrów na żywo w mediach przerosło ich oczekiwania-prawie 3mln oglądalność widowiska, może na nowo wywołać dyskusję w tej materii. Próba stworzenia na nowo Teatru Telewizji nie rozwiąże wszystkim problemów, taka chwilowa zasłona dymna do pozostałych zagadnień. Słusznie aktorka zwróciła uwagę na fakt, że instytucje państwowe nie płacą 23 % podatku , jeśli taka jest prawda to małe teatry zawsze będą miały pod górkę a i byt istnienia takowych podmiotów to najdalej 3 letnia działalność. Ciężko jest być aktorem i właścicielem teatru ale chyba najcięższa w tym wszystkim jest odpowiedzialność. Maria Seweryn, córka Jandy wraz z Fundacją swojej mamy pomimo wielu przeciwności realizują nadal ciekawe projekty ciężko pracując po wiele godzin. Ten trud nigdy nie zostanie doceniony jest nie zmienią się przepisy bo to trochę chory system gdzie artysta, człowiek kultury nawet tak wielkiego formatu jak Janda musi walczyć o środki finansowe na przeżycie realizując sztukę.Pozostaje jedynie podsumować ten krótki wątek ale jakże wymowny słowa Marii Seweryn -„Wiele jeszcze niespodzianek przed nami, ale wierzę, że przyjdzie moment, w którym będziemy mogli odetchnąć.”

środa, 2 listopada 2011

Stróż moralności.

Jakby wszystkie obietnice były swoistymi umowami myślę ,że cieniutko piskaliby politycy a niestety żyjemy w czasach ,że obiecać to nie grzech więc ile głupia głowa na to pozwoli tyle głupot obiecają. Zastanawiałem się czy odnosząc się do partii Marka Jurka czy mam do czynienia z politykiem z wizją i charyzmą czy patrząc przez pryzmat wyborów mamy do czynienia z politycznym trupem. I co ciekawe, mając w sobie program mówiący o wspieraniu ochrony życia, rodzin, możliwości innych rozwiązań problemów w obszarze gospodarki mimo to nie potrafią przekonać, zjednać sobie liczniejszej grupy entuzjastów gdzie jako partia konserwatywno-religijna mogłaby reprezentować interes Polaków w Sejmie. Czy w tym wszystkim jest zbyt dużo treści o życiu, upartego dążenia do prawdy i czy to właściwie zadecydowało o słabości partii tego nie wiem jednak mam nieodparte wrażenie ,że próba odwołania się do dziedzictwa Europy jako chrześcijańskich podstaw istnienia tejże Europy jest daleko posuniętym bardziej dylematem moralnym aniżeli próbą odczytywania losów starego kontynentu. Pewne poglądy wymagają argumentów rzeczowych stąd też może być taka strategia odebrana w sposób mało wiarygodny. Wogóle jak popatrzę na mentalność przeciętnego Polaka to zaczynam wątpić czy aby w ogóle interesowałoby go temat korzeni Europy jako wspólnoty narodów, społeczeństwo musi mieć realny wpływ na władzę a to jest temat daleki od ich oczekiwań. Trochę mi tu pachnie bezradnością, brakiem nowych idei jednak fundamenty są solidne odnoszące się do katolickich nauk społecznych. Pomimo swojego katolickiego charakteru formacja nie wykorzystuje Kościoła, nie wkręca go w grę polityczną co w rzeczywistości mogłoby zostać odebrane źle przez róźne środowiska. Walka o słuszną sprawę jest taka prawdziwa, szczera jednak w tej formie nie jest zdolna do rozwiązywania nierówności społecznych. Przygotowanie wyborcze które ocenić można dobrze niestety do końca nie przekonało innych, zabrakło siły przebicia i szkoda. Ograniczenie biurokracji ,niższe podatki, zwiększenie religii w życiu publicznym, walka z aborcją powinno skupić wobec tej partii wielu zwolenników ale obawiam się ,że program jest skierowany do grupy starszego pokolenia stąd też być może słabość tej formacji. Potrzebna jest mobilizacja do przyszłej kampanii i mimo wszystko pomimo odchodzenia od modelu państwa opiekuńczego starać się powinno się nadal pielęgnować wartości słuszne. PiS sypie się na naszych oczach, kolejnym pretendentem do wylotu jest Ziobro i osoba Jacka Kurskiego .Tacy ludzie jak najbardziej są potrzebni prawicy jednak nie takiej jak prezentuje to hipokratyczne „Prawo i Sprawiedliwość” bo to droga donikąd. Dobrze by się stało jakby Marek Jurek w tej kwestii zaproponował panom współpracę w swoich szeregach bo i korzyści z tego byłyby wymierne.

