czwartek, 30 grudnia 2010

...wiele radości

Wydaje się, że koniec roku obfituje w tragiczne wydarzenia jednak jak temu przyjrzeć się bliżej często mamy do czynienia z konsekwencjami wcześniejszych decyzji. Zostaje odwołany prezes zarządu PKP, no trochę pod publikę decyzja, próba wytłumaczenia dlaczego cofa się w rozwoju taki rodzaj komunikacji jakim jest polska kolej. Dociera do nas informacja o śmierci trzech górników w wyniku tąpnięcia ziemi, tragedia dotyka najbliższych, będziemy zadawać pytania czy można było uniknąć nieszczęścia ale jak to bywa znowu nie będzie osób odpowiedzialnych za tą tragedię górniczą. Na rynku cena miedzi zaczyna iść w górę, dla ekspertów i obserwatorów rodzi nam się kolejna bańka spekulacyjna no ale nic nadzwyczajnego, przerabialiśmy podobne i nikt wniosków nie wyciągnął więc czemu miałoby być inaczej tym razem. Estonia w styczniu będzie posiadała wspólną walutę Unii, czy to będzie tylko efektowne wejście bez efektywnego zastosowania tej waluty, desperacki akt czy paniczna potrzeba pieniądza to są pytania bez odpowiedzi na dziś, jednak mam czarne myśli co do przyszłości Estonii, wysiłek zostanie zmarnowany tego kraju przez naiwność entuzjastów Euro. Ogólnie dużo smutnych wydarzeń, sytuacji dramatycznych gdzie począwszy od katastrofy w Smoleńsku skończywszy na desperackiej próbie łatania deficytu kosztem OFE, można stwierdzić jednoznacznie, że mamy do czynienia z plagą nieszczęśliwych splotów wydarzeń. Wypadałoby podsumować to co miało miejsce w tym kończącym się roku i życzyć wszystkim aby ten Nowy Rok obfitował w wiele radości, aby nasz rząd nie odbierał resztek nadziei i godności tym Polakom, którzy tego bardzo potrzebują.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

ważne że jest jakieś prawo...

Czasami się zastanawiam po co przestrzegać prawa, które samo wzajemnie się wyklucza. Być może nie jestem znawcą tematu ale jakby szczegółowo przyjrzeć się procedurze przyznawania wynagrodzenia od znaleźnego to zaczynam mieć mieszane uczucia. Trzeba wziąć pod uwagę kilka czynników, ten co szuka wartościowych rzeczy w ziemi powszechnie uważany jest w Polsce za złodzieja, bo rzekomo okrada własne państwo. Tutaj zielone światło ma tylko archeolog a Ty szaraczku biedny swoją pasję, zainteresowania powinieneś rozwijać czerpiąc wiedzę książkową. Jak wygląda poziom archeologii w Polsce, trudno stwierdzić jednoznacznie ,coś się ruszyło w momencie budowy naszych wymarzonych autostrad ale wszystko sprowadza się do poziomu tragicznej porażki instytucji archeologicznych. Pochwal się znaleziskiem a może ktoś Ci wypłaci 10 % od znaleźnego albo dostaniesz „zawiasy” za działania niezgodne z prawem. Właścicielem ziemi na której coś znalazłeś możesz być obywatelu ale to co w ziemi jest niestety należy do państwa, to się nazywa debilizm. Niby jesteś właścicielem gruntu do którego nie masz żadnych praw, no tak, ważne że jest jakieś prawo, nieważne czy dobre czy złe. Nasze państwo do normalnych nie można zaliczyć, kwestia przyzwoitości daje też wiele do życzenia ale poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec ojczyzny nie ma żadnej wartości po za własnym dowartościowaniem się. Kolejnym czynnikiem jest kwestia jak wycenić coś co jest bezcenne a co ciekawsze jest, jeśli znajdziesz coś, to sam musisz zgłosić roszczenia do znaleźnego czyli w praktyce możesz szczęśliwcu bardzo długo czekać aż ktoś raczy Ci cokolwiek wypłacić ewentualnie załapiesz się na dyplom bądź wniosek o ukaranie grzywną. Tak więc jeśli sugerując się wykładnią prawa właśnie Ty szczęśliwcu znajdując przedmiot co do którego istnieje przypuszczenie, że jest zabytkiem archeologicznym w myśl ustawy o ochronie zabytków zabezpiecz i oznakuj miejsce w taki sposób abyś mógł ponownie za kilka lat trafić w to miejsce i odkopać ponownie ów znalezisko. Mając świadomość ,że przedmiot jest drogocenny i ma jakąś wartość materialną poszukiwaczu przeczekaj te durne czasy aż Skarb Państwa zmądrzeje i wprowadzi przejrzystą politykę dotyczącą odnalezionych przedmiotów. Może to nigdy nie nastąpić a taki przedmiot szybciej mógłbyś sprzedać na Allegro jednak trzeba wierzyć, że państwo uczy się na własnych błędach i w końcu będzie przyjaźnie nastawione na poszukiwaczy tego rodzaju artefaktów

