wtorek, 31 stycznia 2012

Kolęda.

Temat wrażliwy jednak ma w sobie coś co ściska w sercu. Odwiedziny duszpasterskie powszechnie nazywane kolędą. W kraju powszechnie uważanym za katolicki tego rodzaju ceremonia wydaje się być czymś naturalnym, mile widzianym i często wyczekiwanym zdarzeniem. Pytanie na ogół są standardowe, gorzej już wygląda z odpowiedzią. Księża starają się głęboko nie wnikać w osiągnięcia dzisiejszej ludzkości w stylu wierzący niepraktykujący i temu podobne stwierdzenia. Ludzie często sami wywlekają sprawy prywatne przed oblicze sutanny i zastanawia mnie czy to tak z potrzeby serca czy rodzaj usprawiedliwienia dla swojego życia wszak nie zawsze katolickiego. Taki rodzaj wizytacji jakby popatrzyć mocno do tyłu, spowodował ,że Kościół posiada chyba najlepiej zachowane księgi narodzin, zgonów. Sam wymiar duchowy takiej kolędy niestety sprowadza się do kilkuminutowego spotkania, które same w sobie nic nie wnosi po za często symboliczną opłatą na rzecz Kościoła w postaci koperty, która skrywa wielką niewiadomą dla odwiedzającego księdza. Nie jest rzeczą nową ,że spada ilość osób ,które z poczucia moralnego obowiązku przyjmują księdza w swoich progach. Nie ma co bronić Kościoła jako instytucji, sami sobie trochę winni obecnej sytuacji. Spadek wiarygodności księdza jako osoby duchownej nie zbliża ludzi do samego Kościoła a co dopiero mówić o poszanowaniu wartości takich jak osoba księdza. Często mylnie oczekuje po kolędzie pewnego rodzaju rozgrzeszenia, wsparcia w swoich działaniach jednak często zapominamy czemu mają służyć odwiedziny duszpasterskie. Ksiądz święci dom w którym mieszkamy, kiedyś to był przypadek niestety teraz to standard gdzie zamiast wody święconej, która temu celowi ma posłużyć jest zwyczajną kranówą. Pomału taka kolęda pachnie kiczem, nie ma już w tym takiego ceremoniału jak w latach przeszłych kiedy to należało to najważniejszych wydarzeń człowieka. Swoją drogą zastanawiam się nad tymi kopertami, ciekawe jak ma się do tego fiskus. Państwo zawsze ostrożnie podchodzi do Kościoła bo i dużo na przełomie wieków jemu też zawdzięcza więc w tej materii raczej można spodziewać się ocieplenia stosunków aniżeli szukanie pieniędzy w kieszeni duchownego.

czwartek, 26 stycznia 2012

Pajacujemy.

I tak bez głowy ograniczono wolność Internetu sprowadzając wszystko pod dyktando rządu. Miały być reformy a tu sytuacja pozornie lekka okazuje się nie do opanowania przez magistrat premiera, aż się boję pomyśleć co będzie dalej. Gombrowicz kiedyś ładnie sformułował w moim odczuciu istotę relacji społeczeństwa i tych co usiłują tą masą społeczną kierować: „ Szalenie łatwo zerwać łączność z człowiekiem, jest to przede wszystkim kwestia zmiany tonu”, a w tym to mają co niektórzy wieloletnią praktykę. Aż ciska się na myśl obraz dwóch światów, obraz w którym dosłownie każdy sobie rzepkę skrobie. Dochodzi już do takich anomalii, że wystąpienie polityka traktuje się jak atrakcję, coś na kształt kabaretu jednego dnia, który wzbudza wesołe reakcje i jest powodem do ciętych żartów aniżeli do poważnej dyskusji na temat tego co chciał przekazać. Mogę wyrazić ubolewanie w naszej postawie, ale my w swoim sposobie bycia zwyczajnie idiociejemy. Pajacujemy bo tak jest prościej, łatwiej bez głębszej analizy przeżyć daną sytuację, bez jakiś większych konsekwencji. Trochę to przypomina relację faceta i kobiety w pracy. Wydawałoby się, że atrakcyjna kobieta podnosi w jakiś sposób morale, jest dla płci przeciwnej pewnym bodźcem do aktywniejszej postawy i co nam się wydaje, w dużej mierze podnosi to co nazywamy zarobkiem. Nie nazywając się debilami w sposób debilny oceniamy kobietę mierząc jej wygląd odrzucając te ładne inaczej. Atrakcyjność stanowi podstawowy czynnik kryteriów oceny chociaż nie od dziś wiadomo, że im ładniejsza tym w życiu bardziej nieszczęśliwa. Kobieta w reklamie, trochę to kiczem zalatuje ale reklama wyrażona w sposób poprawie seksualny jest obiektem pożądanym. Nikt nie ukrywa tego ,że kobieta o przeciętnej urodzie co jedynie może zrobić to wzbudzić zaufanie albo przeciwnie, będzie mowa o pewnym rodzaju litości. Tak skonstruowany świat, wręcz przesadnie wyidealizowany powoduje ,że kupujemy to co nam ładnie zapakowane sprzedają. Stary chwyt który o dziwo nadal działa, widocznie przeszłość nic nas nie nauczyła. Wspomnieć można idee jakże szczytną, godną pochwały, mowa o Orlikach. Pierwszy raz pomyślałem, że w końcu coś robi się dla kogoś i to było fajne uczucie jednak rzeczywistość od razu sprowadziła mnie na ziemię. Wiele szkół nie chciało tego programu z uwagi na kosmiczne koszty. Miało być tanio, podzielone koszty pomiędzy władzę ,gminę i szkołę, jednak przykład z Wałbrzycha { tu padł rekord } świadczy ,że program budowy Orlików miał podwójne dno. Przykładem takiej oceny książki po okładce jest chociażby program dla młodych małżeństw „Rodzina na swoim”. Wsparcie od państwa na dobry początek, czemu nie. W rzeczywistości kredyt w którym zobowiązało się dopłacać państwo wychodzi jakoś drogo i wcale tak młodym życia nie ułatwił. Państwo zachowuje się podobnie, w sposób mało przemyślany, używa wiele ozdobników aby dana rzecz wygląda dobrze, przyzwoicie, niosła korzyści w istocie okazuje się zwykłą, kolorową gadaniną daleko odbiegającą od realiów. Nie ważne jak ale ważne, że zostanie cel osiągnięty.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

O co chodzi.