wtorek, 1 listopada 2011

Bitwa zwana cudem

Bitwa jedna z osiemnastu najważniejszych bitew w dziejach świata, Bitwa Warszawska. Wprawdzie samo zdarzenie miało miejsce z dala od Warszawy jednak autor uznał, że taki tytuł bardziej przykuje uwagę potencjalnego widza. Powszechnie tak nazwana bitwa miała mieć olbrzymie znaczenie dla całej Europy, tzw. Cud nad Wisłą miał zatrzymać Armię Czerwoną przed ekspansją komunizmu dzięki czemu udało nam się zachować niepodległość. Hoffman pokazał obraz bolszewickiej machiny, jak ten światowy płomień Lenina i Trockiego miał funkcjonować na innych obszarach. Ten film jest dobry pod kątem użytej technologii 3D jak i choreografii, dobre źródło które odzwierciedla tamtejsze obyczaje, ubrania, sposób walki, wcielanie ideologii w życie. Nie wiem czy film jest dobry jako całokształt, czegoś zabrakło jak na taką produkcję jednak obraz przestrzeni, sceny batalistyczne, konnica to podpis Hoffmana jako reżysera i tu należy mu oddać zasłużone brawa. Być może mniej jest ważny film od jej reakcji samych widzów na wydarzenia z tamtych lat. Stosunki polsko-rosyjskie które obecnie i tak nie są najlepsze poprzez taki film wcale nie skracają nam tej drogi do ich poprawy. Trzeba pamiętać ,że Rosja ledwo przełknęła film Wajdy o Katyniu stąd też ciężko oczekiwać od nich, że wzruszą się kolejną czarną kartą z historii. Katyń puszczono w publicznej telewizji ale chyba dlatego, że osoba Wajdy jest dobrze tam znana albo chcieli poddać ocenie przez społeczeństwo wydarzenia tamtych dni, zamiast słowa przepraszam taki rodzaj rekompensaty dla narodu polskiego. Musimy pamiętać ,że głos paru ludzi, mediów nie jest głosem całego narodu. Sam Katyń pokazał jak wielka niewiedza jest wśród współczesnych Rosjan. Dobrze że są tacy ludzie jak Matwiejew- historyk po stronie rosyjskiej, który prezentując jakoby linię Kremla utwierdza wszystkich ,że to właśnie im należą się przeprosiny za śmierć jeńców w obozach polskich, wiemy jakie mają wobec nas oczekiwania. I chyba zawsze będziemy spotykali z takim rodzajem odbijania piłeczki przez rosyjskich intelektualistów ponieważ prawda o Rosji bolszewickiej jest nie do przełknięcia przez nich samych, próbują odciąć się od przeszłości bez ponoszenia konsekwencji co jest niestety bardzo trudną drogą.Na dziś z tego mi wiadomo ten film nie będzie miał możliwości zaistnienia w Rosji.