czwartek, 23 grudnia 2010

chyba już czas popukać się....

Po raz kolejny mamy dowód na to ,że najlepiej zarabia się w sferze sektora państwowego. Nasze słynne PKP wzbudza wiele skrajnych uczuć a i wielu na ten temat przelało swoje odczucia, refleksje na papier. Nie mogę się nadziwić, że z każdym kwartałem,rokiem, gdzie tragedia goni komedię nikt nie próbuje w jakiś sposób zapobiec nieuchronnej porażce infrastruktury kolejowej w Polsce. W tej branży spółek skarbu państwa narobiono aż nadto a mimo to każda ledwo zipie a ich wyniki do rewelacyjnych nie można zaliczyć. Szczyt debilizmu to odsyłanie ludzi w rozkładzie jazdy na perony ,które nie istnieją jak to miało miejsce w Katowicach. Nie żebym wytykał komuś błędy bo to nic nie zmieni, to tak samo jakby tłumaczyć choremu psychicznie że ma objawy chorobowe natury psychicznej-no cóż ..ważne, że wszyscy dobrze zarabiają z korzyścią dla samych siebie, w końcu państwo płaci więc trzeba brać. Takich zaniedbań ze strony PKP jest mnóstwo i nie sposób zliczyć z tym związanych absurdów ale coś się dzieje…. po raz kolejny odwołano kolejnego urzędnika związanego z infrastrukturą. Chyba już czas popukać się po czole albo zwyczajnie stanąć przy ścianie i solidnie przywalić w nią łepetyną, tak żeby coś poprzestawiało się na lepsze. Nie poradziliśmy sobie przez 20 lat więc jest uzasadniona teza że nie poradzimy sobie już nigdy, każde kolejne wpompowane pieniądze w tego molocha nic nie zmienią bo zwyczajnie nie ma dobrej woli ,żeby takowe zmiany na lepsze miały miejsce. Sprzedaż wydawałaby się logicznym rozwiązaniem ale strach pomyśleć ile ludzi może stracić swoje wygrzane miejsca pracy. Tuska nie ma co obwiniać o bardzo złą sytuację w kolei jednak facet mając do porównania funkcjonowanie w innych krajach infrastruktury kolejowej w ogóle nie wyciąga żadnych wniosków. Jako jeden całościowy organizm kolej ma większą siłę przebicia, możliwości finansowe a u nas wbrew logice podzieli PKP na mniejsze spółeczki bo widocznie trzeba było zapewnić ziomalom nowe miejsca pracy. Trochę ironizuje ale mamy do czynienia z idealnym przykładem cofania się cywilizacyjnego rozwoju społeczeństwa. W takiej postaci PKP nie ma racji bytu i pewne, że jeśli nadal to przedstawienie będzie trwało bez widocznych skutków będziemy dla obcokrajowców kojarzeni jako kraj słabo rozwijający się z tendecją do tradycjonalizmu wstecznego w wielu obszarach społecznych.

środa, 22 grudnia 2010

bliżej nam...

