poniedziałek, 31 stycznia 2011

samokontrola jest potrzebna....

Przeciętny Polak powinien podążyć drogą Sokratesa i spróbować za pomocą pytań odpowiedzieć sobie na kilka znaczących, wręcz nurtujących go zagadnień z dziedzin społecznych. Być może dzięki takiemu swoiście filozoficznemu podejściu do tych wszystkich wydarzeń, za pomocą pytań spróbujemy podjąć próbę głębszej analizy, zrozumienia jak bardzo żyjemy w oszukanej rzeczywistości. Pewna znana aktorka uważa ,że samokontrola jest potrzebna, niezbędna w życiu, tylko tak może się człowiek chronić jednak to taki rodzaj samodyscypliny indywidualnej ale czy jest to możliwe w przypadku partii politycznych. Mam wrażenie ,że wkraczamy w pustkę politycznej myśli. Nieważne jakie pytanie sobie zadamy zawsze odpowiedź będzie mało czytelna, sformułowana w taki sposób, że niby jest wszystko dobrze a jednak da się wyczuć podwójne dno. Skąd my to znamy… państwo zaopiekowało się dopalaczami, spektakularnie, wręcz widowiskowo podejmuje działania na rzecz usunięcia tego rodzaju środków z powszechnego użytku i wszystko byłoby fajne z wyrażonym podziwem w kierunku rządu .Finał niestety całej tej szopki nijak ma się do realiów. Przesłanki o ustawowym naruszeniu przepisów prawa mają uzasadnienie i wcale problemu nie usunęło, wręcz przeciwnie, problem odsunięto w czasie bo jakoś wymachiwanie paragrafami nie znalazło odzwierciedlenia w Konstytucji. Brakuje rzetelnej informacji a polityka informacji cząstkowej jest zwyczajnym oszukiwaniem społeczeństwa, takie mówienie niepełnej prawdy rodzi kolejne pytania na które są wręcz wymyślone coraz to bardziej absurdalne odpowiedzi. Ilość wydarzeń powoduje, że zdania są podzielone ponieważ wielu z nas nie ma żadnej odpowiedzi, natomiast wiele z tych słabych odpowiedzi rodzi kolejno coraz to nowsze, trudniejsze pytania chociażby w stylu …Jak godnie żyć ?

czwartek, 27 stycznia 2011

nie chce się pomniejszyć....

