niedziela, 31 lipca 2011

która ponoć ma znaczenie.....

Wszyscy fascynują się obecnie raportem Millera a mi jakoś na myśl przychodzi słynny debiut JSW. Piszę słynny bo takiej spektakularnej klapy dawno nie widziałem. Po części trzeba podziękować tej związkowej stronie górników ale i również temu naszemu ministrowi. Jakby nie patrzyć na to główny cel został osiągnięty, prywatyzacja rozpoczęta na dobre. Wprawdzie moment debiutu jest mało interesujący co wynikło chociażby ze względu na mocno naciągane oczekiwania ze strony może nie tyle co górników ale samych związków zawodowych, to JSW w liczbach wydaje się być bardzo obiecującą firmą na giełdzie. Ktoś tam na wyższych szczeblach dobrze wiedział ,że większych kokosów z tego już się da zrobić i puścili spółkę silnie mocno nagłaśniając całą operację w celu przyciągnięcia jak największej liczby naiwnych ( czyt. inwestorów ). Taka sama sytuacja jak swego czasu banki naciągały obywateli na fundusze inwestycyjne prezentując bajeczne zyski tych instrumentów finansowych sprzed kilku lat. Oczywiście prywatyzacją nikt na kopalni nie był zainteresowany i w sumie mają ku temu uzasadnione obawy. Prywatny właściciel często kojarzy się z redukcją zatrudnienia co dla związkowców wydaje się największym zagrożeniem. Górnicy mają swoje prawa ale nie powinno to odbywać się w taki sposób jak mamy okazję oglądać. Na kopalnie trzeba popatrzeć z dystansem, jedna część to ciężko pracujący górnik ten na dole i na powierzchni ,górnik który dziennie naraża swoje życie mając nadzieję ,że wróci na powierzchnię natomiast druga część to rachunek ekonomiczny. Teraz jest kolorowo i zyskownie jednak sięgnąć lata wstecz ukazuje nam się finansowy bankrut. Trochę to dziwne, że dochodzą informacje o bezpłatnym przyznawaniu takowych akcji tej spółki, rozumie jeśli temat dotyczy emerytów górniczych ale górnik nadal pracujący, jakoś nie widzę uzasadnienia dla takich decyzji. Bardzo smutny to fakt,że akurat w taki sposób próbujemy pozyskać kasiorę, sprzedać zamiast umiejętnie zarządzać. Rząd raczej nie posiada takich umiejętności, przykładem może być przemysł stoczniowy lub w pewnym stopniu likwidacja PGR-ów. Znów nam ,państwu polskiemu nie udało się obronić spółki ,która ponoć ma znaczenie strategiczne dla kraju, istotnie nawet dość szybko pozbywamy się państwowego kapitału ,żeby zapewnić sobie dobrobyt bezrobocia. Spółka widnieje na GPW niecały miesiąc i rozwala swoimi wynikami. Analitycy bronią, ba, usprawiedliwiają tak niskie notowania spółki różnymi niekorzystnymi czynnikami wpływającymi na notowania. Wcześniej nic nie stało na przeszkodzie, musiało być bardzo idealnie obserwując globalny rynek a teraz możemy podziwiać sukcesywną porażkę rządu. Zawsze na pocieszenie możemy sobie zaśpiewać „ Jeszcze Polska nie zginęła…..”.

czwartek, 28 lipca 2011

filozofia głupoty...