Wybory na Białorusi a co za tym idzie wygrana Łukaszenki w opinii obserwatorów, była czymś oczekiwanym jednak wiele kontrowersji zbudziło tłumienie zamieszek w Mińsku przez władze, które powstały w wyniku niezadowolenia z obecnej sytuacji jak również ponownego objęcia głównego stanowiska w państwie przez Alaksandr Łukaszenka. Myślę, że dyktatura tego człowieka, niezmienna przez 16 lat nie jest powodem do jakiś większych zmartwień. Tak naprawdę potrzebna jest tutaj silna wola społeczeństwa ,żeby w tym kraju dokonały się zmiany, które mogłyby wpłynąć korzystnie na życie przeciętnego obywatela. Większym zagrożeniem byłaby destabilizacja kraju wywołana nieporozumieniem opozycji co do dalszej współpracy, przejęcie władzy przez słabych politycznie przeciwników dotychczasowego prezydenta spowodowałoby paraliż tego kraju. Brakuje uniwersalnego rozwiązania, alternatywy dla Białorusi, która dzisiaj jest sama w sobie kowalem własnego losu a co ważne brakuje konkretnych osób, jeśli już takowe się pojawią są poddawane represjom a nawet trafiają profilaktycznie na jakiś czas do więzienia. Z boku jak się patrzy na tą skomplikowaną sytuację Białorusinów to moment odejścia Łukaszenki od struktur władzy jest chwilą radości dla Rosji, która poprzez dążenie do umocnienia swojej pozycji będzie zmierzała do kontroli nad Białorusią za obiecanie korzystnych rozwiązań gospodarczych dla tego kraju, głównie chodzi o przemysł związany z gazem. Unia Europejska jako taka strażniczka dobroci i sprawiedliwości będzie widziała w Białorusi potrzebę budowania podwalin demokratycznych struktur , szeroko dążąc do zmian politycznych, gospodarczych wspierając finansowo ten biedny kraj. Każdy ma w tym jakiś interes, nic bezinteresownie się nie dzieje i to chyba najbardziej przeraża. Dobrym rozwiązaniem wydaje się poprawa relacji z Polską, jesteśmy takim przedsionkiem w budowania demokratycznego podłoża i w kreowaniu gospodarczego zaplecza dla przedsiębiorstw z tego regionu. Bliżej nam do Białorusi niż do całej Europy Zachodniej stąd uzasadniona byłaby taka ścisła relacja z nimi w każdym obszarze społeczno-gospodarczym. Korzyści olbrzymie i obustronne, tym bardziej, że partnerstwo z Rosją nie można już nazwać miłością a potrzeby Unii Europejskiej są zbyt wygórowane. Zwrócenie się Białorusi w stronę takich krajów jak Czechy, Węgry, Słowacja nie poprzez pryzmat Unii byłoby dobrym początkiem ocieplenia stosunków i dałoby możliwość szerszego rozwijania gospodarczej współpracy w Europie Środkowej.

niedziela, 19 grudnia 2010

ktoś dobrze zadbał ....