Jesteśmy na tyle szczęśliwi na ile szczęśliwe są nasze myśli ….tak czytam cytat na pewnym blogu. A najlepsza jest reklama totalizatora… wszystko zaczyna się od marzeń, tylko wszystko kończy się na rzeczywistości gdzie toczymy swoisty wyścig z samym sobą. Podwyższa stóp procentowych jest początkiem problemów naszej gospodarki. Dowalili nam dla pocieszenia nowe stawki VAT i mają nadzieję, że uda się jakoś zdusić rosnącą inflację. Zmiany na lepsze ale dla takich instytucji jak banki, stacje paliw. Pomału pieniądze z Unii się kończą, rząd szuka oszczędności ,o zgrozo w systemie emerytalnym, dziura w budżecie pomimo starań jakoś nie chce się pomniejszyć i nikt nawet nie próbuje nazwać tego co będzie zwyczajnie katastrofą gospodarczą Polski. Myślę, że sami rządzący widzą, że zabawa w politykę już nie jest tak wesoła a pociąg , który tak dzielnie prowadzą wykoleja się z każdym nadchodzącym dniem. Mowa o planach gospodarczych, o ratowaniu finansów publicznych ale jakoś nie obiło mi się o uszy żeby ktoś użył ostatnio słowa jakże pięknego…. reforma. Brak odwagi i politycznej odpowiedzialności żeby przyznać się do porażki, i to nie dotyczy tylko rządu ale również opozycji, jeśli takowa jeszcze jest w Polsce. Umacniająca się złotóweczka powstrzymuje wariactwo związane z ropą ale wzrost cen paliwa będzie nieunikniony i wyraźnie poczujemy po kieszeni. Brakuje dobrych urzędników państwowych a ci co są, to niestety wyciągają ręce do naszych kieszeni bo tak jest łatwiej i szybciej. Tak w skrócie można przedstawić obraz tej naszej ponoć lepszej Polski, gdzie wielu młodych pluje na nią i wyjeżdża ,żeby godnie żyć. Mają rację i co gorsza, taka sytuacja staje się zjawiskiem cyklicznym bo i jak można żyć w kraju ,który działa na rzecz rodaków kosztem ich cierpienia i niedostatku. To nie jest już kraj na dorobku tylko kraj na skraju bankructwa ,który złudnie składa obietnice ludziom mając nadzieję, że naiwnie uwierzą i pomogą. Wiele sygnałów alarmowych zostało zlekceważonych i nie wydaje mi się ,żeby ktoś zmądrzał nawet sam Balcerowicz już nie przytakuje do taktu bo i jemu nie do śmiechu jak widzi co się dzieje. Polska oczami moimi to kraj silnie powiązany z Europą Środkowo-Wschodnią gdzie upatruje dobrą współpracę gospodarczą z tymi krajami z tego obszaru. Gwoździem będzie wspólna waluta z Unią, chociaż mogą z tego powodu płynąc korzyści ale to zjawisko przejściowe a rozczarowanie w dłuższej perspektywie może w skutkach okazać się dramatyczne. Pewien stary nieznany nikomu człowiek we Francji spowodował poważną dyskusję swoją broszurą nawołując w niej młodych ludzi do buntu przeciw niesprawiedliwości dzisiejszego świata. W Polsce brakuje takiej heroicznej postaci ,która poprzez historie swojego życia da sygnał młodym do zaangażowania politycznego. Tylko oni mogą zmienić realia, wysadzić stare pierdoły z krzeseł i zając w końcu poważne stanowisko wobec rozwoju naszego biednego państwa. Ta droga , którą śmigają panowie posłowie jest dziurawa, nierówna i powinna być całkowicie zamknięta z użytku.

wtorek, 25 stycznia 2011

ale co zrobić...

Czasami nie mają sił żeby żyć, dalej ciągnąć tą swoją wegetację, dawno poznały przyjemności i pułapki szarej rzeczywistości. Może dzięki temu są silniejsze i wszystko im jedno co będzie dalej. Często słowa takie dom, rodzina, miłość jest dla nich czymś abstrakcyjnym. Nastolatki w poprawczaku, temat trudny i nikt nie ma pomysłu co zrobić z tym problematycznym tematem. Niekochane dzieci i ich bagaż: wieczne kłótnie, dominacja przemocy, przypadkowy seks, rozboje, włamania, alkohol. To taki mały ułamek ich codzienności ale co zrobić aby im pomóc ,sprawić żeby czuły się dowartościowane, potrzebne i co ważne ,pomimo swoich złych uczynków, życiowych błędów ,będą mogli odnaleźć się w życiu codziennym. Postać Leny Rogowskiej daje cień nadziei , że praca z nastolatkami przyniesie namacalne efekty, wysiłek jaki wkłada w projekty związane z dzieciakami „dobrymi” inaczej okaże się czasem nie zmarnowanym i poskutkuje w przyszłości. Można powiedzieć ,ta grzeczna panna nie mając większego pojęcia o resocjalizacji nastolatek podjęła się tego tematu włażąc i to ciekawa sprawa z muzyką tradycyjną. Za pomocą kołysanek próbuje wciągnąć dzieciaki do wspólnej inicjatywy, tworzy teatr, lekcje śpiewu, buduje własny autorytet. Trochę to dla mnie dziwna postać i tak do końca nie ufam przekazom medialnym na temat fenomenu Leny. Jestem sceptycznie nastawiony jednak jedna taka osoba jest kroplą w morzu potrzeb jakie są potrzebne i niezbędne w zakładzie poprawczym. Pozwala tym młodym ludziom zapomnieć o problemach, przerabiają hip-hop muzę na własny użytek ,opowiadają o sobie w swoich tekstach. Tylko gdzie w tym wszystkim jest państwo…ano nima i nikogo to już nie dziwi. Wiele wkładu w pracę z nastoletnimi przestępcami dają z siebie sami wolontariusze i za to poświęcenie trzeba im podziękować i mocno chyle czoło. Każdy projekt to jakaś kwota pieniędzy a często ich niestety brakuje. Mówi się, że koszt utrzymania takich placówek jest coraz droższy jednak ciągle zapomina się, że to właśnie to samo państwo dopuściło do takiej sytuacji że wiele młodych ludzi zatraciło kontakt z rzeczywistością. Oni nie znaleźli się tam przypadkowo, stały się zwyczajnie ofiarami polityki państwa a właściwie nieudolności rządu w walce z niesprawiedliwością społeczną, dyskryminacją, ciągłym zubożeniem naszego społeczeństwa. Trochę taka ciemniejsza strona miast o której nikt nie chce głośno mówić co powoduje, że każdy liczy na to ,że temat jakoś sam się rozwiąże.