Mamy w kraju tyle ciekawych dat ,że wydawać by się mogło już dawno wyczerpaliśmy limit świąt, dni pamięci, rocznic itp. Trochę ironizuje ale dołożyłbym do tej palety uroczystości jeszcze jedną- dzień powodzi albo jak kto woli dzień powodzian. I wcale nie chodzi o tragedię tych ludzi bo tutaj krzywda jaka im się dzieje jest niepodważalna i ma wymiar ogólnonarodowy ale częstotliwość wystąpienia tego zjawiska na naszym terenie jest tak duża, że z każdym rokiem cyklicznie powtarza się ten sam problem. Ktoś powie, że to naturalne, rzeki czasem wylewają jednak wszyscy cicho siedzą w momencie kiedy dochodzimy do wniosku ,że tego rodzaju podtopieniom i zalaniom mogliśmy zapobiec. Akurat tutaj Polak nima mądry po szkodzie bo jak łatwo zauważyć w mediach, często po kosztownych remontach domów, całych gospodarstw sytuacja powtarza się ponownie. Nie walczymy nawet z żywiołem bo i po co, gminy postarają się o jakieś pieniądze i problem w ich odczuciu wydaje się rozwiązany. Potrzeby finansowe mają duże znaczenie ale o wiele większą tragedią jest sytuacja tych ludzi, pozbawieni całego inwentarza, często dobytku swojego życia zdani są na łaskę darczyńców i w małym stopniu państwa. Powiedz potem takiemu nieszczęśnikowi że ma płacić podatki to ze łzami w oczach wybuchnie śmiechem. Tak to już jest z naszym ułomnym państwem, jak mają jako instytucja coś dostać od obywatela to szybko się upominają a jak Tobie obywatelu krzywda się dzieje to sobie poczekasz na łaskę urzędników. Polska to taki „cwaniaczek-piętaszek” , zamiast zapobiegać na przyszłość tragedią ludzkim liczy na to ,że a nóż się uda ,ulewy będą mniejsze, wały wytrzymają i parę milionów zaoszczędzi się. Cóż za rozczarowanie, nawet powiem pech tego rządu bo problem wrócił z podwojoną siłą i na nic się zda jeżdżenie Tuskowe do ludzi zalanych i zapewnienie o rządowej pomocy. Czym jest minuta w telewizji Tuska a kilka lat pracy ludzkich rąk rodzin z zalanych terenów. Zamiast stworzyć program ogólnokrajowy regulacji rzek ( może jest coś takiego… ) i rozpocząć budowanie zbiorników retencyjnych państwo daje gminą kasiorę na odbudowę zniszczonej przez powódź infrastrukturę. Taką samą doskonałość rządzenia pieniądzem publicznym mamy w przypadku łatania dziur na drogach, inna historia ale identyczna filozofia głupoty. Przeraża taka bezmyślność ale potrzeba rozwiązań typu „na łatwiznę” ma więcej w kraju zwolenników. Wszystko zaczyna odbywać się schematycznie i śmiesznie. Meteorolog widzi nadchodzące opady deszczu, hydrolog typuje możliwe stany zagrożenia przekroczenia poziomu wody, temat podłapuje Centrum Zarządzania Kryzysowego i po wstępnej informacji od wójta, burmistrza na temat wału, właściwie o jego prawdopodobieństwie przerwania ogłasza się alarm powodziowy albo delikatnie ujmując stan ostrzegawczy. Scenariusz się powtarza, rzeka, potoczek wylewa i entuzjastów tego rządu w jednej chwili ubywa w zastraszającym tempie.

środa, 27 lipca 2011

mają pomysł....