Słaba lewica

Sytuacja w SLD nie jest do pozazdroszczenia i muszę przyznać ,że hasło „Wiemy co trzeba zmienić” jest niebywale trafnym spostrzeżeniem. Prawdopodobnie wcześniej celem hasła było odniesienie się do programu tej partii jednak obecna miażdżąca porażka wyborcza zmusza ten ruch do poważnych zmian personalnych. Pomimo dobrych chęci, byciem partią propaństwową, prospołeczną bo tak siebie postrzegają, nie potrafili stawić czoła chociażby Ruchowi Paligota. Słaba kampania czy brak determinacji to wskaźniki które narzucają się samoistnie jednak w podejmowaniu działań i jakiejś konsekwencji również zabrakło prawicy gdzie rozczarowanie wynikami wyborczymi zmusza partie do podjęcia odważnych decyzji. Dobrze by było nie utożsamiać PiS-u z prawą strona polityczną bo mam wrażenie ,ze ta partia niszcząc się od środka niewiele może zdziałać w obszarze politycznych korzyści dla obywatela. Trochę obawiam się ignorancji SLD wobec błyskotliwej wygranej Paligota. Traktowanie ich z nutą uśmiechu, umieszczając do szuflady gwiazdy sezonu może się poważnie zemścić. Sam fakt ,ze facet potrafił przebić się w tym wyścigu świadczy o jego zaradności i umiejętności zjednywania sobie wyborców, nieważne jacy by oni nie byli. Niektóre pomysły mają dobre chociażby podniesienie płacy minimalnej o 200 zł, nie jest rzeczą nową ,że taka sytuacja spowodowałby zwiększenie PKB, więcej mają to więcej będą wydawać ale nikt do tego się nie kwapi bo w zamian nic nie można zaoferować tym nieszczęsnym pracodawcom a taki stan rzeczy tylko dołożyłby oliwy do ognia. Miller mówi ,że partia ma swój styl i chce robić nadal swoje bez patrzenia na Palikota i PiS i tutaj chyba pomylił się. Nie wystarczy oprzeć się na osobie Kwaśniewskiego, a to niekwestionowany lider pozytywny tej formacji, żeby z powrotem móc postawić na nogi partię ,która bądź co bądź jest potrzebna w świecie politycznego bałaganu. Muszą szukać innej drogi zjednywania ku sobie środowisk lewicowych. Oparcie się tylko na osobach sprawdzonych w żaden sposób nie przybliży ich do realnego wpływania na losy kraju. Dostali po uszach więc najwyższy czas ,żeby wykreowali taką linię programową ,która sprzyjałaby rozwojowi i zadowoleniu społeczeństwa. Wprawdzie nie jestem zwolennikiem tej partii ale to właśnie oni mają w swoim programie ciekawe pomysły skierowane na potrzeby realne i współpraca obecnego rządu pod kątem pewnych ustaw jest jak najbardziej wskazana. Szukają silnego lidera ,który poprowadzi partię ku następnym wyborom, mówi się Kwaśniewski , Miller jednak ja od tej lewicy oczekiwałbym czegoś innego. Źle by się stało jakby szefem została Joanna Senyszyn, która deklaruje chęć podjęcia się takiej misji, bardziej Sierakowski na tym miejscu pasuje aniżeli osoba pani Joanny.

piątek, 28 października 2011

Dyskryminacja i wstyd

Co bym nie napisał to raczej moje poglądy mogą być słabe, oparte na jakiejś cząstkowej wiedzy i dlatego szybko można zahaczyć o granicę śmieszności ,takiego bladolenia na tematy bieżące. Ale tak to już jest, większość katolików nie zachowuje się jak katolicy jak również są i politycy ,którym daleko do tego terminu stąd też biorą się tacy ludzie, którzy próbują to jakoś ocenić ,sklasyfikować pomimo ,że oni sami ciężko znoszą własną ocenę. Nic się nie dzieje bez przyczyny, myślę ,że tu nie chodzi o stwarzanie kłótni, wytykanie błędnego zachowania co w istocie wydaje się łatwą próbą interpretacji o jednostronnym podejściu do tematu. Jak to mawiają, żeby być wolnym to móc nie kłamać i tak też robię na miarę tego pisania. Tematów jest mnóstwo, na fakt zasługuje chociażby podejście państwa do świadczeń pielęgnacyjnych. Niby nic takiego a jak sprytnie ominięto najistotniejszą kwestię w tym formacie, opieka żony nad mężem bądź na odwrót. Świadczenie to rodzaj pewnej pomocy finansowej gdzie już na tym poziomie śmiech nie ma granic ponoć maja być podwyższone o kwotę jak na Polskę chyba kosmiczną bo aż o 100 zł w miesiącu listopadzie i grudniu po czym ,jak media informują wszystko wróci do poprzedniego stanu. Nie ma co unosić się w tej kwestii to po prostu jest dyskryminacja i tak już biednych ludzi często nie z własnej winy pokrzywdzonych przez los. Czar pryska po wyborczym bełkocie i rzeczywistość ponownie staje się szara. Martwi mnie sytuacja ,gdzie władza zamiast pomagać a tutaj nie powinno być jakiejkolwiek dyskusji patrzy pod kątem…ile to nas będzie kosztowało. Takie świadczenie nie przysługuje osobom pozostającym w związku małżeńskim. To jakaś kpina no ale to jest Polska niestety, wynika z tego ,że niepełnosprawność męża spowoduje,że opieka nad nim w stopniu znacznym wyeliminuje tą rodzinę całkowicie ze społeczeństwa. Bez środków do życia bardzo krótko można w tym kraju pożyć. Temat świadczenia, tu rząd widzi olbrzymi problem-taka opieka jest procesem długo trwającym więc produktywność w kraju maleje bo często jest tak, że ludzie opiekujący się inną osobą muszą na rzecz niepełnosprawnej osoby zrezygnować z dotychczasowej pracy. Bo chyba lepsza jest i wydajniejsza jest opieka współmałżonka aniżeli pani z urzędu ,która wpadnie na parę godzin i szychta odwalona. Tak też pomimo ,że taka forma opieki jest o wiele skuteczniejsza nikt nawet nie bierze takiej opcji pod uwagę. Źródłem problemu i narodowego wstydu są tutaj pieniądze ,które –aż wstyd przyznać rząd postanowił zaoszczędzić na tej grupie społecznej poprzez odpowiednie zakazujące przepisy. Jakby nie było w tym temacie wyłania nam się bardzo duża grupa społeczna ,która pobierając takowe świadczenie mogłaby doprowadzić właściwego ministra do „białej gorączki”. To taki przykład jak w tym kraju szuka się oszczędności i gdzie je najlepiej znaleźć… u najsłabszego.