Bardzo imponująco prezentuje się harmonogram wprowadzenia w Polsce naziemnej telewizji cyfrowej. Jeszcze do niedawna wydawało się, że mówimy o abstrakcyjnym podejściu technologicznym bo jak nie ma na coś przyzwolenia z góry to raczej szybko tego nie zobaczymy. Właściwie są pozory ,że coś się robi, na razie jest mowa o uruchomieniu nadajników czyli tak naprawdę jeszcze wiele czasu minie za nim wszystkie czynności, procedury zostaną wykonane, oddane do użytkowania ogólnego. Co ciekawe, samych etapów wyłączenia telewizji analogowej jest aż 4 do lipca 2013 roku. Zastanawiające, biorąc pod uwagę szybkość wprowadzania na rynek nowych technologii, różnych innowacji czy aby nie mamy do czynienia z naciąganiem kogoś. Gołym okiem widać ,że taka obszerna czasowo inwestycja z każdym miesiącem jej istnienia będzie coraz droższa. Nie jestem jakimś wróżbitą ale śmiem sądzić ,że założenia KRRiT dotyczące funkcjonowania takowej telewizji w całej Polsce do końca 2011 roku wydaje się raczej wątpliwe i mało realistyczne. W sumie nawet dobrze, bo jak sobie pomyślę o tych wszystkich starszych osobach ,które mają stare odbiorniki, a niestety w skali kraju jest tych osób sporo, którzy będą zmuszeni do wymiany telewizorów na nowe to raczej wydaje się śmieszną sprawą aby ten problem został bez echa. Ktoś dobrze zadbał o to aby kasiorę mogły zrobić najpierw telewizje satelitarne i kablówki. Wizjonerami to my jesteśmy, bardzo ambitne plany nijak potem mają się do wykonania. Trochę mi to przypomina sytuację z sześciolatkami , które o zgrozo ,zostały wysłane do szkoły. Ktoś na górze palną hasło ,wielu osobom pomysł się spodobał, bo my jako naród trochę jesteśmy do tyłu ze wszystkim więc uzasadnione było wysłanie tych małych aniołków do szkoły żeby czerpały na swój sposób jakąś wiedzę. Problem zaczął się wtedy gdy próbowano zrealizować ten pomysł, okazało się ,że w wielu przypadkach nie ma odpowiednich nauczycieli, brak odpowiednich kwalifikacji i brak pomieszczeń dla tych maluchów…błędne koło. Tak właśnie funkcjonuje nasze państwo, rządy produkują ustawy a nikt nie szuka rozwiązań żeby je wdrożyć w życie codzienne obywatela jakby czekali ,że wszystkie sprawy problemowe same się rozwiążą.

czwartek, 16 grudnia 2010

...którzy sami biedę klepią

Bardzo dużo osób nawijało o podobieństwach naszego kraju do Słowacji, wnikliwie obserwowano jak poradzi sobie ze zmianą waluty wchodząc tym samym w świat strefy Euro. Wydaje mi się, że ten zwycięzca w wyścigu do Eurolandu jest dzisiaj faworytem ale w możliwości opuszczenia tego co nazywamy wspólną walutę w Europie Zachodniej. Kryzys zwany powszechnie globalnym. spowodował poważne spustoszenia w systemie gospodarczym tego państwa. Pomimo dużego poparcia społeczeństwa ( jakieś 58 % ) dla wspólnej waluty, obserwuje dzisiaj umacniający się kurs Euro, co powoduje ,że mając do tego stopnia drożyznę w kraju, wolą przyjechać na zakupy chociażby do Polski. Ja im się nie dziwie, że jednomyślnie odmówili poparcia dla pomocy tonącej Grecji, która to pomoc w sposób znaczący mogłaby dotknąć system finansowy Słowaków, którzy sami biedę klepią. Pomimo strukturalnych reform gospodarczych na Słowacji i poprawy znacznej wyników gospodarczych dopadło ich spowolnienie gospodarcze, na tyle dotkliwie oddziaływując na dynamikę exportu spowodowało słabe zainteresowanie produktem słowackim. Wyraźne sygnały niezadowolenia, turbulencje związane z walutą powodują wyraźną chęć różnych środowisk do powrotu korony. Tutaj taka zmiana decyzji mogłaby niestety okazać się procesem niemożliwym ponieważ Słowację nie stać na zmiany administracyjne w tak dużym nakładzie finansowym. Natomiast my cały czas jesteśmy nastawieni pozytywnie co do dalszego rozwoju gospodarki w Polsce jednak wydarzenia w Grecji, Irlandii powinny nieco ostudzić nasz zapał do tej waluty. Są pewne założenia z Maastricht ,które powinniśmy spełniać i dziękować temu na górze ,że dzięki naszej nieudolności ,niezaradności i braku konsekwencji mamy problem aby Euro stało się naszym prawnym środkiem płatniczym. Czasami nasze wady mogą przynieść nieświadomie wymierne korzyści. Słowacki kryzys jest kolejnym przykładem gdzie pomimo pakietów antykryzysowym gospodarka tego kraju zwyczajnie tonie. Pośpiesznie dążenie do wejścia w strefę Euro zbiera swoje żniwa a sama sytuacja Słowacji powinna mocno dać do myślenia euroentuzjastom..

wtorek, 14 grudnia 2010

jest jakieś życie....