Potrzebna jest jakaś silna partia, która potrafiłaby zmienić obecną konstrukcję może nie tyle całego państwa ale ,która prowadziłaby taką politykę społeczną, gospodarczą na tyle w sposób przejrzysty i zrozumiały dla przeciętnego obywatela aby mógł być zadowolony. Być może niepowtarzalną szansę na tym polu ma „Nowa Prawica” na czele z Januszem Korwin Mikke. Napisałem ,że ma szansę jednak jest wiele aspektów ,które należałoby poprawić ,zmienić i wywalić z programu partii. Chęci są dobre chociażby na polu biurokracji która jest wszechobecna i wcale nie widać aby zmiejszyła się w jakimś obszarze. Zniesienie podatków bezpośrednich, dziwnych opłat skarbowych jednak brak pomysłu jak postąpić z konsekwencjami takiego postępowania. Zakazanie rządom zadłużenia kraju musi mieć odzwierciedlenie w przepisach, trochę trudna misja patrząc na saldo przychodów i rozchodów. Wydaje mi się w tym wypadku nielogiczne żeby podnosić wydatki na zbrojeniówkę, jeśli chcemy osiągnąć jakiś cel to na pewno takie rozwiązanie w niczym nie pomoże. To że mamy dług publiczny to jest konsekwencja wcześniejszego postępowania, winić za to poprzednie rządy mamy takie prawo ale to jest cofanie się w przeszłość i próba dążenia do rozliczenia się z politykami ( trochę to PiS przypomina ).Na pochwałę zasługuje deklaracja zachowania niepodległości. Mowa o suwerenności Polski nijak się ma do realiów. Konserwatyzm, profil narodowościowy przemawia do mnie jednak postępowe przenikanie prawa unijnego w polskie jest tak silnie zaawansowane że trudno by było wyodrębnić jakąś granicę. Niektóre przepisy są dobre, wpływają korzystnie na naszą gospodarkę ale i są takie, które zwyczajnie próbujemy ominąć. Media rządzą ,myślę, że jeśli nie można takiego stanu zmienić to trzeba dążyć do osiągnięcia wpływów w tym obszarze. Media niezależne nie istnieją więc wyścig szczurów do tej instytucji jest uzasadniony. Napewno nie zgodziłbym się z potrzebą prywatyzacji szkolnictwa. Ja wiem jak kształcą prywatne szkoły wyższe więc jestem daleki od takich rozwiązań, efekt tego nauczania to armia ekonomistów albo bezrobotnych z wyższym wykształceniem. Nowa Prawica jest czymś jeszcze nie do końca ukształtowanym w swoim programie ale ma zadatki do tworzenia struktur rządowych w naszym państwie. Mają pomysł, wyraźny obraz kształtu funkcjonowania państwa i co ważne, będąc w koalicji z kimś o zbliżonych poglądach mogą być początkiem partii reformatorskiej bo tak postrzegam jej rozwój. Janusz Korwin- Mikke jest postacią kontrowersyjną jednak widzę w jego osobie postać, która być może będzie w stanie dokonać zmian po części mało populistycznych ale z korzyścią w dłuższej perspektywie dla całego społeczeństwa.No bo kto inny jak mamy tylko takie ciepłe kluchy w rządzie,trochę oszlifować i będzie dobrze.W najgorszym wypadku na nudę nie bedziemy narzekać.Jedno jest pewne, czasy pływania w polityce kończą się pomału i potrzeba jest poważnych, odważnych decyzji.

oferujemy...

Czytam ogłoszenie i nie umie się nadziwić, znana sieć fast food poszukuje pracowników „również” z orzeczeniem niepełnosprawności gdzie oferuje wynagrodzenie zawsze na czas. Szok jakiś, wynika z tego że istniały tej natury problemy w tym zakładzie. Piszą o wynagrodzeniu, nawet nie ma mowy o atrakcyjnej płacy natomiast jest mowa o pracy na własne wydatki co daje mocno do myślenia. Ogłoszenie jest czytelne, w treści wyczerpujące temat jednak w swojej postaci tak naiwne, ogólnikowe że brakuje słów żeby właściwie je skomentować. Chyba nadeszły już tak nędzne czasy, że wszyscy próbują zarobić i wykorzystać naiwność ludzką . Porażka.
Oferta skierowana również do osób z orzeczeniem o niepełnosprawności

OFERUJEMY:
Zatrudnienie w międzynarodowej, stabilnej firmie
Umowę o pracę
Liczne szkolenia
Wynagrodzenie zawsze na czas
Możliwość rozwoju
Elastyczny grafik pracy
Premie i nagrody

WYMAGAMY:
Pozytywnej energii
Pracowitości
Zaangażowania
Dyspozycyjności
Chęci nauki i rozwoju
Orientacji na klienta
Książeczki do celów sanitarno-epidemiologicznych
Ukończonych 18 lat


PRACUJ NA WŁASNE WYDATKI !
PRACUJ W MIŁYM ZESPOLE !
POZNAJ CIEKAWYCH ZNAJOMYCH !
ZDOBYWAJ DOŚWIADCZENIE !

wtorek, 26 lipca 2011

wizjonerami to my jesteśmy...