Tak się kończy kariera rządu ,który podejmuje działania przeciwko społeczeństwu i chyba nie jest to postawa użyteczna dla ogółu. I tak po uszach się oberwało Boniemu za działania bez powszechnej konsultacji z zainteresowanymi, który był blisko podpisania traktatu ACTA co też stało się powodem natychmiastowej reakcji niezadowolonych internautów ( czyt. hakerów ).Wszystko rozchodzi się o handelek w Internecie i dlatego próbowano po cichu załatwić wdrożenie w życie przyszłego porozumienia. Szum wokół tematu powstał w momencie kiedy zaprotestowała Wikipedia na swoich stronach demonstracyjnie zaprotestowała przeciw amerykańskiemu odpowiednikowi ustawy SOPA do polskiej uchwały ACTA. Z jednej strony rozchodzi się o prawa autorskie, mowa o ograniczeniu wolności Internetu, możliwości pomówień i ogólnie rozumianego „podkładania świni” każdemu kto będzie handlował podrobionym towarem. W tym bigosie rząd próbuje wyłapać szczególnie te małe firmy ,które unikają płacenia podatków. Możliwość prześwietlania Internetu to nic innego jak pozbawienie wolności internetowego środowiska w demokratycznej przestrzeni prawodawstwa. Taka dziwna próba dostosowania Internetu do prawa a nie prawa do Internetu co w dłuższej perspektywie wydawałoby się to miażdżącą porażką ustawodawcy. Próbę sił i machanie palcem pokazali hakerzy, którzy zablokowali strony rządowe na znak protestu. Tak do końca za bardzo nie wiadomo o co chodzi i jakie ma intencję sam rząd. Próbuje się narzucić jakieś międzynarodowe standardy aby zapobiegać nadużyciom bez debaty, bez rozmów, bez podejmowania kompromisu. Skutecznie od pomysłu podpisania traktatu udało się pewnej grupie zapobiec cenzurze która mogłaby mieć poważne konsekwencje w polskim internetowym handlu. Boni i Graś oficjalnie przyznają, że na podjęcie decyzji w sprawie tego dokumentu wpłyną znacząco działania tych wszystkich niezadowolonych. Po raz kolejny widać jak się wdraża rządowe plany. Wszystko idzie po ich myśli do momentu kiedy zaczyna się szum wśród społeczeństwa. Rząd przyparty do muru potrafi zmienić zdanie bardzo szybko i na niewiele zdadzą się tłumaczenia, zabiegi poprawkowe jeśli spraw dotyczących społeczności nie będzie się konsultować z nimi samymi. Dobry znak, ludzie w końcu budzą się, bo nie ma nic gorszego niż otumaniony naród.

niedziela, 22 stycznia 2012

Dziękuję za wsparcie !

Serdeczne podziękowania dla wszystkich ,którzy wnieśli swój wkład w tym konkursie. Dzięki Wam udało się zebrać jakieś 85 zł na rzecz dzieci niepełnosprawnych a dokładnie na turnusy rehabilitacyjne dla nich. Kwota którą zebraliśmy jest kroplą w morzu potrzeb ale dzięki temu konkursowi, który nadal trwa ,w pewien sposób wszyscy przyczyniliśmy się aby tym dzieciakom było lepiej. Środki zebrane w czasie tego głosowania sms-go są przekazane Fundacji TVN „Nie jesteś sam”. Mogę mieć tylko nadzieję ,że za rok uda nam się z waszą pomocą zebrać o wiele więcej pieniążków bo i cel wydaje się być szczytny. Na tym etapie konkursu na 160 blogów z całej Polski w kategorii „Polityka i Społeczeństwo” uplasowałem się na 13 miejscu z czego jestem bardzo rad i mam nadzieję ,że za rok mój blog zakwalifikuje się do pierwszej dziesiątki. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie i życzę przyjemnej lektury.

sobota, 21 stycznia 2012

Cisza przed burzą.