piątek, 21 stycznia 2011

coś robimy a potem...

Przywrócenie sankcji wizowych, rozszerzenie listy osób objętych sankcjami. Tak odpowiada demokratyczna Europa na prześladowania, aresztowania związane z demonstracjami po wyborach prezydenckich na Białorusi. Parlament Europejski taką decyzją nikomu nie pomoże, a całkiem możliwe ,że taka reakcja wywoła niepożądane skutki. Bezmyślne posunięcie polityczne Parlamentu Europejskiego o dziwo znalazło podatne podłoże w polskich strukturach władzy, które pospiesznie albo zwyczajnie żeby się przypochlebić sojusznikom z Unii odpowiada na ten apel w sposób jednoznaczny. Parlament Europejski wzywa ,Polska reaguje natychmiastowo, tak wygląda polityka zagraniczna w tym kraju. Brakuje zdrowego rozsądku, racjonalnego podejścia do sytuacji. Władze na Białorusi pozbawiając wolności wielu demonstrantów, przeciwników Łukaszenko wzbudziły wiele sprzeciwu wśród różnych przedstawicieli świata gospodarki i polityki jednak cały czas zapominamy ,że sprawy wewnętrzne tego kraju są ich wyłącznie kwestią, którą rozwiązują według swojego prawa ,nieważne jakie ono by nie było. Nie oczekuje, że zwykłe przyglądanie się wydarzeniom da jakieś wymierne korzyści ale izolowanie tego kraju poprzez sankcje spowoduje nieodwracalne skutki. To społeczeństwo musi samo dojść do właściwych wniosków, że polityka Łukaszenko jest ślepą drogą, wprawdzie sam przywódca zapewnia o sile i potędze Białorusi jednak obawa przed jakąś kolorową rewolucją jest duża stąd też taka silna reakcja na demonstracje po wyborach. Głupio postąpiliśmy słuchając złych podpowiedzi. Aż dziwne, jak się słyszy ,że- Polacy nie gęsi, swój rozum mają. Swoją decyzją zaprzeczyli, że są znawcami dialogu lecz tylko takimi wronami , które weszły pomiędzy inne i krakają tak jak one… żenujące i przykre. Tym bardziej ,że mamy świadomość ,że aby rozwalić jakąś dyktaturę powinno się to zrobić od środka. Usiłujemy udowodnić , niczym takie przysłowiowe lizidupy ,że potrafimy coś zrobić dla poparcia sankcji jednocześnie szkodząc i godząc w interes społeczeństwa białoruskiego. Obawa uzasadniona ,że najpierw coś robimy a potem dopiero myślimy i chyba to nas różni od całej tej Unii. Zapewne łączna nasza nota jest dobra i stawia nas wśród członków unijnej szopki bardzo wysoko ale brakuje nam jeszcze doświadczenia i powściągliwości. Poprzez takie zrywy, zresztą mało inteligentne, powodujemy , że cała ta polityka sprowadza się do płytkiej ,bezstronnej polityki zależnej od Unii wobec takiego kraju jakim jest Białoruś.