środa, 26 października 2011

Ślepa droga

Bardzo dobitny ma swój początek publikacja pewnego artykułu- „Była kiedyś w Polsce elita zwana inteligencją”. Trafne spostrzeżenie i patrząc z perspektywy czasu jakoś nawet ludzie byli mądrzejsi, poprawni, poukładani. Jakże trafnie zauważył Ziemkiewicz w publikacji ( autor tekstu ) ,że można dostrzec osiągnięcie pewnego poziomu rozwoju partii Tuska, przerodzenie się tamtej partii nadziei w teraźniejszą partię strachu ze szczególnym uwzględnieniem beznadziejności dnia kolejnego. To nie jest tak do końca ,że premier Tusk nie ma komu oddać władzy, tak się na początku utarło z uwagi na niebywale niezrozumiałe działania partii Kaczyńskiego stąd też wyciągnięto taki śmiały wniosek jednak przez te kilka lat trochę się zmieniło, być może w samej partii PiS-u nic się nie zmieniło ale kreują się na scenie politycznej inne partie o bogatym potencjale umysłowym i wiarygodnym, racjonalnym programie wizji przyszłej Polski .I właśnie teraz kiedy los tak chciał i naród postanowił dać mu-premierowi szansę, powinien obudzić się i w miarę możliwości i posiadanych instrumentów jako premier powinien zbudować prawdziwy rząd. Nie tak jak to było dotychczas, gdzie za wsparcie oczekiwano wymiernych korzyści a co w efekcie sprowadziło się do tego, że wokół premiera skupiło się wielu przysłowiowych durni ,którzy myślami bardziej byli przy finansowej stronie tego układu aniżeli ich zainteresowanie miały by być skierowane ku poprawie jakości życia społeczeństwa. Teraz nikt do tego się nie przyzna bo głupio tak przyznawać się do błędu co raczej z przyczyn oczywistych nie znalazłoby uznania wśród zwolenników a jedynie stałoby się pożywką dla opozycji. To państwo psuje się od środka i wszyscy o tym wiedzą jednak mimo to jednogłośnie przytakują premierowi ,no cóż, smutne to jest,byt ekonomiczny jest tu miarą sprawiedliwości. Zastanawia mnie to ,jaki ma sens budowanie koalicji, która będzie wyglądała tak samo jak poprzednia. Do polityki nic nowego nie wnosi taki układ a oszukiwanie ludzi, że sprawdził się taki sojusz to raczej pomiędzy bajki można to włożyć niż uznać za prawdę rzeczywistą. Jest to sytuacja wygodna dla PO, tam gdzie mówi się o stabilizacji tam też wystąpi wielkie nic nie robienie, bardziej byłbym za stanowiskiem, żeby partia ,która wygrywa dobiera sobie ludzi, którzy będą do polityki ,nie tej partyjnej ale państwowej wnosić dyskusję na wysoki poziom bo niestety często tak jest i tak też tym razem do głosu publicznego dochodzą ludzie o skrajnych poglądach, o braku wyraźnych pomysłów na uzdrowienie tego co jest chore a nazbierało się tego sporo. Ważnym czynnikiem takich zmian powinien być powrót do kultu jednostki jako wartości, człowiek przemawiający ustami partii dla której stanowi źródło wegetacji jest istotą martwą intelektualnie. Nie mogąc mówić o swoich odczuciach, emocjonalnym podejściu do zdarzeń, rozprawać o słuszności argumentów staje się kukłą, której tylko pozwalają na umiejętne lawirowanie i interpretowanie faktów na swoją korzyść. Nie wiem czy to jakaś próba manifestu z mojej strony przeciw wprowadzaniu takich zmian które nie będąc zmianami jednocześnie stają się źródłem konfliktów. Jak to napisała Krystyna Kofta -” a jednak ludzie umieją czytać i czytają” jednak zaczynam wątpić czy potrafią logicznie myśleć bo w tym obszarze przestrzeni życiowej wydaje mi się ,że wypadamy słabiutko i prawdą jest ,że inteligencja w Polsce to niestety byt na wymarciu.

