sobota, 26 listopada 2011

Jakiejkolwiek.

Czytałem dziś blog rzecznika ZUS-u i nie mogę wyjść z podziwu jak to wiele ta instytucja zrobiła aby tym niepełnosprawnym pomóc. Faktycznie jeśli chodzi o dostosowanie budynków do potrzeb osób, które wymagają większego zainteresowania, należy przyznać rzecznikowi rację. Działania ułatwiające odwiedziny poszczególnych działów są na tyle dobrze wdrożone ,że można pokusić się o ocenę dobrą w tej kwestii. Jednak cała zabawa i właściwie to co najciekawsze zawiera się w tym budynku gdzie trójki orzekają o prawie do renty z tytułu niezdolności do pracy. Utrata zdolności do wykonywania jakiejkolwiek pracy brzmi trochę na wyrost bo w Polsce brakuje pracy w każdym sektorze gospodarki a sprytnie sformułowane zdanie pozwala na interpretację słowa „jakiejkolwiek” wielowarstwowo co w końcowym efekcie dopuszcza taki tok rozumowania do podjęcia każdej pracy jaka w danej chwili wpadnie komisji do głowy. Takie manipulowanie przepisami, jej treścią ,zmusza często ludzi przewlekle schorowanych do podjęcia pracy co w konsekwencji kończy się pogorszeniem ich stanu zdrowia i doprowadza do nieodwracalnych zmian w organizmie. ZUS chciałby wszystkich uleczyć i właściwie poprzez orzecznictwa o zdolności do pracy udaje im się zatrzymać w budżecie spore kwoty. Tutaj jednostka ma minimalne znaczenie dla lekarzy orzeczników, tu nad rozsądkiem stoi ekonomia. Jest bardzo dużo przypadków niesłusznie odebranych świadczeń a jeszcze więcej w kraju mamy tych cudownych uzdrowień. Użyłbym takiego stwierdzenia –to są działania na szkodę ubezpieczonego ,na utratę zdrowia częściowego. Ta obawa w udzielaniu prawa do renty jest po części uzasadniona bo czy masz tą rentę czy nie to i tak pójdziesz do pracy. Nie wyobrażam sobie człowieka, który mając rentę w wysokości 600 zł potrafi normalnie, godnie funkcjonować. Państwo stwarza problem ,żeby uznać obywatela niepełnosprawność a w momencie kiedy przychyli się do tego wniosku rzuca ochłapy finansowe. Ci bardziej zaradniejsi i co ważne, bardziej zdrowie im na to pozwala dorabiają do rencinki aby koniec z końcem powiązać. Beznadziejna sprawa i wcale nie zapowiada się żeby coś się w tej instytucji zmieniło na lepsze. Śmieszy mnie fakt, że takowy rencista, bidulek schorowany po osiągnięciu wieku emerytalnego już nie jest rencistą czyli jest zdrowym emerytowanym obywatelem bo w myśl państwa nie należy mu się żadna renta a chyba logiczne wydawałoby się, że należą mu się dwa świadczenia z tytułu utraty zdrowia i wieku emerytalnego. No ale w tym kraju to chyba nazewnictwem pod dobrobyt taką sytuację trzeba by było podpiąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz