środa, 30 listopada 2011

Sikorski wzywa...

Myślę ,że nie pomyliłbym się używając stwierdzenia prawdziwy premier to Radosław Sikorski. Facet wzywa Niemcy do ratowania strefy euro przed rozpadem na forum Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Apel na tyle ciekawy że w samym kraju wzbudził mieszane poglądy i co ważne ponownie dużo do powiedzenia miała powszechnie uważana przez nas opozycja co w efekcie przełożyło się na jakieś wnioski o wotum nieufności dla Sikorskiego. W sumie od opozycji nie można oczekiwać za dużo, bynajmniej słabość tych partii przekłada się na ich osiągnięcia mizerne. Odważny ruch został trochę odebrany jako wizjonerski jednak myślę ,że nie tylko on to zauważył ,że najsilniejsze kraje w Unii kompletnie nic nie robią żeby osiągnąć jakieś wspólne porozumienie po za faktem ,że bujają się po całej Europie i spotkania robocze nazwane heroicznie szczytami stanowią kolejną okazję żeby debatować. Takie debatowanie na temat debat to my już znamy z polskiej rzeczywistości co jak wiadomo do niczego nie doprowadziły a jedynie w ten sposób naciągnięto jeszcze bardziej wytrzymałość Polaków. Dyskutowanie na temat reform w UE jest już mało potrzebne bo w żaden sposób nie przynosi oczekiwanych rozwiązań w tej materii co w istocie sprowadza się do zwyczajnej uprzejmości dyplomatycznej na zasadzie pogadaj sobie jeszcze a my i tak swoje zrobimy. Jeśli wiarygodność buduje się latami to chyba czas głośno powiedzieć że mamy do czynienia z niekompetencją polityków starej Europy bo ciężko tu dostrzec ślady solidarnej, jednogłośnej Unii. Paradoksalnie przypomina to sytuację jaka ma miejsce w PZPN , który w oparciu o własne stowarzyszeniowe zasady silnie mocno realizuje swoją politykę szczelnie mocno zamykając się na zewnętrzne naciski co doprowadziło do korupcji w strukturach zarządu i nie tylko. Mówi się ,że należy rozgonić to towarzystwo, które działa tylko we własnym interesie co analogicznie podobny obrazek zauważyć można w Unii. Czas na zmiany jednak ciężko starym wyjadaczom taki stan rzeczy zaakceptować stąd też zrozumiałe jest to nic nie robienie w obszarze kryzysu który rozlewa się na cały kontynent. Z jednej strony są opinie ,że wystawiamy się na śmieszność jednak ktoś w końcu nazwał rzeczy po imieniu co bardzo spodobało się chociażby byłym prezydentom dzisiejszych Niemiec. Sikorski widząc potrzebę zmian zaproponował chociażby ogólnie zmniejszenie liczby przedstawicieli parlamentu Unii co mogłoby poważnie zredukować koszty tej instytucji co właściwie na chwilę obecną wydaje się rzeczą nierealną. Masa ludzi, którzy niewiele wnoszą wkład rozwoju i zarządzania wspólna polityką podniesie larmo no bo nikt nie ma ochoty tracić dochodowej posady w tych strukturach. Zbyt słabo działająca wspólna Unia postawiła poważny mur przed możliwością odbiurokratyzowania swojego gniazda. Słusznie Sikorski zauważył, że nie największym zagrożeniem są jacyś talibowie, rakiety rosyjskie ale największe zagrożenie stanowi rozpad strefy euro. Szereg zjawisk które mają miejsce obecnie są przyczynkiem do weryfikowania wcześniejszych prognoz, które w naszym polskim folwarku były mocno wygórowane z racji wyborów do Sejmu. Sikorski bije do Niemców ,że nic nie robią ale oni z tego tez nic sobie nie robią bo jakoś nie zapowiada się żeby zostały podjęte silne działania interwencyjne gdzie kryzys nie rozpieszcza żadnego państwa. Facet ma pomysł na rozwiązanie niektórych problemów jednak nic to nie pomoże jeśli nie zmieni się sposób myślenia unijnych urzędników. Brakuje silnych bodźców, zaangażowania państw w możliwość rozwiązania powszechnie panującej zarazy finansowej i w obliczu bezradności wydaje mi się ,że będziemy oglądać rozpad poszczególnych państw co będzie zaczątkiem rozpadu strefy euro.

sobota, 26 listopada 2011

Jakiejkolwiek.