sobota, 22 października 2011

Wybrańcy narodu

Jak przystało na kraj piwem i bezrobociem płynącym w ostatnich tygodniach wyłania nam się ,wręcz pojawia ponownie-chyba brak już innych tematów- niczym bumerang temat krzyża. Właściwie powinniśmy podsumować tylko ten smutny fakt jednym zdaniem. Krzyż sam się obroni. To że krucyfiks wisi w Sejmie to tylko dobrze świadczy o naszej skłonności do religijności, czy powinien tam wisieć to raczej jest zły pomysł. Głupio go teraz ściągnąć więc wrzawa jaka koło tego się zrobiła dzięki Palikotowi powoduje, że facet zbiera punkty na swoją korzyść i ponownie jest w centrum uwagi. Trzeba być obiektywnym wobec pozostałych wyznań religijnych a taka symbolika w Sejmie jest tego zaprzeczeniem. Nie chodzi tu o odrzucanie swoich przekonań ale o bezstronniczość w tej sferze życia społecznego. Rodzaj mody na Kościół upatrywać można w kolejnej ciekawej propozycji osób lobbujących na rzecz tej instytucji ,która przewiduje wprowadzenie 1% podatku na rzecz Kościoła. Pomysł może i przejdzie ale wydaje mi się co najmniej dziwny w czasach kiedy mamy ścisły związek Kościoła z władzą ,gdzie właściwie ta druga strona działa systematycznie na korzyść kościelnych archidiecezji.Za takim rozwiązaniem nie przemawiają dobra materialne jakie posiada Kościół Katolicki, który w swojej formie i założeniach powinien być ubogi, wspierający potrzebujących tymczasem w swojej działalności bardziej przypomina korporację o dość szeroko rozwiniętych strukturach finansowo-ekonomicznych. W zasadzie nie można ich winić za to, bliżej jak się przyjrzeć temu znajduje się tu olbrzymia rzesza ludzi wierzących, którzy mogą stanowić łatwy materiał to budowania sobie wizerunku- co ciekawe prekursorem naszych czasów w tej dziedzinie jest sam ks. Rydzyk a i dla Kaczyńskiego pomysł zjednania sobie wiernych poprzez pielęgnowanie wartości patriotycznych, chrześcijańskich spowodował, że trafił w podatne podłoże. Żaden polityk nie gra już uczciwie i to wydaje się być smutne chociaż takie praktyki nie są żadną nowością.
A w polityce jakaś farsa. Wałęsa, Komorowski i Kwaśniewski promują Mazury pod kątem 7 cudów świata. Chyba nic już nie można do zrobienia w polityce skoro tak wpływowe i znaczące osoby w tym kraju zajmują się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Taki stan ducha właściwie odzwierciedla kurs waluty Euro ( 4,40 zł ) co w skrócie można podsumować… toniemy. Na domiar tego ktoś z zewnątrz potwierdził naszą kłamliwą naturę klasyfikując nasze państwo na 62 miejscu ( spadek o 3 pozycje ) w kategorii państwo przyjazne dla przedsiębiorców. Potwierdziła się również spektakularna nieudolność poprzedniego rządu, że te państwo gdyby nie środki unijne w sferze gospodarczej nie wiele by osiągnęło. Teraz widać dlaczego tak silnie mocno Tusk zabiegał o środki w nowym budżecie Unii. Nie potrafimy na tyle samodzielnie wytwarzać produktu krajowego więc idziemy na łatwiznę co w efekcie nam się w przyszłości może zemścić ale premier będzie już na zasłużonej emeryturze więc chyba niezbyt go ten temat interesuje. Taki brak odpowiedzialności to już standard. Mało tego ,na deser pojawia się informacja jednej z firm ratingowych, która jest skłonna w przyszłości obniżyć pozycję Polski w przypadku ,kiedy opóźnienie obniżki deficytu przełoży się na wzrost kosztów obsługi długu, no niestety nie ma co się oszukiwać ale na tym polu poniesiemy druzgoczącą klęskę. W momencie kiedy Włochy i Hiszpania zadają sobie pytanie jak rozwiązać kryzys finansowy –swoją drogą szybko zatrybili, że mają problemy-Grecja przyznaje ,że traci kontrolę finansową nad państwem, efekt natychmiastowy, w całym kraju zamieszki i ogólna radość na podjętą uchwałę o drakońskich cięciach kosztów w kraju. Wątek Libia i śmierci samego dyktatora jest powszechnie znany w mediach ale na uwagę zasługują dwie ciekawe instytucje czyli NATO i ONZ, które zachowują się poniekąd jak nasi politycy o hipokratycznym usposobieniu. Mówi się ,że siły pokoju ! dokonują ostrzału z powietrza w ramach jak to ładnie nazwali „Świtu Odysei”, a na ziemi buszują rebelianci. Obawa ,że owi rebelianci wymierzą sprawiedliwość rzekomym siłą pokojowym była uzasadniona więc z poczucia obowiązku i przy braku jakiejkolwiek odpowiedzialności postanowili wybrać mniej drastyczne rozwiązanie. Kadafi nie żyje, Libia wolna. Faceta musieliby osądzić i skazać a to już byłby problem. Całej tej zabawie przyglądają się panowie z ONZ i co wydaje się być trochę śmieszne w obliczu wydarzeń i ich następstw na samym końcu wydają „ostrzeżenie” o możliwości popełnienia zbrodni wojennej przez bojowników.

