niedziela, 27 marca 2011

koalicja przetrwania...

Spełnia się wymarzony scenariusz kosmicznego bezrobocia w Polsce. Otworzenie rynku niemieckiego na naszych pracowników to taka mała cisza przed burzą.Palikot słusznie zauważył, że mamy o wiele większe bezrobocie aniżeli te wszystkie liczby które przedstawia oficjalnie rząd.Potencjalnymi bezrobotnymi są również ziomale ,którzy w poszukiwaniu przysłowiowego chleba wyjechali do innych krajów.Państwo nie potrafi zadbać o własnych obywateli więc wydaje się temat patriotyzmu całkiem nie na miejscu.Można powiedzieć,że taka tendencja jest naturalnym zjawiskiem jednak wydaje mi się ,że skala zjawiska znacznie przerasta poziom bezpiecznej migracji .Palikot szacuje poziom bezrobocia na poziomie 27 %, trzeba mu przyznać rację bo to że nie ma jakiegokolwiek zajęcia to raczej taktyka rządu w odniesieniu do rozwoju gospodarki i wzrostu PKB.Działania związane z obcinaniem składek do OFE jest częściowo wymuszona sytuacją w kraju.Ktoś mądry nagle zauważył, że ZUS klęknie całkowicie w momencie ekspansji polskiej siły roboczej do Niemiec.Obecnie mamy jakieś 4 mln Polaków ,którzy zarabiają kasiorę po za granicami kraju piwem i bezrobociem płynącym.Odpływ kolejnej fali sparaliżuje funkcjonowanie ZUS-u stąd też takie niezrozumiałe posunięcia rządu co do tych naszych składek emerytalnych.Trochę to przypomina państewko pomiędzy RPA a Mozambikiem gdzie król jest bogaty a w kraju szaleje 40 % bezrobocie.Problem polega na tym ,że tym ludziom nawet wędki się nie podaje, żeby mogli nakręcać ten gospodarczy niedosyt w różnych dziedzinach. Koalicja przetrwania gdzie mowa o tym co się udało a co nie, stanowi każdy kolejny dzień debaty publicznej.Bardzo ładnie to wygląda,politycy rozmawiają,prowadzą nieskończone dyskusje jednak jeśli chodzi o fizyczne wdrożenie posiadanej wiedzy to mamy tu z typową ignorancją społeczeństwa. Gra pozorów przypomina mi film oparty na podstawie znanej książki o tytule „Kamizelka”.Tutaj postać żony,odzwierciedlenie istoty naszego rządu, kieruje się troską o swojego chorego męża. NIedolegliwość która wydała się chwilową niedyspozycją męża okazała się przewlekłą uciążliwą chorobą. Ta beznadziejność sytuacji,brak możliwości zaradzeniu całej sytuacji ,żona próbowała załagodzić dramat ukochanego,który z każdym dniem stawał się coraz chudszy. Po kryjomu,bez jego wiedzy ,zwężała pasek codziennie kamizelki tak aby mąż był przekonany że wszystko jest w porządku. Jakże podobnie funkcjonuje nasza koalicja polityczna,sprzedają nam złudzenia tym samym stwarzając pozory solidnie i prawidłowo funkcjonującego państwa.

środa, 23 marca 2011

nic bardziej mylnego...