Nawet nie wiem czy powinno się pochwalić kolejny pomysł ministerstwa, który z wielkim zapałem chce zreformować edukację. Na początek obrali sobie za cel tych najmłodszych, postanowili wysłać sześcioletnie dzieci do szkół. Pomysł jak wiadomo nie jest czymś nowym, wszyscy mają dobre chęci aby poziom intelektualny podniósł się w Polsce bo dotychczasowe zmagania w obszarze szkolnictwa klasyfikuje nas mocno na szarym końcu, można rzec więcej, efekty tego widać nawet w Sejmie. Zaskakująca troska o dzieci nie jest przejawem dobrej woli jednak wynikiem jakiegoś kolejnego programu, który przeforsowano w Sejmie. Pedagog i psycholog powie ,że to dobry pomysł, przeciwnicy mówią o niedostatecznej ilości kadry nauczycielskiej wyspecjalizowanej w początkowym nauczaniu a przeciętny laik da zapytanie elicie rządowej czy aby na pewno jest dostatecznie przygotowana do tego rodzaju eksperymentu. Oświata ledwo dycha, pieniędzy nie przybywa i jakoś dziwnie wydatki zatrzymały się na pewnym poziomie. Takie rozwiązanie w odczuciu profesorów i innych mądralińskich ma zadanie zwiększyć szanse na lepszy start życiowy. Powinienem przyznać rację i słuszność takim opiniom jednak wciąż to są tylko słowa , które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Podejrzewam, że tutaj jak w każdym środowisku znajdzie się wielu entuzjastów ale grono niezadowolonych stanowi znaczną większość. Polityczny bełkot ma to do siebie ,że najpierw uchwala się ustawę, dowali się parę rozporządzeń a na samym końcu zastanawiają się wszyscy jak taka ustawę wdrożyć w życie. Trochę jak bezmózgowcy, najpierw coś robią a potem myślą. Wizjonerami to my jesteśmy ale nic z tego nie wynika, jak już to masa problemów i zero konkretnych rozwiązań. Cieniutko to widzę, nauczyciele pomimo ,że posiadają ukończone odpowiednie szkoły, kwalifikacje do edukacji wczesnoszkolnej niestety są beznadziejnie opłacani. Szkoły zmuszone będą do dostosowania sal lekcyjnych do pewnych standardów a to wiąże się z kolejnymi wydatkami, zawsze jest nadzieja że jakieś ochłapy ten sam rząd dołoży do interesu chociaż w obliczu narastających problemów ,może za rok zapomnieć zleksza, że wysłał sześciolatka do szkoły.

niedziela, 24 lipca 2011

być może cieszą się...

Brak prawdziwej debaty wśród osób politycznie zaangażowanych na tematy z poziomu prawa, przyszłościowej polityki, obecnym kształcie religii powoduje, że jak bumerang wiecznie wracają te same tematy o problemie aborcji, zapłodnieniu in vitro czy chociażby o wychowaniu seksualnym. Nuda na całej linii i pewnego rodzaju kryzys państwa. Kiedyś prawdziwym wrogiem był komunizm a teraz za bardzo nie wiadomo kto miałby odgrywać rolę tego złego. Nowoczesna demokracja a demokracja chrześcijańska to wartości podobne ale nie jednoznaczne stąd też liberalizm chrześcijański, który mocno zakorzeniony w polskim społeczeństwie wydaje się ,jest drogą którą będą podążać partie. Jesteśmy krajem mało tolerancyjnym ,negatywne nastawienie do innowierców, ubogi światopogląd powoduje, że nasza atrakcyjność jako państwo spada do poziomu zera. Rząd Tuska wprawdzie umiejętnie lawiruje pomiędzy wiernymi Kościoła Katolickiego a samym Kościołem jednak taka oziębłość jest wynikiem realizowanej polityki. Ważny element dla dalszego kształtowania się polityki. Dystans i nowe myślenie partii politycznej to zarówno chęć odejścia od dotychczasowego traktowania Kościoła niczym jakąś instytucję polityczną. Trochę to przypomina taką politykę na pokaz, tak tylko żeby dobrze postrzegano nas na Zachodzie. Głupi pomysł zważywszy na fakt ,że podwaliny europejskiej gospodarki poddane zostały wielkiej próbie i w efekcie tego kryzysu jaki miał miejsce zachodni sojusznicy zaczynają dostrzegać w religii jakiś rodzaj nurtu, który będzie w przyszłości kształtował obraz Europy jak i zbiorową wrażliwość społeczeństwa. Ucieczka od zasad moralności, dziki kapitalizm doprowadził stary kontynent do zapaści ideologicznej. Być może cieszą się z tego zwolennicy PiS-u jednak to co mają do zaoferowania wykracza mocno po za potrzeby polskiego narodu. Jedno jest pewne, nam jest potrzebna taka ideologia chrześcijańsko-demokratyczna ale w oparciu o rozwiązania przyszłościowe a nie o takie myślenie wstecz, wiecznie odnoszące się do krzywd i historii naszego państwa.