środa, 19 stycznia 2011

lekarstwo na bolączki...

Chyba nikt jeszcze nie wpadł na tak dobry pomysł jak rząd Tuska na sposób rządzenia, prowadzenia państwa ,a mianowicie pokazane udawane troski o ojczyznę, skupiając się na nienawiści względem opozycji. Tak proste w swojej strukturze, że bardziej banalnej koncepcji na rządzenie krajem nikt jeszcze nie obrał. Hasła w stylu „tanie państwo” miały trafić do ubogiego społeczeństwa które poprzez gniew, potrzebę znalezienia potencjalnego wroga ludu miały przychylnie patrzyć na elitę władzy. Wizerunek kreowany medialnie poprzez propagandę miał przemawiać pozytywnie i działać jak lekarstwo na bolączki tego kraju. Nie można wyłącznie krytykować bo w każdym rządzie a niestety na razie trafiają się takie nieodpowiedzialne partie polityczne, są jakieś dobre strony. Już dawno nie oglądaliśmy tyle spektakli w wykonaniu podwładnych. Pomysł wojny o krzyż, tym samym odwrócenie uwagi od podstawowych problemów państwa uznaje za najbardziej wymownym, debilnym konfliktem społecznym natomiast największym rozczarowaniem o wymiarze społeczno-ekonomicznym powinienem uznać budowanie przez państwo „Orlików”, które odniosły sukces ale tylko medialny. Państwo czerpiące zyski z naszej naiwności i głupoty to państwo na dorobku, które pragnie przeżyć za wszelką cenę i co gorsza ,kosztem tych wszystkich, którzy zaufali i uwierzyli w te kłamstwa o odrodzenia się na nowo Polski po upadku komunizmu.

czyżby byli ....

Każdy stara się być obiektywny w ocenie postępowania duchownych współczesnego Kościoła jednak symbol nieskazitelności, olbrzymiego zaufania maleje w obliczu takich wydarzeń jakie mają miejsce u naszych sąsiadów w diecezji Regensburgu. Jest nam łatwiej zaakceptować informację na temat ciężkiego wypadku drogowego, tragedii rodzinnej ale jak dociera do nas informacja na temat księży ,którzy wykorzystują seksualnie, sprawa już nie wydaje się tak łatwa do zaakceptowania. Afera w Regensburgu jest o tyle specyficzna ,że chodzi o osoby niepełnosprawne. Tak naprawdę nie chodzi o to aby media miały dobry temat ponieważ problem istnieje i coraz częściej o tym się mówi jednak niewiele zostało podjętych działań, znaczących kroków zapobiegawczych żeby takim zdarzeniom przeciwdziałać. To jest zastanawiające …kościół zdeprawowany i jednocześnie konserwatywny, kościół gdzie takich przypadków nadużyć i przemocy jest wiele a episkopat milczy i nie przedstawia swojego stanowiska, w ogóle jakoś seksualizm w historii chrześcijaństwa nie był nigdy mocną stroną i nadal jest piętą achillesową współczesnego Kościoła. Czyżby byli sędziami i zakładnikami własnego wewnętrznego systemu. Trudno ocenić postawę duchownych, którzy wykorzystują seksualnie nieletnich ale jeszcze trudniej zrozumieć co kieruje nimi aby swoje działania jakże chore i nie moralne kierować wobec osób niepełnosprawnych. Zjawisko niebezpieczne, pod swoim parasolem Kościół ma wielu księży dobrych i niestety tych dobrych inaczej. Takie połączenie tradycji z realiami współczesnego życia społecznego spowodowało proces odchodzenia społeczeństwa od Kościoła, a takie wydarzenia raczej oddalają tych co jeszcze mają nadzieję na poprawę negatywnych zjawisk. System norm, określonych zasad moralności zwyczajnie zaczyna być tylko pojęciem, które zamiast funkcjonować jest pomału tylko postawą bezradności, formą zawartą w książkowych opowieściach. Czy Kościół poradzi sobie z tematem wstydliwym to raczej wątpliwe ale co ma być fundamentem dla moralności jak nie Kościół, wyjątkowa sytuacja gdzie nie ma alternatywy.

niedziela, 16 stycznia 2011

konkurs na Blog Roku 2010 !