środa, 12 października 2011

Tymoszenko i prawo

Diagnozowanie problemu dlaczego 40 % narodu wybrało taką a nie inną opcję wyborczą dla pozostałych 60 % obywateli jest mało istotnym szczegółem. Tak czy owak będziemy wszyscy silnie mocno nadal pracować na rzecz wzrostu polskiej gospodarki w cieniu wydarzeń często nie miło wpływających na naszą walutę i poziom akcji spółek giełdowych. Miał być nowy rząd a będzie po staremu więc myślenie ,że ktoś zajmie się finansami publicznymi raczej należy do fikcji a optymizm przy przedwyborczych założeniach budżetowych śmiem sądzić będzie malał z każdym dniem. Bardziej martwiłbym się wydarzeniami na Ukrainie .Kijów pełen zwolenników Julii zgromadził się żeby zaprotestować w sprawie wyroku jaki zapadł w sprawie Tymoszenko, głośno określony jako politycznym skandalem. Wyrok jest poniekąd zaprzeczeniem dążenia władz ukraińskich do współpracy z Zachodem, te słowa w swojej formie wydają się być dużym formatem jednak postępowanie wymiaru sprawiedliwości oddala ten kraj od europejskich struktur. Kobieta dostała 7 lat i obowiązek zwrotu jakieś 600 mln zł za podpisanie niekorzystnej umowy .Absurd goni absurd. Prezydent tego kraju dopiero po ostrej reakcji świata wymijająco tłumaczy wyrok jako wynik przestarzałego prawa. Na Ukrainie mają odbyć się za niedługo wybory stąd też można usprawiedliwić komunistyczne podejście do wyroku jednak w obliczu starań tego kraju w dążeniu do stworzenia strefy wolnego handlu czy zwiększenia współpracy gospodarczej z Unią takie postępowanie zatrzymuje jakiekolwiek negocjacje. Ten kraj ,będąc jedną nogą w Unii a drugą w Rosji musi poważnie zastanowić się gdzie leży granica politycznego porządku, czy aby droga którą zmierzają jest właściwa. Mówi się ,że to polityczna zemsta, sam Putin zdziwiony za co jej tyle tych lat przywalili jednak Tymoszenko jako przywódca opozycji o mało eleganckim wyroku na swoim koncie dzięki takiemu działaniu tylko wzmocniła swoją pozycję i pomimo wyroku zakazującego jej działań politycznych stała się czarnym koniem tego kraju. Od dziś na Ukrainę będzie Europa patrzyć przez pryzmat wydarzeń związanych z Tymoszenko i nic nie ruszy do przodu dopóki ktoś tam mocno nie zacznie myśleć jak cała tą szopkę w miarę szybko i elegancko odkręcić. Ukraina kojarzyła nam się z nadchodzącą imprezą sportową, mocnymi spółkami giełdowymi a teraz z byłą premier Julii Tymoszenko i związanymi z tym poważnymi kryzysami niezależnych sądów i przepisów prawa.

poniedziałek, 10 października 2011

i po wyborach.