„Byle nie iść do łopaty ! Grunt to przetrwać za wszelką cenę ! „ –tak wspomina Sołżenicyn te parę słów wypowiedzianych przez innego człowieka sponiewieranego przez system radzieckiego piekła jakim było zesłanie do łagrów. Książka jest bardzo ważnym dokumentem świadectwa przymusowych obozów pracy na terenie Rosji. Zdarzenia, filozofia funkcjonowania gułagów, wspomnienia naocznych świadków zdarzeń podnoszą rangę książki to swoistego aktu oskarżenia przeciw zbrodniczemu systemowi jaki w tamtych czasach panował na terenie Związku Radzieckiego. Jest czymś niewiarygodnym, źródłem wydarzeń o potężnym ładunku emocjonalnym dla przeciętnego obywatela Zachodu, który poprzez próbę zobrazowania sobie występującego ucisku narodu przez aparat władzy państwowej próbuje zrozumieć i wyobrazić sobie skalę tego zjawiska. Słynny artykuł 58 z 14 paragrafami będąc podstawowym instrumentem kodeksu karnego stał się również podstawą bytu w gułagu gdzie będąc o różnej pozycji społecznej właśnie tam walczyłeś o rację bytu, o każdy nadchodzący dzień żeby przeżyć. Książka jest siedliskiem uczuć gdzie jedynie uczucie beztroski nigdy nie zostało przez tych obywateli poznane, naród skrzywdzony, jednostkowa tragedia społeczna jest dla czytelnika źródłem i podstawą do głębszej analizy całego totalitarnego systemu. System obozowego okrucieństwa i bezwzględności stał się podstawą do napisania tej książki i jest wyrazem sprzeciwu, protestu dla tej ciemnej strony ZSRR, która dzięki Sołżenicowi ujrzała światło dzienne na całym świecie.

sobota, 11 grudnia 2010

taka desperacka próba.....

Na szczęście jest niewiele ludzi ,którzy próbują zinterpretować świat zdarzeń w polityce dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. Dociekliwość nie jest ludzką naturą tak też i w tym przypadku często pisze się o wszystkim i o niczym. Można rzec ,każdy komu się nudzi szuka ujścia swoich przemyśleń w takim rozwiązaniu chociażby jakim jest sam blog. Wprawdzie są to mało znaczące wpisy jednak dają trwały ślad w świecie dziennikarskim, publicystycznym i z pożytkiem dla ogółu internetowej myśli. Często jako indywidualne wypowiedzi, określone stanowisko na poszczególne tematy stanowią alternatywę dla współczesnych gazet, portali informacyjnych. Bardziej jestem za tym, żeby polityką w wykonaniu blogerów zajmowali się zwyczajni ludzie niż sami politycy, którzy poprzez internetowe dzienniki wylewają swoje bolączki, sprawy niedokończone. Polityk z takim podwójnym dnem kreuje często postawę sprzeczną z tym co na codzień się zajmuje, zostając posłem, radnym, senatorem inaczej kreuje rzeczywistość całkowicie odmiennie z dotychczasowymi przekonaniami. Blogger ma prawo pisać o polityce, oceniać ją, wyciągać wnioski zaś polityk z racji zawodowej profesji powinien czytać, słuchać i próbować urzeczywistniać stanowisko ludzi, którzy się temu przyglądają. Polityk blogujący to wydawać by się mogło jakiś słaby polityk, nie mając siły przebicia ,który próbuje swoich sił poprzez dziennik internetowy. Taka desperacka próba przebicia się nie może być do zaakceptowania bo to nie jest przedmiotem zadań polityka jako osoby reprezentującej społeczeństwo, chyba ,że powstawanie wpisów jest pewnym elementem poczucia krzywdy, bezradności że będąc wybrańcem nie potrafimy zmienić rzeczywistości tak, żeby w kraju żyło nam się dobrze i bezpiecznie. Taki rodzaj usprawiedliwienia się, bo w życiu coś trzeba robić więc został ten czy tamten politykiem, chociaż nie bardzo wie jak się do tego zabrać. Prawdopodobnie ten blog jest wyrazem rozgoryczenia, wydaniem prostym, zrozumiałym na tyle dla przeciętnego czytelnika aby mógł w swojej ocenie rzeczywistości spróbować nakreślić swoje stanowisko. Blog zawsze będzie martwym wydaniem, suchą polemiką z samym sobą, monologiem o nędzy demokracji, szarej codzienności bo nie ma w nim dyskusji , która konstruktywnie zmierzałaby do ciekawych wniosków, do próby wykreowania wspólnego stanowiska.

czwartek, 9 grudnia 2010

..brak chęci poznania....

Z każdą kolejną niedzielą w Kościele Katolickim możemy zauważyć brak uczestnictwa młodych ludzi w nabożeństwie kościelnym. Właściwie zubożenie w ilości wiernych w kościołach jest zjawiskiem o skali wzrostowej i nie widać jakiejś poprawy na lepsze. Prawdopodobnie mamy do czynienia z czymś co mądre głowy nazwały to terminem- sekularyzm ,tylko z małą różnicą co do przyczyn jej powstania. Problem zmniejszania się liczby uczęszczających do kościołów występuje procentowo dużo szczególnie na Zachodzie ale nie stanowi odrębnego przypadku. Wynika to z prostej przyczyny :lenistwo i brak chęci poznania Kościoła ale w naszym polskim przypadku to raczej chodzi o brak chętnych do tego rodzaju imprez kościelnych. Jak to pisał ksiądz Kazimierz Kucharski „Bywa, że brak dobroci ze strony duchownych, zbyt nieraz przemęczonych pracą i ludzkimi kłopotami, nie służy bliższym więziom i kontaktom” co mogło spowodować ,że relacja a właściwie jej brak pomiędzy świeckim społeczeństwem a Kościołem może spowodować osłabienie religijności na tyle poważnie, że znikną wartości etyczne często stosowane jak wzorzec do naśladowania. Jak cofniemy się wstecz to widać jak bardzo religia miała wpływ na życie codzienne człowieka, teraz w pogoni za samym sobą nie potrafimy odnaleźć wartości ,które byłyby nam w jakiś sposób bliskie sercu, rozumowi. Coraz bardziej zmniejszająca się rola religii w społeczeństwie młodych ludzi daje początek zmiejszeniu się wartości autorytetów, obojętność a w końcu realny ateizm. Chęć poznania świata przez naukę i wiedzę mocno wypiera słabo poparte naukowo dogmaty wiary tylko czy aby doskonałość istoty Boga da się zmierzyć poprzez racjonalne rozumowanie. I chyba tego brakuje najbardziej wśród dzisiejszego młodego pokolenia, bo wymaga jakiegoś wysiłku,podjęcia próby zaakceptowania. Teraz jest moda na wierzących niepraktykujących i wydaje się ,że takie rozwiązanie jest na tyle dobre na tą chwilę czasową bo nikt głośno nie zaprzecza w istnienie Boga a jedynie poddaje pod wątpliwość wiarę Kościoła.

wtorek, 7 grudnia 2010

często wbrew logice...