Mój blog bierze udział w konkursie Blog Roku 2010 w kategorii Polityka i społeczeństwo .Jeśli chcesz oddać na niego głos, wyślij SMS o treści C0005 na numer 7122 (znak „0″ to cyfra zero). Sms kosztuje 1.23 zł a kwota zebrana przeznaczona będzie na turnusy rehabilitacyjne dla dzieci niepełnosprawnych.
W tej chwili trwa II etap konkursu, który polega na głosowaniu SMS. Głosowanie to trwa do 20 stycznia. W jego efekcie do kolejnego etapu Konkursu – oceny przez Kapitułę Konkursu oraz głosowania nominowania do wyboru Bloga Blogerów – przejdą blogi, które otrzymają największą liczbę głosów. Jurorką w kategorii Polityka i społeczeństwo w ostatnim etapie konkursu jest Monika Olejnik. Jeden głos na mnie z jednego numeru telefonu to jeden sms, im więcej głosów tym wyższe miejsce dla mojego bloga .W tej chwili jestem na 9 miejscu na prawie 200 blogów !!!

Zachęcam do oddawania głosów !

sobota, 15 stycznia 2011

potrzebna jest dyskusja....

Wydawałoby się, że prywatyzacja lasów państwowych jest raczej głupim pomysłem jednak w Polsce wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to ,że w tym tempie za niedługo będzie to ciekawy, dobry pomysł do inwestowania. W Niemczech taka sytuacja dała wiele korzyści i co ważniejsze, prywatni właściciele okazali się o wiele lepszymi gospodarzami i zarządcami lasów niż sam resort państwowy. W wielu przypadkach są to firmy oparte o fundusze lokalne, środki pieniężne od państwa ,spółdzielnie. Uzasadniona obawa zawsze istnieje w przypadku niewłaściwej ochrony środowiska, potraktowanie dobra wspólnego jako element ekonomicznego salda dodatniego przez kolejnego inwestora jednak jeśli teraz nikt nie pomyśli o tym żeby ratować to co jeszcze pozostało ,to niestety za niedługo będziemy oglądać coś co z nazwy będzie tylko lasem a fizycznie będzie to przypominało martwy, zniszczony połać zieleni gdzie niemiło będzie wspominać o ochronie przyrody jako czymś wyjątkowym. Bogaty jest ten co posiada zdrowe lasy, obszary chronione, różnorodność biologiczną ,co niestety w naszym polskim przypadku jest dalekie od ideału. Marnuje się ten nasz publiczny las i nie ma żadnej alternatywy żeby rozwiązać ten problem. Negatywny skutek dla środowiska i gospodarki będzie zapewne w momencie kiedy ta nazwa biomasy leśnej wejdzie w życie : biomasa leśna -powstała na terenie lasu oraz w wyniku jej przetworzenia, a także stanowiącą odpad lub pozostałość z procesu przetwarzania biomasy powstałej na terenie lasu lub odpady z przemysłu przetwarzającego produkty z produkcji leśnej . Słusznie ekolodzy zauważyli, że takie stanowisko naszego rządu spowoduje wycinkę lasów w sposób niekontrolowany. Jak na ironię, w myśl prawa jako źródło odnawialnej energii będzie las wycinany systematycznie i stworzymy idealne warunki do wzrostu jakże „ekologicznego” rozwoju energetyki innej niż poprzez węgiel jako podstawowy surowiec. Niemcy inaczej rozumują a Polacy to w ogóle mają „ łeb” do czerpania korzyści z własnych zasobów naturalnych. I tu widać różnicę w postrzeganiu kto i jakie ma wartości. My gonimy Unię ,staramy się w różnych dziedzinach być porównywalnie podobni jednak cały ten wyścig grozi nam zwyczajnie destrukcją. Lasy państwowe są na dobrej drodze ,żeby to co mamy najcenniejsze uległo znacznemu zmiejszeniu. Potrzebna jest dyskusja czy aby idziemy w dobrą stronę sporządzając ustawy ,które mają wpływ tylko na czynnik ekonomiczny bez współpracy z gospodarką ekologiczną , która niestety ale dla Polski jest zbyt droga i chyba dlatego idziemy po najmniejszej linii oporu.