No nie ma co gratulować co niektórym partiom bo jakoś wyniki wyborów z poszczególnych regionów specjalnie nie dziwią a co gorsza, potwierdzają zróżnicowanie polskiego społeczeństwa co do ich przyszłościowego myślenia na temat kraju. Ku mojemu zdziwieniu bardzo słabo wypadły notowania partii prawicowych. Pomimo mocnych starań Janusza Korwin-Mikke będącego na czele Nowej Prawicy udaje się uzyskać poparcie zaledwie 1,1 % co można de facto uznać za dobry sygnał ale chyba daleko niestety od oczekiwanego entuzjazmu. Wręcz fatalnie na tym tle jawi się sam Marek Jurek ze swoim 0,3 % poparciem społecznym. Wydaje mi się ,że obecny kształt opozycji partii prawicowych jest chwilowy, pewien rodzaj testu , który niestety ma podwójny wymiar .Z jednej strony stanowi rodzaj sukcesu, bo jakby nie było poprzez swoją wizję dalszego rozwoju państwa nakreślili pewien trend, drogę opartą o konsekwentną politykę społeczną w oparciu o wartości chrześcijańskie. Wprawdzie trochę inaczej postrzegamy Nową Prawicę od Prawicy Marka Jurka jednak obydwie partie dzięki tym wyborom stworzyły poważne fundamenty do dalszego rozwoju na rzecz słusznych wartości ( co do tego to zdania są podzielone ). Kolejny taki sprawdzian za parę lat i myślę że do tej pory zostaną wyciągnięte właściwe wnioski w oparciu o wiedzę i realia w państwie. Trzeba przyznać słuszność ,że owe partie mogłyby osiągnąć znacznie lepsze wyniki głosowania jednak brak uczestnictwa w debatach, nie wszystkie komitety wyborcze zostały zarejestrowane w różnych okręgach, zbyt słaba siła przebicia ,spowodowało słabe sondaże przed wyborami a co potem przełożyło się na same wyniki wyborów. Czy kampania prawicowych partii była udana to powinni ocenić sami jej działacze. Być może pociechą dla niektórych będzie fakt, że Napieralski i jego SLD poniosły społeczną porażkę, Warto zauważyć ,że tutaj już nie chodzi o potrzebę grania na emocjach ludzkich ale o rzeczywistą, realną potrzebę wsparcia dla społeczeństwa. Tylko takie partie mają szansę które nie czarują a realizują konsekwentnie swoje programy. Zaskoczył Palikot i nie należy go skreślać bo udowodnił ,że można bez dużych pieniędzy i co ważne,bez państwowych pieniędzy,można mieć poważne poparcie społeczne. Swoją drogą to jest zastanawiające czy wygrywa ten co ma rację czy ten co mówi prawdę.

czwartek, 6 października 2011

kultura polityczna

To się w głowie nie mieści, jeszcze dobrze nie trafiliśmy do urn wyborczych a co niektóre partie już skrupulatnie obsadziły personalnie główne urzędy w państwie. Taka bezczelność i wygórowana mania pewności świadczy o jakże beznadziejnie słabej kondycji naszej polityki. Z góry przyjęte założenia i nieuzasadniona zuchwałość- być może sondaże powodują ,że coś w tych łepetynach co niektórych poprzewracało się solidnie-sprowadza poziom walki wyborczej do poziomu zerowego. Nie można się dziwić lewicowym partią ,że coraz głośniej wypominają rządzącej partii jak niewiele zrobili w obszarach gdzie dużo mieli do powiedzenia. Taki trochę modelowy przykład jak wygrać wybory obiecując Polakom znaczne poprawy tam gdzie potencjalny obywatel dostaje białej gorączki i gdzie często mówi się nie o wściekłym zwierzęciu ale o wściekliźnie społeczeństwa polskiego. Doceniliśmy potencjał rządu, jak podano informację ,że kilometr budowy autostrady w Polsce stanowi najdroższy odcinek autostrady w Europie. Takich przykładów niedoskonałości jest więcej ale przeraża mnie to co w tych kampaniach się mówi i pisze. Rząd ,który jest gwarantem stabilizacji, tutaj już nie chodzi o to czy ktoś ma rację bo ludziom sprzedaje się wszystko ,żeby tylko łyknęli bo tak buduje się w demokratycznym kraju chociażby próg wyborczy, śmieszne ale prawdziwe. Nie chodzi o prawdę jak by ona nie była ale paniczną chęć posiadania przywileju bycia przy „korycie” stąd praktyki stosowane przez różne partie dają bardzo ciekawy obraz rzeczywistości. My pchamy się do Unii, mowa o budowie pozycji w Europie gdzie tymczasem na własnym podwórku zachowujemy się jak zaściankowi politycy. Nie oczekuje od uczestników tego przedstawienia jakiejś minimalnej kultury wyborczej a jedynie rozwiązań na miarę rzeczywistości, racjonalnego przełożenia na stan naszej gospodarki a co za tym idzie, sprecyzowania tak planu rozwoju kraju aby nie kojarzyła się władza Polakom z kolejnymi pasożytami w Sejmie.