Czytałem dziś blog rzecznika ZUS-u i nie mogę wyjść z podziwu jak to wiele ta instytucja zrobiła aby tym niepełnosprawnym pomóc. Faktycznie jeśli chodzi o dostosowanie budynków do potrzeb osób, które wymagają większego zainteresowania, należy przyznać rzecznikowi rację. Działania ułatwiające odwiedziny poszczególnych działów są na tyle dobrze wdrożone ,że można pokusić się o ocenę dobrą w tej kwestii. Jednak cała zabawa i właściwie to co najciekawsze zawiera się w tym budynku gdzie trójki orzekają o prawie do renty z tytułu niezdolności do pracy. Utrata zdolności do wykonywania jakiejkolwiek pracy brzmi trochę na wyrost bo w Polsce brakuje pracy w każdym sektorze gospodarki a sprytnie sformułowane zdanie pozwala na interpretację słowa „jakiejkolwiek” wielowarstwowo co w końcowym efekcie dopuszcza taki tok rozumowania do podjęcia każdej pracy jaka w danej chwili wpadnie komisji do głowy. Takie manipulowanie przepisami, jej treścią ,zmusza często ludzi przewlekle schorowanych do podjęcia pracy co w konsekwencji kończy się pogorszeniem ich stanu zdrowia i doprowadza do nieodwracalnych zmian w organizmie. ZUS chciałby wszystkich uleczyć i właściwie poprzez orzecznictwa o zdolności do pracy udaje im się zatrzymać w budżecie spore kwoty. Tutaj jednostka ma minimalne znaczenie dla lekarzy orzeczników, tu nad rozsądkiem stoi ekonomia. Jest bardzo dużo przypadków niesłusznie odebranych świadczeń a jeszcze więcej w kraju mamy tych cudownych uzdrowień. Użyłbym takiego stwierdzenia –to są działania na szkodę ubezpieczonego ,na utratę zdrowia częściowego. Ta obawa w udzielaniu prawa do renty jest po części uzasadniona bo czy masz tą rentę czy nie to i tak pójdziesz do pracy. Nie wyobrażam sobie człowieka, który mając rentę w wysokości 600 zł potrafi normalnie, godnie funkcjonować. Państwo stwarza problem ,żeby uznać obywatela niepełnosprawność a w momencie kiedy przychyli się do tego wniosku rzuca ochłapy finansowe. Ci bardziej zaradniejsi i co ważne, bardziej zdrowie im na to pozwala dorabiają do rencinki aby koniec z końcem powiązać. Beznadziejna sprawa i wcale nie zapowiada się żeby coś się w tej instytucji zmieniło na lepsze. Śmieszy mnie fakt, że takowy rencista, bidulek schorowany po osiągnięciu wieku emerytalnego już nie jest rencistą czyli jest zdrowym emerytowanym obywatelem bo w myśl państwa nie należy mu się żadna renta a chyba logiczne wydawałoby się, że należą mu się dwa świadczenia z tytułu utraty zdrowia i wieku emerytalnego. No ale w tym kraju to chyba nazewnictwem pod dobrobyt taką sytuację trzeba by było podpiąć.