sobota, 8 stycznia 2011

monitorują sytuację....

Wyobraźcie sobie taką sytuację jaka ma miejsce obecnie w Niemczech. Zakaz sprzedaży nabiału i mięsa objęło ponoć 4700 rolników. Okazało się, że z niemieckich ferm wypuszczono skażone jaja do obiegu. Okazało się ,że wszystkiemu jest winna zanieczyszczona pasza, która posiadała rakotwórcze dioksyny. Bardzo szybko udało im się zlokalizować miejsca gdzie mogły trafić skażone partie i okazuje się , że skala zjawiska jest olbrzymia i co bardziej przeraża, że stało się to w kraju słynącego z solidności i dokładności a cały handel kwitł dobre kilka miesięcy. Wysokie standardy szlak trafił i ukazała nam się szara rzeczywistość unijnych kontroli i badań. To co miało być najlepsze i ekologiczne okazało się zabójcze a propos niczym samo istnienie takiej struktury jak Unia Europejska. Z jednej strony została poddana wiarygodność kryteriów unijnych certyfikatów, które mają poważną lukę o czym świadczy ogrom zdarzenia ,z drugiej strony powinna dać do myślenia naszym kontrolerom ,służbom sanitarnym o istniejącym zagrożeniu. Na razie jakiś mądraliński stwierdził, że w Polsce nie ma powodów do zmartwień. Państwowa Inspekcja Sanitarna i Główny Weterynarz zapewniają- i tu uśmiech na twarzy-że monitorują sytuację i wykluczają taką możliwość. Każdy Polak zdrowo myślący wie, że Panowie pociskają brednie. Wydaje mi się, że mają nikłe pojęcie o znajomości przemysłu spożywczego i często opierają swoją wiedzę na informacjach od swoich podwładnych, która bywa często śladowa i niekompletna. Taka próba uspokojenia społeczeństwa jest mało przekonywująca, tym bardziej ,że świadomość ludzi o istnieniu wielu produktów chociażby w marketach jest pochodzenia niemieckiego. Jakie będą następstwa wykrycia w żywności toksycznych dioksyn w Polsce to trudno ocenić jednak biorąc pod uwagę dotychczasowe podejście organów publicznych do obywatela, możemy oglądać spektakl błędów i pomyłek za które zapłaci nikt inny jak przecięty Kowalski.