wtorek, 19 lipca 2011

kupi coś do gara...

Kto by pomyślał, taka sobie Ameryka, światowy gigant gospodarczy i tak pięknie pozamiatało wizję dobrobytu, sen o lepszym życiu. Stany ledwo zipią i za nim wstaną na nogi, odrobią ten stracony czas przez kryzys finansowy minie dobra dekada. To co nakręcało całe to wariactwo gospodarcze teraz stoi przed innymi problemami a co za tym idzie obraz dominującego państwa przechodzi pomału do lamusa.Europie też się oberwało.Za te bańki spekulacyjne, lipne kredyty mieszkaniowe teraz odpowiedzialność spoczęła na rządach poszczególnych państw jako poręczyciele, którzy będą wstanie ogarnąć cały ten bajzel,w każdym bądź razie maja taką nadzieję. W Polsce takie postępowanie na tą chwilę nie jest potrzebne, może nawet lepiej ,żeby nie próbowano nawet myśleć tymi kategoriami bo ciężar jest dość spory a Polska jest zbyt słaba, ułomna, żeby nie powiedzieć niepełnosprawna aby dźwigać tego rodzaju zobowiązania. Zwyczajnie nie stać nas na ryzyko jakie poniosła Łotwa czy chociażby Grecja ale termin bankructwo pomału i świadomie wkracza do naszej świadomości. George Soros będąc jednym z wybitniejszych finansistów zauważył słusznie, aby „naprawdę pokonać kryzys, trzeba się zdobyć na radykalne zerwanie z przeszłością” czego jak wiemy w Polsce tego brakuje i nie jest to wcale przez polityków mile widziana opcja. Popełniamy błąd misternie dbając o równowagę w budżecie,poprzez inflacyjne podjazdy w stronę społeczeństwa.Chyba to logiczne ,nie ma postępu w gospodarce to nie może być wzrostu ,a to co teraz obserwujemy w znacznym stopniu pogłębi rozwarstwienie społeczne, waląc większymi podatkami w obywatela hamujemy rozwój jednostki. Jakże śmiesznie to będzie wyglądało, globalny system gospodarczy w którym polscy politycy łatają dziurę budżetową czym się tylko można posłużyć, bogaty będzie coraz bogatszy, gospodyni skrzętnie liczy bilon w nadziei ,że kupi coś do gara po taniemu. System gdzie firmy z powodu braku jakiejkolwiek kontroli będą „rzeźbiły” nas z ostatniego grosza. To jest życzenie Sorosa aby nad tymi olbrzymi transakcjami ktoś miał pieczę bo tutaj obserwuje się potencjalne zagrożenie. Podoba mi się inicjatywa Stowarzyszenia ATTAC ,to właśnie oni próbują zmienić rzeczywistość i dążą poprzez swoje inicjatywy do opodatkowania obrotu kapitałowego. Bo to że nie ma kontroli to jedna sprawa ale że pozwoliliśmy na generowanie olbrzymich zysków przez spółki-córki w naszym kraju to druga istotna sprawa. Międzynarodowe korporacje niewiele mając wspólnego z etyką i moralnością, potrzeba realizacji i generowania zysków jest podstawowym zajęciem członków zarządów, no w końcu jakby nie było po to powstaje taka firma. Mówiąc o globalizacji na razie widzimy krzywdę społeczną, gospodarczą i ekologiczną stąd też wprowadzenie takiego podatku jest uzasadnione ale z góry zakładam, że pieniądze pozyskane z tego tytułu umiejętnie zmarnowalibyśmy. Siła tego kraju jest w różnorodności podmiotów dochodowych jednak obecnie wszystko co nas napędza często przynosi odwrotne skutki.

poniedziałek, 18 lipca 2011

zwolniła tempo...