Nigdy wcześniej nie słyszałem tego nazwiska, bo niby skąd, facet jest posiadaczem tytułu profesora, dużo publikacji ,pokaźny dorobek książkowy i jeszcze do niedawna był wykładowcą na uniwersytecie, gdzie rektorom chyba nie spodobał się jego pewien tok myślowy i sposób postrzegania na obecność kobiet w wojskowych jednostkach więc postanowili o jego zwolnieniu. Martin Levi van Creveld bo o nim mowa, izraelski historyk i długo by o nim pisać ( patrz. Wikipedia ) ,jednak w tym nazwisku ważne wydaje mi się ,że z dużą dozą prawdopodobieństwa ów historyk może mieć rację w kwestii użycia sił wojskowych przeciw europejskim krajom, które nie są mile postrzegane w społeczności izraelskiej. Użycie broni nuklearnej może odmienić i wywrócić wszystko co do tej pory poczyniono i chyba obawy w tym wypadku wydają się być uzasadnione. Dreszcze przechodzą na myśl o głowicach atomowych a co dopiero o ich użyciu którego nie wyklucza się jako rodzaj krucjaty za krzywdy minione w czasie II Wojny Światowej i za krzywdy ,które miały swoje źródło w Rzymie- no bo bez powodu by Creveld nie wspominał o tym mieście. Nie wiem czy większą krzywdę globalnie wyrządziłaby Rosja w konflikcie z Chinami czy taka postawa Izraela, który przez pryzmat przeszłości chyba za bardzo dialogu nie chce podejmować. Ale jakby temu przyjrzeć się bliżej pomijając ekstremistów,naród żydowski pomału ma dość bycia tym bitym i jest gotowy wyrazić swoje niezadowolenie. Jak ktoś ci mówi ,że będzie zmierzał do „wymazania z mapy świata” twojego państwa to raczej głupio tak przyglądać się temu. Wszyscy są przeciwni atakowi Iranu na Izrael ale nic po za tym ,za słowami nie idą czyny co czyni z tej sytuacji beznadziejność w jedną stronę ,no faktycznie,raz zdarzyło się ,że Izrael uderzył pięścią o stół co w efekcie dało się zauważyć po pewnych działaniach Wielkiej Brytanii zmierzających do wcielenia w życie zapowiadanych sankcji, ich zmaterializowania wobec Iranu. Wracając do Crevelda , sugeruje ,że najbardziej może się oberwać Niemcom za Holocaust i jako ekspert od wojskowości zdaje sobie sprawę z realnej siły jaką ma w sobie Izrael. Watykan ma też paść ofiarą zemsty co może faktycznie odbić się mocno na Rzymie. Trochę to wizjonerskie podejście- Nostrodamus przewidział zniszczenie Rzymu. Są to jego sugestie i w oparciu o realną wiedzę należałoby przypuszczać że mamy zapowiedź czegoś na dużą skalę. Sam konflikt ma kilka wątków i taka niestabilna sytuacja w tym rejonie będzie się pogarszała, należy również pamiętać ,że interes USA i NATO prawie zawsze nie idzie w parze z interesami Rosji a to niebezpieczna huśtawka, scenariusz pewnych przyszłych zdarzeń nakreśla sam Creveld co w jego słowach brzmi to nad wyraz wymownie: „Jesteśmy w stanie zniszczyć wszystkie stolice Europy. Mamy setki bomb atomowych i rakiety, które możemy wystrzelić we wszystkich kierunkach, może nawet w Rzym.
Większość europejskich stolic jest łatwym celem dla ataku naszego lotnictwa...
Jesteśmy w stanie na wypadek naszej katastrofy zabrać ze sobą świat. I mamy zamiar to uczynić, nim dopuścimy do klęski Izraela”

środa, 18 stycznia 2012

konkurs na Blog Roku 2011 !

VII Edycja Konkursu
Dla wszystkich polskojęzycznych blogów
Trwa głosowanie SMS.

Przy każdym ze zgłoszonych blogów znajdziesz kod i numer, na który należy wysłać SMS do 19.01.2012

Zapraszamy!
Aby zagłosować, wyślij SMS na numer 7122, w treści podając numer bloga C00016 ;
Koszt SMS to 1,23zł brutto.

Uwaga! W numerze bloga znak 0, to cyfra zero. Pamiętaj, także, aby nie wstawiać w SMS spacji!

To już ostatni moment !

wtorek, 17 stycznia 2012

Biedaszyby.

Panowie politycy będą się …zastanawiać nad strategią dla świata na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos a tymczasem w okolicach Wałbrzycha na pełnych obrotach trwa wydobycie węgla w nielegalnie funkcjonujących wyrobiskach gdzie bezdomni, ludzie na skraju ubóstwa próbują często utrzymać z tego procederu całe swoje rodziny. Problem nie jest nowy, kilka lat temu zjawisko nabrało dużych rozmiarów i rozdmuchane medialnie w końcu ujrzało światło dzienne. Próbowano wyeliminować tego rodzaju handel węglem jednak na miejscu starych, zamykanych przez Policję wyrobisk obok powstają kolejne nowe dziury. Komenda Policji zapewnia ,że takich biedaszybów jest coraz mniej albo wydaje im się tylko że skala zjawiska zmniejszyła się. Nowa cena węgla na rynku jest raczej szokiem finansowym więc nie bardzo wiem na jakiej podstawie robotnicy zajmujących się wydobyciem węgla na co dzień mieliby zrezygnować z dalszej penetracji ziemi. Jest oczywiste ,że nie możemy mówić o jakimkolwiek bezpieczeństwie więc ryzyko jakie ci ludzie podejmują jest olbrzymie, natomiast skala procederu pobudza tylko wyobraźnię jak wielka masa ludzi kopie węgiel nielegalnie – kilka lat temu mowa była o 3 tysiącach ludzi teraz w jednym rejonie oszacowano na 100 osób. Bezradność państwa i powiększające się bezrobocie nie napawa optymizmem jednak sam fakt ,że istnieją takie dziury w ziemi uświadamia mi jak bardzo daleko nam do Zachodu. Mówi się o fenomenie na skalę światową ,tego na pewno nie ma w cywilizowanej Europie, nawet powstał film ukazujący pracę przy kopaniu węgla w takich biedaszybach. Polityka rządu znacząco przyczyniła się do takich desperackich kroków, zamknięcie w Wałbrzychu kopalni tym samym pozbawienie dochodów jakieś 15 tysięcy osób musiało się w jakiś sposób zemścić na tym terenie. Stara prawda, głupi rząd to i głupie decyzje a tam gdzie jest węgiel to nadal będą biedaszyby. Tam nie ma żadnej alternatywy ,żeby rynek pracy wchłoną tak dużą ilość osób z dnia na dzień pozostawionych bez środków do życia. Ja podziwiam inicjatywę ludzi którzy założyli Stowarzyszenie „Biedaszyby”. Wprawdzie sam fakt, przekracza ludzką wyobraźnię i potęguje wstyd dla Polski mimo to sygnalizuje nam problem, że odarto z godności ludzi tych najniżej pozostawionych na łaskę losu. Ja nawet nie zastanawiam się jak oni potrafią przeżyć bo tutaj wymiar ludzkiej egzystencji został zamazany. Geneza powstania Biedaszybów jest dość prozaiczna, skutecznie rządy zadbały o to by żyło się lepiej jednym, innym zaś znacznie gorzej ,jednak nasuwa się w tym wszystkim pytanie jak bardzo możemy się cofnąć w rozwoju ,skoro w świecie globalnych przemian na naszych oczach powstają skanseny górnicze i stanowią główne źródło dochodów dla coraz to młodszego pokolenia. Może legalizacja takiej działalności jest jakimś rozwiązaniem jednak na chwilę obecną widzę nikłą świadomość rządu w tej materii i brak perspektyw żeby rozwiązać tak żenującą dla naszego kraju przypadłość bo nie sądzę byśmy byli aż tak bezradni.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Mierzmy siły na zamiary.