Wpompowanie dużej ilości kasiory i solidarność społeczna nie będą znakiem zbliżającego się dobrobytu i poprawy jakości życia.To już wiemy,w tym przekonaniu utwierdziła nas Irlandia,Grecja i trochę paradoksalnie, teraźniejsze wydarzenia w Japonii.Trochę takie oszukiwanie samych siebie ,że poprzez takie działania-fajnym ,beznadziejnym przykładem są obecnie banki,wymuszamy w ten sposób stymulowaną reakcję krążenia gospodarki.Jesteśmy takimi dobrodziejami ,którzy pomagają gospodarczym niewypałom przetrwać trudne chwile w czasie powszechnie rozumianego globalnego kryzysu.Taka naiwność do niczego nie prowadzi,jedynie pogłębia niewydolność kraju i zwiększa ich zobowiązania wobec całego społeczeństwa.Odzwierciedleniem sytuacji,poniekąd przypominającej oszustwo, może posłużyć przykład osoby kierownika przychodni,który na osiedlu prowadzi placówkę opieki zdrowotnej.Pewnego pięknego dnia jakiś łobuz wybija mu szybę w tej przychodni,kierownik nie tyle że zmartwiony tym faktem ale wściekły robi się na myśl,że musi wydać kasę na nową szybę.Okoliczność zmusza go do wyciągnięcia „zaskórniaków” żeby zapłacić szklarzowi za wstawienie nowej szyby.Ktoś powie,że interes się kręci, szklarz zdziera z kierownika pieniądze a poszkodowany ma swoją upragnioną szybę.Nic bardziej mylnego,zwyczajnie kierownik przychodni wpadł w dodatkowe koszty związane z prowadzoną działalnością.Mało tego,pieniążki ,które tak pieczołowicie odkładał przez parę miesięcy miały posłużyć do zakupu kilkunastu krzeseł do poczekalni.Kasiora przepadła i firma produkująca krzesła nie zarobi natomiast dzięki zdarzeniu losowemu zyskał na tym szklarz, który niestety w przyszłości nie będzie mógł wstawić,naprawić okna w firmie od krzeseł bo ta nie zrobiła interesu z kierownikiem przychodni a co za tym idzie ma również puste konto.I tak samo analogicznie do tej sytuacji jest w naszym kraju,zwyczajnie stoimy w miejscu i nie rozwijamy się.Zamiast inwestować w szkolnictwo,w różne dziedziny przemysłu to łatamy dziury,zadłużamy się żeby spłacać inne zadłużenia,to nawet nie jest błędne koło ale głupota i prostota w podejmowaniu decyzji bo tak łatwiej,szybciej i wygodniej.Generujemy kolejne koszty w funkcjonowaniu państwa a spłatę zostawiamy kolejnym pokoleniom.Marnotrawienie pieniędzy to chyba już taka cecha narodowa na której zbudowaliśmy solidną piramidę fikcji gospodarczej.Tu nie ma w tym winy partii Tuska czy opozycji,tak skonstruowana piramida przeraża swoją skalą zjawiska i jest tematem niebywale delikatnym.Przypomina to budowanie wieży z kart albo układanie domina.Tusk bardzo dobrze wie,że chwila nie uwagi może spowodować lawinę o niewyobrażalnych w swoich rozmiarach skutkach takiego zdarzenia więc ciągnie dalej tą zabawę mając na uwadze jak wielkie obciążenie spadnie na niego jak te złudzenia ,które buduje w jednej chwili się mogą rozsypać.

niedziela, 20 marca 2011

przywaliła z hukiem...

Była sobie dziewczynka, niedoświadczona przez życie, miała swój świat, swoje zabawki, ciekawość życia widzianą oczami dziecka zaledwie kilkuletniego. Dziewczynka miała brata, starszego od niej o parę wiosen. Chciała jak to dzieci pobawić się z nim klockami, dziecięcym sprytem podbierała jeden po drugim klocek braciszkowi. Ten natomiast zabierał je z powrotem i skrzętnie ukrywał przed dziewczynką .Całemu zdarzeniu przyglądają się pieczołowicie rodzice tych maleństw. Po pewnym czasie dziewczynka wstała i nic nie mówiąc udała się w kierunku kuchennych mebli. Otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej pokrywkę od gara. Z zaciekawieniem przyglądał się braciszek co też kombinuje dziewczynka. Rodzicie obserwowali co też dalej się wydarzy. W tym czasie dziewczynka podeszła do braciszka ,wzięła rozmach i przywaliła z hukiem tą pokrywką w jego głowę. Jak bardzo duże zdumienie rodziców było, kiedy z niedowierzaniem patrzyli na całą sytuację, braciszek z płaczem poszedł do pokoju a dziewczynka przysiadła do klocków i kontynuowała zabawę .Historia być może zabawna jednak ma w sobie pewną analogię do politycznego wyboru Polaków i ich miłości do Unii. Tworzymy rodzaj wspólnoty gdzie jakoś te wspólne klocki albo są bardzo różne albo jest ich za mało. Klocki przypominają pieniążki z różnych programów unijnych ,które niby dostajemy a jednocześnie w innym obszarze są nam zabierane. Taka zabawa w chowanego wystawia na cierpliwość uczestników takiej rozrywki i w końcowym efekcie może zakończyć się zwyczajnie reakcją dziewczynki, której reprezentantmi jest nasze społeczeństwo .Tak moja obawa, że świadomie kupiliśmy jakiś bilet do kina jednak co nam zagrają wydaje się swoistą enigmą do rozszyfrowania.