Dziecko nie potrafi wczuć się w położenie innej osoby, bo wymaga to złożonego procesu poznawczego, dlatego pozbawione jest empatii. Proces kształcenia jednostki w naszym kraju stanął w miejscu przy założeniu że kiedykolwiek miał miejsce. Człowiek jako część pewnej wspólnoty od małego kształtuje swoje ego i cały ten proces nigdy nie odnosi się do wartości społecznych pomimo, że istnieje w nim chcąc czy nie chcąc. Złożoność ludzkiej natury stanowi pewną wartość dla całego społecznego bytu i jest ważnym czynnikiem w rozwoju danego obszaru wspólnoty poprzez swoje elastyczne myślenie. Zastanawia mnie co my jako społeczeństwo postrzegamy za przejaw właściwej postawy moralnej gdzie wszelkie działania i mam tu na myśli postawę polityków są ukierunkowane dla potrzeb nas wszystkich. Narodową naszą cechą jest naiwność i niezłomna wiara w lepsze jutro. Jeśli polityk zdaje sobie sprawę z tego , że w kraju źle się dzieje a mimo to nie może mieć konstruktywnego wpływu na zmianę takiego stanu rzeczy więc albo nie ma racji w swoich założeniach albo zwyczajnie odbiega od rozumowania danej wspólnoty. I właśnie tutaj wydaje mi się, że mamy zasadniczy problem, istnienie skażonych, jednostronnych wspólnot, które w swoim rozumowaniu mocno odbiegają od racjonalnego rozumowania ale są wyłącznie wytworem polityki sprzeciwu wobec panującego systemu, rządu, wspólnoty. Teraz nie liczy się jednostka czego następstwem są różne grupy polityczne gdzie ważne jest stanowisko całości jako formacji niż opinia jednostkowa. Często wbrew logice, własnym przekonaniom, głosują demokratycznie wybrani posłowie na Sejm na ustawy, uchwały, rozporządzenia które kłócą się z nimi samymi. Polski inteligent pomimo własnego stanowiska w momencie przynależności do danego ugrupowania staje się zwyczajnie wroną, która musi krakać razem z innymi, Wtedy nieważne kto ma rację ale liczy się ilość głosów… prawda, że debilne rozwiązanie ale skuteczne i sprawdza się w dzisiejszych czasach. Potrzeba serca i poczucie odpowiedzialności schodzi na dalszy plan a co za tym idzie również interes Polaków. Nie liczy się rozwiązanie problemu chociaż odgórnie jest takie założenie ale często potrzeba jest nakreślenie takiego stanowiska ,które byłoby sprzeczne z filozofią na przykład elity rządowej. Sprawa zostanie omówiona na wszelkie sposoby ale w żaden sposób nie przybliży nas to właściwego rozwiązania. Gdzie w tym wszystkim integracja z naszym społeczeństwem… nie ma i długo jeszcze nie będzie jeśli będziemy mieli do czynienia z polityką budowania wspólnot bez poparcia interesu i potrzeb obywateli.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

kształcenie na odpierdziel...

Jeśli chodzi o system dobrego szkolnictwa i wychowania młodego pokolenia to możemy ten rozdział zaliczyć do „udanych”. Bardzo troszczymy się o przyszłość naszego kraju i systematycznie dbamy aby kolejne pokolenia z powodów raczej oczywistych mogły opuścić kraj piwem i bezrobociem płynącym. Często jest tak, że jako dorośli próbujemy spełnić rodzicielski obowiązek i chcemy wykształcić swoje pociechy najlepiej jak się da, w większości przypadków jest to nie możliwe. Oświata publiczna to w ogólnym rozumieniu jedno wielkie kształcenie na odpierdziel bo raz, że brakuje odpowiedniej kadry a dwa, bo też i po co przekazywać komuś wiedzę jak taki i tak będzie fruwał po Europie Zachodniej. Całkiem inną kwestią jest strona finansowa, społeczeństwo biedniejsze mamy a koszty kształcenia ustawowo bezpłatne okazują się potężnym ciosem dla domowego budżetu. Edukacja ,która ma ogromny wpływ na nasza postawę życiową w tej nędzy demokratycznej powoduje, że zatracamy własne wartości, nie możemy mieć własnych, odmiennych poglądów, brak dyskusji, sposobów komunikacji, własnego zdania powoduje, że stajemy się funkcjonalnymi przygłupami dlatego bardzo często chcemy zmienić naszą egzystencję chociażby przez wyjazd w celach zarobkowych. Słusznie, jeśli mamy być robotami, pracownikami od wszystkiego to lepiej żeby to miało jakąś wartość finansową. Pewna znajoma z Holandii z każdym rokiem przyjeżdża do Polski i nie umie się nadziwić, jak to jest… tyle lat temu wyjechała z kraju a tutaj nic się nie zmieniło, wszyscy jej znajomi tkwią w tym samym punkcie. Jak stoi się nad przepaścią można rzec, że myślenie jest przyszłością a bezmyślność tradycją, to czymże jest ten krok do przodu ? jak zachowa się dalej Polska ? Być może każdy system zniewolenia jest dobry ,który przynosi korzyści jednak czy aby droga ,którą tak bezmyślnie obraliśmy jest dobrym rozwiązaniem. Niszczymy się od środka, nie napisze nic nowego kiedy obserwujemy nauczycieli pracujących na kilku etatach, żeby zarobić na własne utrzymanie, gdzie ilość obowiązków nie jest współmierna do jakości nauczania w szkołach, gdzie widzimy pozornie wyglądające sukcesy w klęsce oświatowego grajdołka. To wielkie nieporozumienie jakie ma miejsce w publicznych szkołach zbiera już swoje żniwa, urodzaj w postaci migrantów, braku myśli naukowej, funkcjonalny analfabetyzm czy chociażby jak ja to nazywam …debilizm ideologiczny.