O budowaniu polskiej pozycji jako kraju silnie zintegrowanego na zasadach ściśle określonej wspólnej polityki w Europie Środkowo- Wschodniej pisałem swego czasu nawet kilka razy jednak czytając dzisiaj wywiad z europosłem Pawłem Kowalem mocno się zastanawiam dlaczego udaje, że zjawisko powiązań polityki z biznesem jest w żaden sposób niepowiązane. Występowanie korupcji w Polsce jest dość wysokim problemem stąd też dziwi mnie fakt ,że poseł ma w sobie jeszcze wiarę ,że nie istnieją żadne relacje, powiązania, które skłaniają do nadużyć. Jeszcze mam w pamięci niedawno ujawnione podejrzenie o pranie kasiory przez nie byle kogo jak samego byłego wiceministra infrastruktury, co zresztą przypomniało społeczeństwu starą prawdę, że niestety ale ryba psuje się od głowy. Nie bardzo można powiedzieć ,że to już przeszłość bo za kolejne kilka lat nagle dowiemy się ,że na światło dzienne wypłynęło kilka nowych „wałów” na miarę sprawy Coloseum. Sam wywiad z Kowalem jest zwyczajnie jego pobożnym życzeniem, każdy by chciał postrzegać nasz kraj jako dominującą jednostkę co w obecnym geopolitycznym położeniu raczej powinniśmy mówić w kategorii naiwność polityczna .Trochę nie spodobały mi się wypowiedzi w czasie przeszłym. Facetowi trzeba przyznać rację co do winy za całokształt naszej polityki, bo trudno powiedzieć ,że winni słabości naszego państwa są sąsiedzi, którzy de facto pomogli nam w uzyskaniu statusu poszkodowanych jednak my poprzez wewnętrzny bałagan zbudowaliśmy coś na kształt krowy ,która dużo ryczy a mało mleka daje. W wypowiedzi europosła zabrakło jakiejś głębszej analizy, racjonalnych rozwiązań bo mówić o ambicjach Polski, na wskroś wizjonerskich, brakuje solidnych fundamentów aby można było realizować założenia zmiany kierunku rozwoju. Często faktycznie zapominamy, że korzenie nasze są bardziej na Wschód niż to co każdemu wmawia się niemiłosiernie, co w konsekwencji silnie mocno chcemy być demokratycznie zachodnią przylepą. Widzi problem w ambicjach Polski skierowanych w stronę Litwy, Łotwy czy Ukrainy, tutaj wspólne interesy rozmywają się bo bądź co bądź przy dobrym rozegraniu możemy być pierwszymi skrzypcami w Europie Środkowej a to już gorzka pigułka dla samych Niemiec. Żeby być konkurencyjnym musimy jeszcze wiele zmienić jednak dopóki politycy będą tylko mówić o budowaniu wzajemnych relacji to chyba nikłe szanse aby można spodziewać się pozytywnych efektów tego biadolenia.

niedziela, 15 stycznia 2012

Chata pychy

Ludzie przestają cokolwiek rozumieć w chwili kiedy administracja rządowa postanawia podnieść podatek od węgla o koszt wniesienia akcyzy. Węgiel który i tak już za niedługo może stanowić dobro luksusowe,staje się w obrocie pomału surowcem mało opłacalnym dla kopalń ,które go eksploatują. To że mamy do czynienia z drożyzną świadczy o tym zwykłe zestawienie płacy neto minimalnej a chociażby cena tony węgla opałowego. Dotychczasowa sytuacja ( brak tej akcyzy ) to wynik okresu przejściowego jaki ponoć Polska wynegocjowała stąd też wszystkie dotychczasowe podwyżki wynikały wyłącznie z pazerności rządu. Problem będzie narastał z każdym rokiem ponieważ wizja nawet 10 % podwyżki na tonie węgla może okazać się dla przeciętnego Polaka wydatkiem nieosiągalnym i siłą rzeczy cofniemy się o kilka lat wstecz gdzie panowała moda na palenie w piecu wszystkiego co popadnie. Trochę to dziwne , opieramy się gospodarczo w największym stopniu na węglu a mimo to państwo robi wszystko, żeby cena surowca była pozbawiona ulg, zwolnień podatkowych, patrzy tylko przez pryzmat dochodów do budżetu a nie widzi w tym wymiaru społecznego. Unia nakazuje nam a my im tylko przytakujemy w obliczu sytuacji gdzie to prawo unijne powinno zostać poddane porządnej weryfikacji. Tam gdzie udziały ma również Skarb Państwa a dotyczy to prawie wszystkich spółek kopalnianych można zauważyć ciekawy trend, wydobycie spada a ceny rosną. To się jeszcze długo nie zmieni, dopóki państwo trzyma na tym łapy, tak długo będziemy świadkami dziwnych zysków kopalń, które systematycznie będą zasilały dziury budżetowe. Rząd jest zbyt pewny siebie, widzi pewną gwarancję w zasilaniu finansowym poprzez podległe im kopalnie jednak ta pewność siebie, poczucie bezpieczeństwa skończyło się w momencie kiedy górnik przyjechał do Warszawy i demonstracyjnie ukazał swoje niezadowolenie. Nasz rząd jest specyficzny, dopiero przyparty do muru idzie na jakiekolwiek następstwa a przykład strajkujących górników jest chyba najbardziej tego wyniosłym przykładem. I tu zaczynają się schody, bo jak czegoś nie potrafią zmienić próbują rozwiązać tak jak to miało miejsce w przypadku jednostek wojskowych ,natomiast jak czegoś nie udało się rozwiązać to trzeba się tego pozbyć jak to miało miejsce w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej ( oczywiście przy zachowaniu prawa większościowego co do posiadanych akcji ).Cały ten stan rzeczy jaki obserwujemy i nadal pozostajemy świadkami tych wydarzeń przypomina pewną nowele Jacka Londona gdzie główny bohater opowiadania Percival Ford będąc majętną osobą dowiaduje się ,że ma przyrodniego brata o imieniu Joe, sam będąc typem samotnika gardził sposobem życia swojego niedawno poznanego brata, który na Wyspach Hawajskich prowadził beztroskie życie i miał wielu znajomych czego niestety o tym nie mógł sam o sobie powiedzieć Percival. Obydwoje byli posiadaczami czegoś cennego jednak naszemu bohaterowi taka sytuacja nie odpowiadała, więc postanowił namówić brata na opuszczenie wysp za hojne wynagrodzenie co też Joe uczynił. Analogicznie tutaj mamy obraz państwa ,które chce mieć wszystko i nie pozwoli na to by inny mógł cieszyć się tym co najcenniejsze. Rząd widząc swoją niemoc i bezsilność wobec struktur związkowych wrzuca na giełdę spółkę w celu osiągnięcia określonych korzyści majątkowych. Węgiel,źródło tego co stanowi nasze bezpieczeństwo energetyczne,okazało się mało ważnym elementem jak sam fakt posiadania przez Percivala Forda przyrodniego brata. Z drugiej strony patrzymy na spółkę węglową która ma wartości ukształtowane przez silną postawę związków zawodowych a to nie podobało się panom posłom,więc zamiast integrować ,kojarzyć rząd z węglem jako elementem ważnym dla naszej gospodarki postanawia się pozbyć ciążącego mu balastu. Być może politolog wyciągnąłby nieco inne wnioski z noweli jednak ta chata ,bo te państwo nie przypomina już domu,staje się coraz bardziej dla nas czymś odległym i obcym.

sobota, 14 stycznia 2012

Próba nie-życia

Zachowanie agencji ratingowych jest już nie o tyle dziwne co zleksza pomału niepokojące. Sam fakt ,że w skali globalnej posiadają takie instrumenty które pozwalają niszczyć całe gospodarki, świadczy o tym ,że dopuściliśmy do absurdalnej sytuacji gdzie jedna instytucja jest potężniejsza od innych wskaźników makroekonomicznych. Przydałby się tutaj pewien dystans do tego rodzaju rewelacji bo stwarza to nieuzasadnioną panikę, która przekłada się na kolejne decyzje w strefie euro często niewłaściwe. Na tej podstawie oraz zbliżających się do Polski skutków spowolnienia gospodarczego będziemy świadkami kolejnych ważnych spotkań na wysokich szczeblach i co ważniejsze ,nie wynikających z tego żadnych konkretnych decyzji. Natomiast na naszym podwórku patrząc na ostatnie wydarzenia, wygląda na to ,że wojskowy urzędnik nie wytrzymał presji związanej z pełnieniem swojego stanowiska. Próba samobójcza pułkownika Przybyła poniekąd odzwierciedla stan całej wojskowej prokuratury. Wprawdzie okoliczności które zmusiły do podjęcia takich działań nie są do końca jasne jednak można przypuszczać ,że nie rozchodzi się o sprawy osobiste w tym zdarzeniu. Konferencje prokuratury generalnej i wojskowej w tym samym czasie dają obraz relacji pomiędzy nimi, dokładając do tego akt desperacki wojskowego ,któremu zarzucano dopuszczenia do nieprawidłowości w prowadzonym postępowaniu może wywnioskować, że cała sprawa przerosła samego Przybyła jednak nie to mogło być bezpośrednią przyczyną próby samobójczej podczas przerwy konferencyjnej a sama wiedza jaką posiada płk Przybył dotyczącą całości zagadnienia. Prokuratura generalna próbowała zrobić coś co wykraczało po za jej uprawnienia i działając bez porozumienia z prokuraturą wojskową podjęła kroki ,które mogły podważyć niezależność prokuratora wojskowego czego finałem było postrzelenie się wojskowego. Naczelnicy prokuratur odbyli rozmowę z prezydentem i chyba to będzie na tyle dopóki szerszych wyjaśnień nie złoży sam płk.Przybył.

środa, 11 stycznia 2012

To se ne vrati...

Kto by tam wierzył w jakieś przesądy i wróżki, wystarczy posłuchać wizjonerskich przepowiedni, wiadomości na temat przyszłości Europy jako całego starego kontynentu w oparciu o debilne analizy i firmy oceniające poszczególne gospodarki,żeby na ten temat samemu opinie sobie wyrobić. Nic tylko spakować się i jechać na Grenlandię i przeczekać huragan który tak strasznie pustoszy gospodarki państw wspólnoty. Taki obraz rzeczywistości podgrzewany strachem i podwyżkami wszystkiego powoduje ,że mamy do czynienia ze zjawiskiem migracji na tak niewyobrażalną skalę aż trudno oszacować ile tak naprawdę młodych patriotów wyjechało. Rząd nawet specjalnie nie zabiega o to żeby budować Polskę poprzez wykorzystanie inteligencji i umiejętności młodego pokolenia. Podnosząc podatki to w istocie każdy ma świadomość, że została wybrana droga na skróty, co ciekawe, rząd uczy nas żebyśmy za pomocą wędki próbowali coś osiągnąć a sami w sposób mało elegancki podchodzą do społeczeństwa. Może nazbyt ogólnikowo podchodzę do tematu jednak należy zwrócić uwagę na masowe opuszczanie kobiet, które zostawiając pod opiekę dziadka, babci swoje maleństwa, wyjeżdżają za chlebem ( ile w tym heroizmu ) . Fakty są przerażające, w Polsce odnajdujemy miejsca pracy gdzie wynagrodzenia dosłownie godzą w ludzką godność co często jest marną pociechą bo po otrzymaniu pieniędzy ( czyt. ochłapów ) nie bardzo wiadomo co z nimi zrobić. Ale dla rządu sprawa jest klarowna i przejrzysta ponieważ są miejsca pracy, ludzie mają pracę, zmniejsza się bezrobocie więc można liczyć na wzrost PKB. Jest też ta druga strona a mianowicie coraz bardziej zubożałe społeczeństwo, ilość osób w wieku produkcyjnym maleje a jakoś perspektyw na godną emeryturę nie widać i nie zapowiada się żeby taki stan rzeczy zmienił się w najbliższej dekadzie. Często się mówi osobom które w społecznym odczuciu mają rację, że głoszą demagogię jednak realia weryfikują jaki jest stan rzeczy na daną chwilę i niczym on się nie różni od tego co mówią ci powszechnie uważani za demagogów. Obawiam się jednak społecznego wymiaru takich relacji, gdzie matka staje się gościem w domu, dla samego dziecka zostaje nadal matką bo dziadkowie w każdym dniu uświadamiają mu kto jest kim, dla samej matki jest… i tu właściwie nie wiadomo czym. Ktoś powie, biedne to dziecko ale ja bym powiedział raczej ,że biedna jest ta matka bo tak naprawdę to ona traci te najlepsze chwile swojego dziecka. Nie może dziecku towarzyszyć w jego poznawaniu świata tylko dlatego, że państwo zmusza do szukania środków do życia w tym samym czasie kiedy ucieka inne życie ,którego nie da się zawrócić.

bez komentarza...

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Czysta energia

Rzeczą zastanawiającą jest fakt dlaczego w Polsce mamy tylu chętnych na założenie elektrowni , które bądź co bądź nie należą do najtańszego biznesu w tym kraju. Ta ponoć czysta energia przez wiele lat nieosiągalna z powodu potężnych kosztów dzisiaj ma wielu zwolenników ale nie brakuje głosów przeciwko powstawaniu takiego rodzaju działalności. Patrząc na te wiatraki byłbym skłonny stanąć po stronie osób ,które widzą potencjalne zagrożenie dla zdrowia i środowiska.Wprawdzie sama technologia wydaje się być czymś pożądanym bo jakby nie było ,wykorzystujemy siłę wiatru do powstania energii bez ponoszenia kosztów surowca.Można powiedzieć że interes murowany,wystarczy zainwestować środki w powstanie elektrowni a wiatr zrobi swoje. I wszystko byłoby bardzo piękne,wręcz idealne, gdyby nie mały detal jakim jest obszar na którym przyszły inwestor zamierza postawić te swoje wiatraki. I tutaj nie mam nic przeciwko budowaniu takiej elektrowni nad Morzem Bałtyckim bo ma to sens i z ekonomicznego punktu ma jakieś uzasadnienie jednak ciężko mi się pogodzić z faktem ,że wiatraki zaczynają powstawać w odległościach od zabudowań tak blisko,że trudno tu mówić o słusznej sprawie dla wszystkich. Przepisy polskie normują tego rodzaju inwestycje jednak w porównaniu z przepisami amerykańskimi takowe elektrownie powstają pod okiem bardziej restrykcyjnych przepisów.Takie nie konwencjonalne źródło energii jest wyłącznie mile widziane przez gminy ,które nie patrzą na środowisko,otoczenie ludności. Widząc w tym interes dla budżetu umiejętnie nakreślają plan zagospodarowania przestrzennego pod kątem przyszłego inwestora.Na nic się zdadzą protesty mieszkańców skoro patrzy się na wiatraki przez pryzmat korzyści.Straty mogą okazać się o wiele większe a my często o tym zapominamy.Problem nie jest w samych wiatrakach,po za tym ,że wogóle nie pasują do danego krajobrazu jednak bardziej rozchodzi się o pracę samego wiatraka.Mówi się ,że działają szkodliwie na zdrowie poprzez wydzielanie niskich częstotliwości jednak sam skłaniam się wobec stwierdzenia,że olbrzymi wpływ na zdrowie społeczne ma praca samej prądnicy ,która wraz z szumem obracających się łopat wiatraka może negatywnie dna chociażby słuch u osób starszych.Myślę ,że również byłoby ciężko namówić wszelkiego rodzaju ptactwo ,żeby latało innymi trasami, w ostateczności silnie mocno próbowały lotu pomiędzy skrzydłami wiatraka chociaż jak sami wiemy z przygód dzielnego Don Kichota zadzieranie z wiatrakami nie należy do najmniej bolesnych.Myślę ,że jest to inwestycja jeszcze nie do końca przemyślana w naszym kraju,nasz niemiecki sąsiad będąc w posiadaniu potężnej floty turbin wiatrowych nie raz przekonał się, że zaczynają się poważne kłopoty w chwili powstania tzw. ciszy wiatrowej, która w naszym polskich warunkach jest niestety częstym zjawiskiem. Myślę ,że wiatraki w pewnym stopniu są alternatywną dla ograniczenia CO2 jednak tak do końca w sposób przemyślany, nie potrafimy umiejętnie takiego źródła energii jakim jest wiatr wykorzystać.Gdyby nie przepisy ( które i tak są naciągane do granic możliwości ) co jeden głupszy stawiałby wiatraki gdzie popadnie czego nikomu nie życzę jednak rzeczywistość często płata nam figle więc i w tym obszarze czekają na nas zapewne niespodzianki.

czwartek, 5 stycznia 2012

Ślepy NFZ

Ministerstwo uderza podwyżką podatków w społeczeństwo co raczej świadczy to o słabości państwa i wielkim tchórzostwie polityków, którzy bronią się rękami, nogami przed wdrażaniem reform. Droga na łatwiznę i strach przed głębszymi zmianami to cechy charakterystyczne dla tego rządu jednak nie umie zrozumieć dlaczego polityka NFZ zmusza placówki do ich likwidacji. To jest niepojętne dla mnie dlaczego przychodnie które istniały przez wiele lat nagle zostają pozbawione kontraktów na świadczenie usług. Z wyjaśnienia jakie padło z ust rzecznik krakowskiego NFZ wynika ,że oparto swoje decyzje o wyniki poszczególnych placówek. Typowa urzędowa znieczulica, która nie bierze pod uwagę tego najistotniejszego czynnika-ludzkiego. Poradnie specjalistyczne są bardzo potrzebne, bez nich stan zdrowia wielu osób będzie systematycznie się pogarszał, w przypadku osób starszych a takich jest coraz więcej ,nie wzięto pod uwagę ich sytuacji. Mając niewiele środki do życia są zmuszani do szukania pomocy w innych miastach ,często daleko od miejsca zamieszkania. Tu już nie chodzi o brak odpowiedzialności za zdrowie naszych obywateli ale o wegetację NFZ. Nie patrzą na ludzi jak na pacjentów, na osoby które wymagają leczenia ale przez pryzmat statystyki. Największym absurdem jednocześnie podkreślenie beznadziejnego funkcjonowania tej instytucji jest fakt, że postanowiono zamknąć placówkę z powodu kąta nachylenia podjazdu dla wózków inwalidzkich !! Dramatyzm ma jeszcze większy wymiar kiedy dowiadujemy się, że placówka leczy ciężkie wady wzroku dzieciaków ( miejscowość Owińsk ). Problem dotyczy również innych placówek gdzie leczy się udary, zawały, urazy jednak swoją uwagę kieruje na działania NFZ które skierowane są w dzieci. Skandal że żyjemy w takiej ojczyźnie tu nie chodzi o emocje jakie wywołuje cała sytuacja ale o istotę istnienia funduszu zdrowia. Takie kombinowanie gdzie by tu można zaoszczędzić należy poddać pod ocenę właściwym organom. Nikt sobie nic z tego nie robi,że narażają pacjentów na utratę zdrowia, widocznie mamy takie prawo ,które godzi w ludzkie sumienia. Zakpiono sobie z obywateli, zamiast leczyć dolegliwości odsyłają do stron internetowych ,infolinii wystawiając ludzi na granice wytrzymałości nerwowej. Ja się solidaryzuje z tymi dziećmi, z ich niedolą, z ich krzywdą która nie jest w żaden sposób ich winą. Państwo które pozwala na krzywdę dzieci nie powinno w swojej materii w ogóle istnieć, to świadczy o tym ,że nie potrafimy zaopiekować się tymi najbardziej przez los pokrzywdzonymi. Wymiar społeczny ma tu znaczenie priorytetowe i jestem za tym żeby karać takich idiotów urzędniczych, którzy nie wiele potrafią po za czynieniem krzywdy tym którzy potrzebują ,oczekują od nas pomocy. Jeżeli prawdą jest, że los dzieci niewidomych, z poważnymi wadami wzroku ma zależeć od kąta nachylenia progu podjazdu to świadomie pluje na takie państwo ,które w swojej wrażliwości widzi tylko potrzebę zysku i nieuzasadnionego oszczędzania tam gdzie jest to mało logiczne i pozbawionego większego sensu.