sobota, 19 marca 2011

pewną elegancję w piciu....

Czytając pewien felieton mam nieodparte wrażenie, że zanika stereotyp Polaka jako kogoś kto potrafi wyżłopać dość poważną dawkę alkoholu. Wprawdzie mało mamy takich co ogólnie są zadowoleni z życia jednak jak pani Magda zauważyła ( autorka felietonu ) jednak ku zdziwieniu wielu obcokrajowców uważani jesteśmy „za naród permanentnie pijany”. Szokuje innych fakt, że potrafimy walnąć kielicha za kielichem i wbrew logice zachowywać się niczym trzeźwa osoba. Zgodzić się należy z faktem,że pewną elegancję w piciu mamy bo jak by nie patrzyć te nasze chociażby polskie wesela obfitują w takie ilości procentów że nie jeden by skonał przy tym. I chyba to nasze obycie i sceneria alkoholowa czyni z nas potocznie narodem pijanym jednak cała z tym związana oprawa wydaje się o wiele ciekawsza, te zabawy weselne, tańce,śpiewy ludowe i co wydawać by się mogło rozmowy związane z polityką. To jest fajne, bo nic nie łączy imprezowiczów jak rozmowa na temat debilizmu politycznego przy zakrapianym stole. Polak ratujący gospodarkę o wyraźnych,przekonujących poglądach,dla innych wyłania się obraz szaleńców ale skoro na trzeźwo nic nie wychodzi to może to jest jakieś wyjście z sytuacji.Austriacy mieszają trunki,mało przy tym jedzą i niestety padają jak muchy w czasie takiego spotkania a Polak jest konsekwentny w tym co robi,żłopie wódę i jest mu z tym dobrze aż do końca. Analogicznie do politycznego zachowania,coś zaczynamy robić ,popełniamy błąd jednak nie naprawiamy go lecz tylko z uporem dalej trwamy w tym naszym upiornym projekcie społecznym.Ta różnica kulturowa,inni próbują wszystkiego i znajdują właściwe rozwiązanie a Polak bierze jedno rozwiązanie i tkwi w nim bezskutecznie szukając poparcia. Taka narodowa zaleta,jak deptać w gówno to raz a dobrze i jak na ironię wychodzi nam to wspaniale.

piątek, 18 marca 2011

trochę taka patologia...

Zwolennicy Kaczyńskiego wierzą silnie mocno w sprawiedliwość a cała ta Tuskomania to wiara w lepsze jutro bez jakiś poważnych fundamentów wobec teorii sukcesu .Tak jak każdy układ między państwami tak ten z Unią Europejską okazał się ciekawym doświadczeniem, który w uznaniu wielu osób jest poprawny politycznie ale dla większości stanowi polską katastrofę. Górale potrafią budować solidne domy i to się sprawdza w górskich przestrzeniach i w Ameryce natomiast pomysł na dostosowanie Polski do unijnych wymogów sprawdził się ale w podzieleniu polskiego społeczeństwa na biedotę i skrajną biedotę. Scenariusz imponujący biorąc pod uwagę ,że kasiora ,ta darmowa z Unii już się pomału kończy i trzeba będzie dobrze się gimnastykować żeby do kasy unijnej zobowiązania z tytułu członkowstwa uiszczać jako strona Polska. Jak my podziwiali Irlandię za jej geniusz, tyle wypowiedzi mądrych ludzi, uczonych debili a teraz nie potrafimy się nadziwić jak bardzo geniusz unijnej filozofii rozpada się niczym efekt domina. Ale nie ma co się martwić, owoce naszej kreatywności i przedsiębiorczości będziemy oglądać za jakieś 3 lata. Człowiekowi ma się żyć lepiej, wygodniej i łatwiej jednak palatyni Tuska wyznają jakąś inną zasadę mało logiczną, mało sensowną i mało praktyczną. Wprawdzie posunięcie związane z OFE wydaje się zabójcze, skierowane do bezmyślnego tłumu może zaraz spotkać się z oklaskami i triumfalnym aplauzem. Trochę taka patologia polityczna gdzie ciężko wypuścić worek z pieniędzmi ,który jest poważnie dziurawy, które powinny trafić w ręce samorządowców. Budżet rozsądnie rozdysponowany pozwoliłby uniknąć wiele problemów ale cóż my szaraki możemy o polityce i gospodarowaniu wiedzieć .Budujemy na potęgę ale niczym burżuje ,koszty tych inwestycji opiewają w coraz to ciekawsze liczby, gdzie chociażby koszt odcinka obwodnicy w naszej stolicy jest większy od kosztów takiego samego odcinka tunelu pod Alpami ! Chyba zbyt poważnie wzięto sobie przepowiednie Nostradamusa, który wieszczy koniec świata w 2012 roku co też tłumaczyłoby zachowanie palatynów i ich umiejętności,właściwie ich brak w gospodarowaniu budżetem.

środa, 16 marca 2011

...jeden kolos

Tragedia w Japonii wydaje się być odległym tematem stąd też polska znieczulica jest w jakiś sposób usprawiedliwiona jednak skala zjawiska nie pozwala zatrzymać czasu i cofnąć wydarzeń spowodowanych trzęsieniem ziemi. Naszym zmartwieniem na tą chwilę wydaje się myślenie o reaktorach atomowych, czy i kiedy mogą powstać na terenie kraju. Temat nabrał gorączkowej debaty o bezpieczeństwie i szkodliwości w przypadku uszkodzeń reaktora. Wszyscy spoglądają z niepokojem na wydarzenia i reagują panicznie na kolejne informacje na temat problemu Japończyków.Pomimo zapewnień Japonii i ciągłe uspokajanie inwestorów wraz z całą Europę, giełdy walnęły w dół zwyczajnie panikując. Ale my twardziele jesteśmy i chcemy mieć własną atomówkę gdzie w tym samym czasie Niemcy podejmują decyzję o zamknięciu 7 reaktorów a Szwajcaria wstrzymuje decyzję o budowie reaktora. Premier chce z doświadczeń Japonii czerpać wiedzę i aż mnie zaciekawiło do jakich obiektywnych wniosków dojdzie. Ekolodzy będą mieli mnóstwo roboty i chwała im za to że mają ochotę angażować się do takich projektów. Zawsze można zadać sobie pytanie czy aby nam to jest potrzebne i jak bardzo korzystne to będzie dla społeczeństwa. Na pewno gmina Lubasz - tak wyczytałem, byłaby usatysfakcjonowania takim projektem budowy reaktora, pieniądze które otrzymaliby z podatku rozwiązałoby wiele problemów tej gminy. Sens powstania źródła energii elektrycznej w żaden sposób nie usprawiedliwi kolosalnych kosztów powstania takiej budowy. Powstanie czegoś dla samej satysfakcji rządu a co za tym idzie podniesienia ich notowań ma uzasadnienie ideologiczne ale nie praktyczne bo jak same statystyki wskazują, na terenie Niemiec wszystkie reaktory zaspokajają jakieś 25 % zapotrzebowania na energię ,więc co nam pomoże jeden kolos ,którego powstanie może podzielić ten biedny kraj. Radioaktywność terenu to termin znany nam z czasów tragedii w Czarnobylu, na razie mówi się o chmurze radioaktywnej ale nie ma dowodów na skażenie terenu. Dziwi mnie taka postawa rządu, rozważają możliwości budowy takiego reaktora bo można rzec, cała Europa posiada nawet sieci reaktorów to czemu my nie możemy mieć czegoś takiego, jednak brak świadomości i wydaje się również, brak środków finansowych powinien zmienić nasze rozumowanie. Właściwym podejściem do tematu byłoby szukanie rozwiązań w źródłach odnawialnych bo cóż można powiedzieć, nie potrafimy zbudować dobrej drogi a chcemy budować reaktory atomowe…

wtorek, 15 marca 2011

w grobie się przewraca...

Kiedyś myślałem że demagogia to taka próba postępowania z ludźmi gdzie trzeba na tyle umiejętnie nakręcić pewne środowisko tak ,aby przytakiwało jak im się zagra. Ale co jest ciekawe, demagogia to również umiejętne efektowne przemawianie, stosowanie umiejętnie zwrotów, wykorzystywania emocji w taki sposób aby działanie przyniosło zamierzony skutek. Wydaje się, że w dzisiejszym społeczeństwie to jest pożądana cecha i wielu osobom pozwala utrzymać się na powierzchni. Kiedyś to słowo miało inne znaczenie i można mieć nadzieję tylko ,że nadejdą jeszcze takie czasy iście greckie w których mądrość nie będzie mylona z obłudą i zakłamaniem. Mówi się ,że Perykles to ten ,który najlepiej potrafił przekonywać do swoich racji słuchający go lud, no teraz zapewne facet w grobie się przewraca na myśl o nowej interpretacji tego terminu. Często stosowany chwyt wśród polityków plus myślenie silnie mocno pozytywne powoduje ,że powstaje w polskich realiach słynna… kiełbasa. I jakoś lżej mi na sercu kiedy tak większość osób postępuje, nikt nas nie nauczył co jest dobre w tym kapitalizmie więc i tu zamazuje się linia pomiędzy dobrym a złym politykowaniem. Przypatrujemy się temu zjawisku i ta nasza niemoc wywołuje frustrację ponieważ ilość niespełnionych obietnic jest nie współmierna do tych dotrzymanych. Nie powinno nas to jakoś specjalnie dziwić, życie codzienne, praca, dostarcza nam tyle dowodów tej złej demagogii że człowiekowi odechciewa się wszystkiego w jednym momencie. Nie mamy szczęścia do polityków jednak ostatnio w modzie jest zapotrzebowanie na pozytywne partie, pewien sposób odświeżenia sceny politycznej jest wskazany, brak materiału czyni tą szopkę taką jaką obecnie oglądamy. W tym momencie przychodzi mi na myśl sytuacja gdzie jeden człowiek pracuje na wizerunek firmy ale nic nie zdziała w ten sposób, ponieważ siła jego pracy zmierzona jest przez wskaźnik pracy grupowej. To jest smutne i niebezpieczne zjawisko, pewne działania grupy odzwierciedlają stan ich użyteczności w danej sytuacji. Zatracenie się tej jednostki indywidualnej powoduje, że grupa jest odpowiedzialna za całokształt . Często jest tak przedstawiona analogia wydarzeń ,że szukamy winnej osoby, która odpowiada za taki a nie inny stan rzeczy. Trochę żenująca postawa i nie ma nawet podstaw sądzić ,że kiedyś ktoś wyciągnie wnioski i zacznie myśleć kategoriami grupy. Trudne zadania dla politycznej koalicji jednak patrząc przez pryzmat reakcji społeczeństwa na przestrzeni ostatnich lat na wydarzenia polityczne można spodziewać się biernej postawy i braku społecznej inicjatywy

niedziela, 6 marca 2011

a Polak patrzy....

Nie jest rzeczą nową, że głupota bierze się z nikąd jednak z głupoty rodzi się zło, natomiast dopiero na samym końcu dochodzimy do wniosków że nigdy nie jest za późno żeby naprawić swój błąd. To właśnie dzięki braku zdolności poznawczych, niemożliwości wypracowania empatii, bo czymże jest czteroletnie sprawowanie władzy,raczej powód do rządowej olbrzymiej brawury, łańcuch fałszywych ideałów ,my jako społeczeństwo tracimy poczucie bezpieczeństwa. I chyba to jest duży problem, władza niedojrzała, w wielu aspektach przerysowana,monotonna.Żeby osiągnąć jakiś poziom trzeba przełamać pewne relacje, niestety co nam się udało w tej materii ,ano tylko postać premiera, facet skrojony na miarę ale wydaje mi się ,że nie trafił za bardzo z firmą do której deklaruje przynależność polityczną. Jedyny pozytywny akcent ,reszta to jakaś wyrafinowana prostota gdzie wręcz można przewidzieć z wyprzedzeniem co się wydarzy. Lewica mówi, prawica odpowiada i na odwrót,zero zgodności w czymkolwiek .To nie są zachowania jednostkowe ale całej grupy durniów, którzy biorą udział w tych śmiesznych przepychankach. A Polak patrzy i patrzy, wpada w taki dziwny stan i czeka jak dalej to się rozwinie. Szukam w tym wszystkim śladów autentyczności. Być może w ten sposób usiłuje poprawić sobie samopoczucie, zweryfikowanie warsztatu pracy rządu, szukanie pozytywnych argumentów wydaje się dość trudnym, mozolnym zajęciem. Naiwne by było mówić że jest to spodziewana konwencja czegoś co już wiemy. Zamierzone działania posłów budują zleksza taki obraz świata nierealistycznego, taki świat wirtualny gdzie mocno odbiega od rzeczywistości to co nam podaje się na tacy. Brak tej zdolności postrzegania powoduje ,że zawsze będą rozbieżne interesy pomiędzy władzą a tymi którzy tą władzę wybrali. Trochę to przypomina mi sytuację gdzie młody człowiek idzie do kina, ale on nie idzie często do tego kina ze względu na treść, wartość filmu ale wyłącznie dla aktora, który w nim gra. Tak samo jest z nami, ktoś mądrze mówi ,ma otwarty umysł jednak w momencie kiedy podpina się pod jakąś partię to wartość jego zanika, uchodzi z niego cała ta mądrość i staje się kolejną wroną.

środa, 2 marca 2011

dajmy na to....

Rząd wymyśla a pracodawcy bulą za pomysłowość posłów. Z przerażeniem patrzą na coraz to bardziej głupsze ustawy i liczą, kalkulują swój interes czy aby jeszcze przez przypadek przynosi im jakiś zysk. Ostatnia propozycja Platformy Obywatelskiej bardziej rozbawiła niż przyciągnęła poważną dyskusję względem zaproponowanego tematu jakim jest urlop roczny. Propozycja ciekawa, wzbudza zainteresowanie wśród młodych uczestników rynku pracy ale również jest to pewna alternatywa dla osób starszych, zwyczajnie zmęczonych rutyną pracy. Skierowana do pewnego segmentu obszaru społecznego propozycja ta miałaby pomóc ludziom zestresowanym, popadającym w depresję. Zjawisko nie jest nowe, taki urlopik jest przywilejem chociażby nauczycieli, podobnie możemy interpretować urlopy wychowawcze, zatrudnianie na zastępstwo. Ne wydaje się możliwe aby taka rozszerzona wersja mogłaby zostać wprowadzona, bo jak to nagminnie powtarzają eksperci, Polski zwyczajnie nie stać na takie rozwiązania. Problem wydaje się złożony, przeszłość i bałagan obecnie panujący pozwala wyciągnąć racjonalne wnioski, że taki okres nigdy nie nadejdzie, a co gorsza, sfinansowanie całej zabawy na pewno nie leży w interesie państwa więc szukanie kasiory zaczniemy wśród pracodawców albo uznamy, że skoro to są unijne rozwiązania więc takie porozumienia należy wprowadzać z funduszy unijnych. Myślę ,że to dobre rozwiązanie jednak czy zostanie dobrze wykorzystane. Pracownikowi to pozwoli na regenerację podupadającego zdrowia, jest uzasadniona obawa ,że dajmy na to, pani Izabell zamiast nabierać sił w tym samym czasie będzie zarabiała przyzwoite pieniążki za granicami tego kraju. Jednak pani Izabell wie ,że musi utrzymać rodzinkę a trzeba pamiętać, że państwo nie rozpieszcza i z miłości do nas, pragnie nam silnie mocno wydłużyć okres wieku emerytalnego. Co nam to pomoże i samej pani Izabell,a mianowicie poprzez fakt możliwości oderwania się od codziennej pracy będzie mogła poświęcić się innym ,bardziej zdrowym zajęciom ale w zamian albo jak kto woli , za karę będzie bardzo długo pracować na wzrost PKB tego kraju zanim uzyska świadczenia emerytalne. Dla pracodawcy korzyść będzie finansowa, mniejsze koszty wynagrodzenia, uniknie systematycznych zwolnień lekarskich, poprawa psychologiczna wizerunku pracownika, co jedynie może być ujemną stroną takiego rozwiązania ,to chyba słaba wiedza pani Izabell w bieżącej sytuacji firmy co ją czyni wręcz pracownikiem mało wydajnym. Ale zasugerowana sytuacja raczej nigdy nie będzie miała miejsca bo oparta jest na idiotycznym pomyśle posłów. Nasza polityka sięgnęła dna i próby wprowadzenia nowych rozwiązań dla pracowników tego pokroju są nad wyraz śmieszne i mam nadzieję ,że nigdy nie ujrzą światła dziennego .

wtorek, 1 marca 2011

oni czują to....

Nowa atrakcja w polskiej rzeczywistości, kolejna zmiana rozkładu jazdy pociągów w PKP. Czeka nas ciężka próba wytrzymałości wobec pracującej państwowej kolei ale zawsze pozostanie wiara, taki rodzaj przekonania który nas posiada a na który nie mamy wpływu, że będzie w tej kwestii lepiej. Od razu przypomina mi się wywiad z ciekawa postacią jaką jest pisarz Eustachy Rylski. Facet pokazał istotę pojmowania świata przez pesymistów. Sam określa się jako osoba średnio utalentowana określa pesymistów jako tych ,którzy najczęściej mają rację. I jak tutaj się z nim nie zgodzić, ta nasza rzeczywistość jest już na tyle przewidywalna , że potrzeba wróżki w tym miejscu jest zbędna żeby zobrazować sobie scenariusz dla Polski. Wszyscy jesteśmy jakoś napisani, jedni lepiej, drudzy gorzej jednak najgorsze w tym wszystkim jest jak Rylski przekonuje, forma przemijania. To właśnie dzieje się z Polakami, poważnie doświadczeni polską nędzną demokracją stają się ludźmi dostrzegającymi urodę danych chwil, cieszą się pięknem świata w tej trwającej rzeczywistości pomimo panujących okrucieństw. Te trudne doświadczenia, lęk przed przemijaniem, brak wiary, ale nie tej boskiej powoduje że sprawia nam radość dobry film,ciepła herbata,spotkanie ze znajomymi czy spacer w letni wieczór. Być może jak słusznie Rylski zauważył ,jest to rodzaj pewnego oszukiwania się, próba nadania sensu istnienia karmiąc się jednocześnie nadzieją poprzez modlitwę do Boga. Dotykając duchowości, umacniania wiary w Boga zauważył ,że obok pokory, pewnej zgody na panujący porządek musi być też przyzwoitość jako cecha buntu przeciw takiemu życiu jakie ono jest. To poczucie misji, rodzaj pewnego obowiązku wymierzania sprawiedliwości światu wydaje mi się,że należy do twórców, artystów. Oni czują to, tak samo jak Rylski poprzez swoją mądrość czyli świadomość etyczną i inteligencję mają prawo głośno wyrażać swoją opinie, kreować rzeczywistość poprzez protest społeczny. Silniejszy pożera słabszego, takie prawo natury jednak pomimo słabego sensu istnienia w otaczającym lęku związanym z przemijaniem, gdzie nic specjalnie nas nie cieszy, nie martwi, potrzebna jest chęć i odwaga do zmieniania tego co w swojej istocie jest zła rzeczą. Tego nie ma i nie widać w polskim społeczeństwie, bierność i systematyczne użalanie się znajdzie podatne podłoże i zostanie to maksymalnie wykorzystane bez jakiś większych konsekwencji.