Moja chwilowa nieobecność to raczej wynik spędzania czynnie urlopu który bądź co bądź każdemu z nas się należy. I był przez chwilę taki moment, że zacząłem wierzyć w działania premiera jako przejaw dobrej woli i chęci w odniesieniu do tej całej masy ludzi, którzy nie z wyboru raczej tworzą struktury tego państwa. A rzecz ma się w raporcie „ Polska 2030”, który stanowi ciekawą lekturę dla poszukiwaczy złotego środka. Michał Boni, który jest utożsamiany z powstaniem tego raportu wydaje mi się ,że jest człowiekiem poprawnym politycznie, być może zaprzeczeniem jest jego wątek z przeszłości ,jednak w moim odczuciu wykazał wielką odwagę przyznając się to współpracy z SB. Mądra głowa jakich niewielu ma w swojej stajni Platforma i poniekąd tego przykładem jest powstanie trochę entuzjastycznie napisanego raportu na temat ścieżki dalszego rozwoju Polski w dłuższej perspektywie. Dokument o tyle ważny ,że w końcu pokazuje nam jakąś prawdziwą próbę dążenia do poprawy jakości życia, wprawdzie tylko na papierze ale jest jakiś postęp. Można powiedzieć ,że po raz kolejny rząd ma dobre chęci ale jakoś nie potrafi tego przełożyć na rzeczywistość. Zmęczenie społeczeństwa jest uzasadnione i chyba to sam Boni zauważył bo widzi zmiany w naszej świadomości gdzie po latach dzikiej transformacji, niezrozumiałych przemian gospodarczych i ślepemu dążeniu do struktur unijnych Polska zwolniła tempo beznadziejnie przyglądając się co będzie dalej. Trochę w tym wszystkim brakuje jednostki, jako wartości niezbędnej do dalszego rozwoju. Gospodarka musi odnotować wzrosty na poziomie o wiele wyższym żeby choć na chwilę się zbliżyć do krajów zachodnich ale my nie posiadamy takich zdolności wytwórczych żeby ten walec w końcu przyspieszył. Żeby to miało większy sens potrzebujemy konkretnych rozwiązań technologicznych jak i w pompowanie trochę kasiory w zasoby ludzkie. Zamiast nastawiać się na otwieranie kolosów, które jak mogą tak rzeźbią finansowo swoich pracowników, potrzeba jest w rozwijaniu wszelkiej maści usług. Być może dynamika wzrostu PKB będzie wystarczająca, żeby mówiono o nas jak o centrum gospodarczym Europy. Ale to tylko wizjonerskie podejście w myśleniu bo jeśli ktoś w tym nie widzi własnego interesu to nici z budowania społeczeństwa spójnego, wspierającego się w osiąganiu pewnych poziomów. Samo dostrzeganie takich problemów jak zły system szkolnictwa, masowa migracja zarobkowa, rosnąca ilość osób starzejących się, beznadziejna obsługa medyczna to już za mało, trudny okres bo potrzeby gospodarki zmieniają się a my stoimy nadal w miejscu tylko rządom udaje się za pomocą populizmu, demagogii skutecznie dbać o własne interesy. Być może ten raport nie jest czymś nowym, problemy stare, chęci dobre. Można mieć tylko nadzieję, że raport zaowocuje czymś pozytywnym, wprowadzi nowy rodzaj dyskusji o szerszym strategicznym podejściu na kolejne lata jednak obawa moja może być uzasadniona, to trochę jak z naszymi polskimi drogami, budując na odpierdziel z każdym kolejnym rokiem fundujemy sobie potrzebę łatania dziur drogowych z pieniędzy społecznych bo tak łatwo, tanio, oszczędnie i skądinąd udajemy że napędzamy wzrost gospodarczy. Nic bardziej mylnego.

piątek, 1 lipca 2011

kpina jakich mało...