piątek, 7 stycznia 2011

dobre,sprawne auto

Słyszałem ciekawą wypowiedź policjanta, który komentuje nowy pomysł naszego ustawodawstwa na temat nowych dozwolonych prędkości poruszania się po drogach zwanych w Polsce autostradami. Ten stróż prawa uznał ,że zwiększony limit prędkości 140 km/h dla kierowcy, który posiada dobre ,sprawne auto jest czymś nader bezpiecznym. I tutaj nasuwa się pytanie czy aby facet –gliniarz wziął wszystkie lekarstwa, bo taka wypowiedź w kraju gdzie statystycznie umieralność jest bardzo duża ,w moim odczuciu jest raczej niepoważna i prowokacyjna. Napisałem, że jest to ciekawa wypowiedź bo poniekąd ma rację ,po to stworzyliśmy autostrady ,żeby stworzyć warunki do szybszego poruszania się. Przysłowiowe schody dopiero zaczynają się w momencie kiedy czytamy termin autostrada i całą wykładnię na ten temat a kiedy próbujemy nią poruszać się żeby osiągnąć jakiś punkt docelowy. Nie jest rzeczą nową, że utrzymanie i eksploatacja infrastruktury w Polsce jest coraz droższa więc pomimo haraczu w postaci winiet, wszelakich opłat za przejazd niestety autostradami nie można nazwać te polskie szosy. Nie ma żadnych wątpliwości co do przekazu policjanta ,używa słów ,które dla wielu polskich kierowców są obce… dobre ,sprawne auto. Nie ma w tym żadnej złośliwości ponieważ pół Polski stanowią samochody kilkunastoletnie, często patrzymy na dobre marki aut, których pochodzenie jest często niemieckie, z krajów Unii więc mowa o jakości tych aut daje wiele do życzenia. Całkiem inną kwestią jest kultura jazdy i umiejętności rodaków w prowadzeniu pojazdów silnikowych. Roztrząsanie problemu wydaje się być nudnym zajęciem ale prowokacyjna wypowiedź pana policjanta zdaje się być zaproszeniem dla tych przede wszystkim młodych gniewnych , którzy wręcz testują wszystkie wskaźniki w swoich samochodach. Swoją drogą wydaje się, że państwo próbuje zrekompensować zmotoryzowanym swoją nieudolność w budowaniu dróg i w utrzymaniu tego co już o dziwo powstało. Nie jesteśmy przygotowani do takiego szaleństwa na drogach a sama ustawa jest dowodem na to, że idą ciężkie czasy dla kierowców których karmi się mało znaczącymi korzyściami ale chyba to już taka tradycja.Rząd zdaje sobie sprawę z tego że nic nie może dać, zmienić, poprawić więc na pocieszenia wypuszcza ustawy , które nijak mają się do rzeczywistości.

środa, 5 stycznia 2011

to my oskarżali....

Zostało już napisane tyle prac magisterskich, opracowań książkowych na temat antysemityzmu w Polsce, że wydawałoby się jakby ten temat został możliwie wyczerpany. Jednak Gross publikując swoją nową książkę usilnie stara się nam przypomnieć, że niewiele różniliśmy się w czasach okupacji od Niemców. Wielu historyków, znawców tematu krzywo odnosi się do publikacji Grossa „Złote żniwa”, jednak w moim odczuciu facet poniekąd ma rację, pisząc o wybranych zdarzeniach, sytuacjach gdzie Polak niczym nie różnił się w swoim moralnym postępowaniu od Niemca czy Ruska, daje nam świadectwo prawdy, że my jako narodowość polska nie pozostajemy bez winy wobec zagłady Żydów. Jego prace, chociażby „Strach” są jednostronne, nie obiektywne ,o określonym punkcie widzenia społeczeństwa polskiego mimo to daje wyraźny sygnał, że nie wolno bagatelizować i zapominać o tym problemie. Mówi się, że to co opisuje to są pojedyncze przypadki jednak w skali kraju w tamtym okresie zbrodnie, represje wobec Żydów, te udokumentowane i te bez pisemnego potwierdzenia na papierze -a było tego znacznie więcej, dają nam wyraźny obraz nasilającej się niechęci Polaków do Żyda obywatela polskiego. Skala zjawiska jest na tyle duża, że uzasadnione jest stwierdzenie antysemityzmu w Polsce w powojennych terenach należących do Polaków. Ciężko jest również zaprzeczyć faktom, że ciała w Treblince były przez miejscową ludność ogołacane ze wszystkiego co cenne, mało tego, często zdarzało się tak, że zabierano ciała do domu, żeby na spokojnie usunąć złote zęby z żydowskiego trupa. Zapewne książka odniesie sukces i poruszy do dyskusji wiele osobistości ale jak się temu wnikliwie przyjrzeć ,książka Grossa jest swoistym rozliczeniem Polaków za krzywdę wobec narodu żydowskiego. Tak naprawdę często to my oskarżali czy to Niemców czy radzieckie wojsko jednak ciężko nam się przyznać do tych czarnych plam naszego społeczeństwa. Nie chodzi o intencje autora książki ale bardziej o historyczną prawdę i fakt istnienia takiego zjawiska. Gross stworzył trochę niebezpieczną sytuację ponieważ problem Holocaustu jest trudny w samej swojej materii, w swojej złożoności problemu matrylologii Żydów, zaś poprzez swoją publikację przypomina wielu wypędzonym o roszczeniach majątkowych wobec Polski, która w poprzednich latach, niestety ignorując problem, będzie musiała teraz mocno się gimnastykować aby porozumienie i współczesna relacja ze środowiskiem żydowskim nie uległo pogorszeniu. Stanowisko Grossa jest być może bardzo krzywdzące dla Polaków jednak to co pisze to fakty, które zostały umiejętnie wykorzystane do przedstawienia swojego punkt widzenia na postawę społeczeństwa polskiego. Tak za bardzo nie mieliśmy po wojnie potencjalnych wrogów, Niemcy zwyciężone, ZSRR naszym przyjacielem więc gdzieś swoją frustrację i niezadowolenie trzeba było wyładować a Żydzi wydawali się właściwym obiektem.