środa, 4 stycznia 2012

Podatek niezgody

Na jednym z portali podjęto temat wielkich sieci handlowych i związanych z tym przedmiotem dyskusji ,należnych z tytułu obrotów handlowych należnego podatku. To co dziś wpływa do budżetu poszczególnych gmin, miast raczej stanowi uzupełnienie ich budżetu aniżeli poważne wpływy na przyzwoitym poziomie. Podatek kolejny w naszej gospodarce jest mile widziany ,mamy ich już na tyle dużo ,że wydawać by się mogło ,że jeszcze jeden nie stanowi żadnej różnicy. Pomysł PiS-u wydaje się być słusznym pomysłem ale wprowadzenie 1 % podatku dla firm spożywczych, meblowych, odzieżowych przy i tak już dużych obciążeniach fiskalnych może zakończyć się ucieczką inwestorów z Polski. Pomysłodawcy liczą ile to pieniędzy z tego tytułu może wpłynąć do budżetu jednak nie patrzą na wymiar społeczny takich decyzji mało przemyślanych w skutkach. Z jednej strony jest to jakaś alternatywa. Do tej pory rozwiązanie problemów w kraju było mówienie o reformach i podnoszenie VAT-u ,które uderza w najsłabszą grupę społeczną jednak pomysł opozycji miałby rację bytu bez podnoszenia tego czynnika podatkowego dla średnio zamożnych co niestety przy pazerności rządu wydaje się to niemożliwe. Duże firmy migają się skutecznie aby nie płacić daniny państwu więc nie widzę powodu dla którego miałyby zmienić swoje praktyki. Bardziej wydaje mi się racjonalne wprowadzenie podatku od transakcji międzynarodowych aniżeli ten pomysł. Przykładem takiej nieodpowiedzialnej polityki i jej skutki obserwujemy na Węgrzech. Faktycznie podatek od największych podmiotów zasilił tamtejszy budżet sporą kwotą jednak okazało się to nie współmierne do ilości odchodzących od inwestowania w tym kraju przedsiębiorstw. Brak pieniędzy z zewnątrz plus działania rządowe dały efekt w postaci społecznych protestów przeciwko pogarszającej się sytuacji gospodarczej. To jest ważna chwila, wyszli na ulicę bo w końcu przejrzeli na oczy. Węgry były krajem który stanowił przykład dobrych zmian na lepsze jednak w chwili kiedy Grecja okłamywała unijnych partnerów co do deficytu w tym samym czasie rząd na Węgrzech robił w „konia” swoich obywateli co do stanu swojej gospodarki. Węgry otarły się o kryzys w 2008 roku ale chęci zabrakło w takim stopniu aby wprowadzanie reform było na tyle skuteczne żeby Węgry w ogólnym kształcie mogły być postrzegane jako gospodarka rozwijająca się w Europie Środkowej. Tam się kłania recesja i nie zapowiada się aby szybko rozwiązano kwestie społeczne bo kraj skazany jest na korzystanie z pożyczek MFW co w dłużej perspektywie jest zgubne w skutkach. Ja widziałem w partnerstwie Polski,Czechów i Węgrów pewien rodzaj fundamentu dla rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej. Tutaj Unia jest mało skuteczna, zbyt duże różnice dzielą państwa wspólnoty żeby polityka unijna miała jakiś większy, głębszy sens, chodzi o to żeby wzmocnić podstawy rozwoju Europy Środkowej a nie jak to ma miejsce teraz ,poddawanie się spowolnieniu gospodarek strefy euro kosztem podupadania krajów wschodzących co jest dla małych krajów jednym z najgorszych scenariuszy.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

O nie zarabianiu

Prawdopodobnie Kamil Durczok gdyby nie został redaktorem zająłby się prowadzeniem restauracji. Patrząc na taką działalność przez pryzmat biznesu ,redaktor programu w telewizji w tym sposobie zarabiania postrzega taki rodzaj branży jako swoisty sposób na styl życia. Główne kierunki rozwoju polskiej gastronomii są w istocie mało sprecyzowane i tak naprawdę nie bardzo wiadomo jaki rodzaj prowadzenia kuchni dałby w miarę przyzwoity zysk. Zastanawiam się nad pazernością właścicieli lokali i czy faktycznie taka jazda cenowa jest wyłącznie ich winą. Spadek obrotów można usprawiedliwić malejącą ilościom ludzi ,którzy posiadają w swoim budżecie nadwyżkę, którą mogliby spożytkować w restauracjach. Brakuje pieniędzy na podstawowe konsumpcyjne produkty a co dopiero wspominać o dobrym obiedzie w ładnie wystrojonym lokalu. Gastronomia jest ciężkim chlebem, tutaj żeby cokolwiek zarobić trzeba wiele wysiłku i czasu poświęcić aby mieć nie tylko satysfakcję ale i jakiś zarobek. Wymogi unijne są coraz to większe, dostosowanie lokali do standardów europejskich czyni z wielu restauratorów w tym kraju bankrutów. Już nikogo nie dziwi fakt ,że mamy więcej chętnych którzy wolą kupić browara w markecie aniżeli raczyć się tym samym piwem w lokalu gastronomicznym. Dużą szansę mają również Fast-foody bo jak można trafnie zauważyć za nawet małe pieniądze można szybko i syto najeść się co niestety nie będzie to gwarancją w restauracji. Nie umie sobie wyobrazić jak w takich warunkach rynkowych można jeszcze utrzymać się na rynku. Po jednej stronie brak zamówień toczy walkę z opłatami, czynszami, kosztami pracy. Trochę optymizmu dają nam zbliżające się zawody piłkarskie jednak to może tylko na chwilę podreperować budżety barów. Brak stałej krzywej wzrostowej nie pozwoli restauratorom utrzymać się na rynku na dłuższy okres. Coś mi się wydaje ,że musimy poczekać na wyż demograficzny bo w tym zjawisku upatruje szansę dalszej wegetacji tej branży która przechodzi pomału do lamusa.