Pierwszy przegrany.

niedziela, 2 października 2011

Zagłosują i co dalej...

Zawsze jak nadarza się okazja wpłynięcia poprzez głosowanie na wybór nowej władzy przez społeczeństwo to tak czy owak okaże się ,że to był zły wybór i po raz kolejny będziemy ponosić konsekwencje naszego nietrafionego wyboru. Ponownie powrócą jak bumerang tematy o instytucji ojczyzny, patriotyzmu, czym właściwie jest państwo, kto i dla kogo istnieje w tej niepasującej wspólnocie. Cokolwiek by się nie napisało bądź ładnie powiedziało i tak okażemy swoje niezadowolenie poprzez protesty czy chociażby w badaniu opinii publicznej. Nie trzeba być politykiem żeby zauważyć osiągnięcia czy właściwie ich brak obecnej partii rządzącej jak i tej poprzedniej. Skoro tak niewiele zostało zrobione przez tamte lata to niby czemu ktoś ma uwierzyć ,że coś w tym kierunku się zmieni. Często się myli pojęcia dotyczące sprawowania władzy a zarządzania państwem i wychodzi taka kałuża nieprzemyślanych, niepoważnych decyzji politycznych gdzie za czyjąś głupotę po raz kolejny zapłaci obywatel. Polska polityka to taki płytki poziom intelektualny który nic nie wnosi dla społecznej wegetacji jedynie pogrąża ich stan, który staje się coraz to gorszy z każdym rokiem. W tym wszystkim nie ma żadnej demagogii tylko przedstawiam obraz nędzy demokracji w wykonaniu ludzi którym do tej pory zaufało kilka pokoleń. Przypomina to mgłę która utrudnia nam normalną egzystencję ale mamy świadomość ,że jest stałym elementem zjawisk pogodowych jednak często my nie jesteśmy przygotowani na takie anomalie i trudno nam się przyzwyczaić do panującej aury w chwili obecnej. Tylko czy można pisać o tym ,że po burzy wychodzi słońce mając na uwadze błędne postępowanie polityków, droga donikąd a jednak dalej ślepo idziemy jak barany na rzeź. Trudne zjawisko ale poniekąd usprawiedliwia polityków, bo tak naprawdę po co cokolwiek robić skoro może nam dać Unia, państwo staje się niezbyt samodzielnym tworem skoro pomimo dotychczas tak dużego zastrzyku pieniędzy nadal nie potrafimy samodzielnie napędzać własnej gospodarki. Bajki na temat prognozowanym wzrostów poziomu PKB na poziomie 4 % w przyszłym roku można sobie odpuścić ponieważ to żadna nasza zasługa a jedynie wsparcie naszej gospodarczej ułomności kolejnymi funduszami strukturalnymi, już dzisiaj banki prześcigają się ,kto będzie najbardziej wiarygodny w obniżeniu rankingu Polsce. Ostatnio w obliczu zbliżających się wyborów mam wrażenie ,że lepiej jest posłuchać dzwonów kościelnych niż przyszłych posłów na Sejm, stara zasada, kto obieca najwięcej ten wygra a potem i tak zapomną co tam naobiecywali. Swego czasu ktoś chciał żebym go przekonał, że warto iść głosować, żebym powiedział dlaczego ta czy inna partia zasługuje na jego głos wyborczy. To było przykre doświadczenie bo tak naprawdę nie ma żadnych racjonalnych powodów ,żeby ta osoba mogła z czystym sumieniem zagłosować na daną partię, żadne ku temu okoliczności nie sprzyjają więc temat pozostaje otwarty.