Obawa, że objęcie przez nas przewodnictwa w Unii spowoduje same straty dla kraju jest uzasadniona. Często mówiliśmy o euroentuzjastach, euro-realistach czy o euro-fanatykach dziś jednak to co się dzieje na naszych oczach wcale nie podziela naszego entuzjazmu. Być może teraz za późno doszukiwać się winy tam gdzie ona jest najbardziej widoczna ale chyba można podziękować temu na górze ,że tak nami pozamiatał, że pomimo naszych debilnych prób nie udało nam się przejąć wspólnej waluty co jak widać mogłoby mieć opłakane skutki. Trochę patrzę z przymrużeniem oka na te nasze dziwne przewodniczenie w Unii. Stara Europa pokaże nam naprawdę rzeczywiste problemy Unii a my będziemy udawać ,że próbujemy się z tym zmierzyć i na tym polu osiągniemy pełny sukces. Deklarujemy chęć przy działaniach mogących przyśpieszyć wzrost gospodarczy ? No większej głupoty nie słyszałem. Chcąc nie chcąc przez te pół roku będziemy na pewno towarzyszyć Ukrainie w temacie rozszerzenia strefy wolnego handlu i jest to jakby naturalna kolej rzeczy ale doprowadzenie do podpisania odpowiednich umów będzie przez Polskę uznane jako ich sukces, żenada. Mowa o imigrantach z Afryki gdzie raczej pod naszym przewodnictwem dotychczasowe zaawansowane prace Unii dotyczące ograniczenia swobody poruszania się, blokada częściowa granic wewnętrznych mogą napotkać twardy sprzeciw Polski ale Unia i tak zrobi po swojemu bo problem trzeba rozwiązać a nie udawać że się go rozwiązuje . Zabawa w solidarność europejską albo mowa o wspólnocie unijnej już dawno przeszły do lamusa, martwi mnie czy aby Polska to rozumie i wyciąga właściwe wnioski. Loteria ,które pierwsze państwo wyleci z Unii już się rozpoczęła, ekonomiści twierdzą ,że są to potężne koszty jednak realia wskazują, że o wiele większą pułapką jest bycie członkiem tej społeczności. Mocno się trzyma Francja i Niemcy a reszta ledwo zipie, z ubolewaniem patrzymy na Irlandię, Portugalię, Hiszpania tonie w kryzysie a fenomen ekonomiczny Grecji stał już się faktem. Chciałoby się powiedzieć, że chcemy Europy na naszych warunkach ale my nic już nie mamy. Nasze aktywa topnieją, Przemysłu już nie mamy,to co było jakoś szybko zbankrutowało, sprzedajemy kopalnie i mówimy o bezpieczeństwie energetycznym coś marudząc o gazie łupkowym, kpina jakich mało tym bardziej, że łapy na gazie chcą położyć Amerykanie. Przypomina mi się jak w mediach mówiono silnie mocno o potędze gospodarczej Unii i jej rychłym wzroście gospodarczym do takiego poziomu ,który miał zdominować gospodarkę USA. Tymczasem Ameryka niczym ślimak pomału wygrzebuje się z kryzysu a Europa jak jakieś domino pada państwo po państwie. Nie powiem idea Wspólnoty Europejskiej była ciekawa jednak jej różnorodność interesów poszczególnych państw już na samym początku skazana była na zagładę. Ciężko przyznać się do błędu jednak żeby coś stało się na lepsze w Polsce są potrzebne fundusze, których niestety sami nie potrafimy bądź nie chcemy wypracować. Łatwo się bierze niestety gorzej będzie z oddawaniem, Unia ma w tym swój interes żeby wykorzystać Polskę jako korytarz do relacji z Rosją a my jesteśmy w potrzebie pieniądza. Polska prezydencja w Unii to okres raczej zmarnowany. Koszt takiego przedsięwzięcia jest niewspółmierny do korzyści i nie dziwię się ,że Węgrzy z ulgą i uśmiechem oddają, to trzeba pamiętać honorowe przewodnictwo w Unii Europejskiej.