niedziela, 2 stycznia 2011

mydlenie oczu....

W Polsce mamy do czynienia z pomiataniem ludźmi ale chyba nikogo to już nie dziwi. Zaszczyte miejsce zajmujemy w statystykach jeśli chodzi o długości czasu wykonywanej pracy, wysokości wynagrodzenia. Rząd zmierzył się z problemami i nadal wierzy ,że stanie się coś wspaniałego w wyniku czego nagle społeczeństwo doceni ich wysiłek i trud włożony w poprawę jakości życia społecznego. Być może o wiele prostsze byłoby stanąć do kolejki w markecie i kupić trochę szczęścia, kawałek spokojnego klimatu czy odrobinę dobrobytu. Zbyt nierealistyczne i mało poważny pomysł jednak jak wiele problemów mogłaby rozwiązać taka alternatywa. Obserwując ludzkie zachowania mam wrażenie że ich odporność staje się coraz słabsza na wieczne podkładanie kłody pod nogi przez państwo. Jesteśmy zasypywani informacjami o drożejących produktach, o coraz to większych kosztach codziennego życia a ja sam próbuje przeliczyć swoją pensję na walutę Euro i nie umie powstrzymać się od śmiechu. Ten rok będzie przełomowy, wiele wydarzeń, beznadziejnych politycznych decyzji swoje odzwierciedlenie będzie miało w strajkach, protestach. Ludzie są za bardzo już zmęczeni, żeby wysłuchiwać bełkotu o nowych rewelacyjnych ustawach, które w rozumieniu rządu powinny rozwiązać kolejne problemy tych ludzi. Wydaje mi się ,że jest na tyle źle w Polsce, że rozpocznie się w końcu debata społeczna na takim szczeblu, poziomie otwartości co pozwoli na wyciągnięcie konkretnych wniosków w celu podjęcia działań nie takich sztucznych, zapobiegawczych jak to do tej pory ma miejsce lecz w swojej konstrukcji będą to konkretne, rzeczywiste działania na rzecz nie poprawy lecz ratowania bankrutującego państwa. Mydlenie oczu będzie miało swój finał, z mojej strony to nie jest demagogia, wróżenie czarnego scenariusza ale wypłacalność i wiarygodność naszego kraju pomimo iście ciekawych prognoz może zostać modelowym przykładem niekończącej się ignorancji społecznej na rzecz interesu wyłącznie poszczególnych grup społecznych. Takie uprzywilejowanie jednych kosztem drugich w skutkach być może będzie bardzo skomplikowane, mamy rozwarstwienie społeczne gdzie podział na biednych i bogatych już dawno wyeliminował klasę średnią co spowoduje że ludzie zwyczajnie wyjdą na ulicę i będą domagać się o swoje. Czasy ściemniania już się skończyły a więc i trudne czasy dla rządu, który poprzez kumulację debilnych ustaw z poprzednich lat będzie zbierać żniwa błędnych decyzji.