środa, 1 grudnia 2010

boi się otworzyć....

Rzecznik Polsatu potwierdza informację o emisji w święta tradycyjnie jak co roku filmu „Kevin sam w domu „.Wydawałoby się, że i on sam nie wierzy w to co mówi a jednak do takiej śmiesznej decyzji nakłoniła ich rzesza użytkowników portalu Facebook. To że stacja nie może pochwalić się niczym nowym to już standard ale że nie potrafi odróżnić sytuacji w której społeczeństwo robi sobie z nich przysłowiowe „jaja” nakłaniając do emisji czegoś co raczej jest już nudne i mało poważne co do częstotliwości pokazywania filmu na antenie. Brak w bloku programowym Kevina oburzyło wiele osób ale nie dla tego ,że tęsknią za filmem a dlatego ,że stacja wyłamała się z debilnej filozofii puszczania świątecznych filmów, która właściwie była zabawna i patrzono bardziej z przymrużeniem oka na nią. Jak wielkie podobieństw w tej sytuacji można odnaleźć w rządowej polityce. Z każdym rokiem rząd robi swoje a społeczeństwo przytakuje, robi się na tyle wygodne ,przyzwyczajone do panującej rządowej ramówki, że patrzy z oburzeniem na przejawy określające zmiany w ich bytowaniu. Dopiero silna interwencja w postaci strajków, protestów wywiera określony nacisk na decyzje rządowe. W tej tragedii jest i komedianckie zachowanie, wiele zagadnień z obawy przed masowym sprzeciwem jest zwyczajnie przekładane na lepsze czasy. Szukamy rozwiązań i jakoś nic nie wychodzi, jedynie młodzież masowo emigruje wspierając swoją świeżością, pracowitością Europę Zachodnią. Tusk boi się otworzyć puszkę Pandory więc bezpieczniej zająć czas obywateli sporami między partiami. Jest mądrym, rozważnym politykiem i tu trzeba mu przyznać słuszność, kiedy górę bierze odpowiedzialność a nie emocje wywołane skandalami i temu podobnym sytuacjom. Skomplikowana sytuacja kraju wydaje się następstwem różnych wydarzeń, pomysłów, często błędnie zrealizowanych a jej skutki obserwuje w tej chwili. Każdy rząd ,również ten daje ciała w gospodarowaniu krajem, zmierzeniem sił na zamiary jednak najważniejszą cechą tego rządu jest uchronienie społeczeństwa przed kryzysem gospodarczym ale nie w taki sposób jak to się robi do tej pory tzn. pokazując nam wzrosty PKB, ingerując mocno w gospodarkę lecz w taki sposób używać instrumentów finansowych aby nie godziło w codziennego obywatela i było w zgodności z nim samym bo najgorsze dopiero przed nami.