piątek, 25 listopada 2011

Równowaga

Dzisiejsza konferencja PiS-u na temat kary śmierci daje wiele do myślenia, z jednej strony trzeba Kaczyńskiemu przyznać rację co to długości skazujących wyroków dla gwałcicieli i ta propozycja wydaje się być słuszna jednak co do przywrócenia kary śmierci wydaje się tak niedorzecznym pomysłem, tak abstrakcyjnym aż ciężko zrozumieć skąd takie przesłanki, takie nastawienie odnajdujemy w programie partyjnym Kaczyńskiego. Ludziom z takimi pomysłami nie wolno oddawać władzy bo tak skrajne myślenie goni absurd za absurdem i w efekcie wzbudza tak potężne zdziwienie aż trudno uwierzyć ,że to mówią nasi politycy, którzy stanowią prawicę w tym nowym rządzie czego sam jestem innego zdania. W sumie jak popatrzyć na dawne czasy gdzie wszystko dobre było jednocześnie piękne w tym przypadku mamy do czynienia z iście olbrzymią brzydotą z niesłychanym wstrętem bełkotu panów w wieku średnim. Myślę że czas takiej samorealizacji tej partii już minął, mając przywódcę, właściwie dyktatora jako partia strasznie jest podzielona w swojej opinii gdzie jedyną słuszną i prawdziwą racją jest przewodniczenie Kaczyńskiego. Polityka ignorancji niczemu nie służy i nic nowego nie wprowadza, no chyba że mowa o osobowości. Tutaj też za wielkiego wyboru nie mamy, mówi się ,że ludzie rodzą się mniej głupi czyli to tacy co lepiej albo gorzej potrafią ukryć to i głupsi gdzie o to matka ziemia strzelając sobie w kolano wydaje na świat takie stworzenia. Myślę ,że w tym cos jest, ze tak to powinno funkcjonować, muszą być przysłowiowe debile po to aby ci mądrzejsi mogli stanowić równowagę dla realnego świata. To właśnie w tym chaosie jest niedościgniona prawidłowość czy to nam się podoba czy nie. Tak samo w polityce funkcjonują ludzie -oczywiście nie ujmując im żadnych zasług bo tak czy owak jakby nie było znaleźli się w tym Sejmie, którzy poprzez swoje indywidualne rozumowanie napędzają dyskusję, która nabiera poważnej debaty gdzie czasami mamy wrażenie, że nie ma nic ważniejszego niż te pierdoły które wzbudzają tyle emocji. Wystarczy się przyjrzeć codziennym informacjom, ile z tego wszystkiego dotyczy nas samym Polaków a ile stanowi jakieś niezrozumiałe przepychanki.

wtorek, 22 listopada 2011

To se pogadał.

Parę dni minęło a wydarzeń o charakterze ciekawostek przybywa w zastraszającym tempie. Najciekawszą sytuacją w życiu publicznym obywatela było wystąpienie Tuska na temat przyszłości tego wspaniałego państwa. Przyznam szczerze ,że nie miałem okazji wysłuchać planów premiera które są wynikiem strachu i braku odpowiedzialności w poprzednich latach gdzie służenie społeczeństwu okazało się tak trudnym wyzwaniem że hasło w stylu- by żyło nam się lepiej przerosły rzeczywistość. Expose premiera jest planem o kilka dobrych lat spóźnione i raczej to jest wynik konieczności i zwyczajna konsekwencja machania palcem przez Unię Europejską. To co nas czeka jednocześnie przeraża, dopiero teraz widać ile rzeczy do tej pory nie zostało zrobione a ile w tym wszystkim zostało spartaczone. W sumie taki kraj, interes tych wyżej nigdy nie idzie w parze z tymi co są na dole i chyba tak było od zawsze. Jakie wystąpienie taka reakcja na giełdzie, walnęło i to porządnie w dół, tutaj najbardziej poszkodowana okazała się firma KGHM gdzie w dniu kiedy premier mówił o świetlanej przyszłości notowania tej spółki spadły docelowo o prawie 14 %. Ta niefrasobliwość doboru słów również spotkała się z ogromnym zainteresowaniem opozycji, która postanowiła opuścić salę obrad Sejmu po tym jak premier nawytykał im co nieco. To co mnie zaniepokoiło to zwyczajnie niedbalstwo premiera w stosunku do ludzi młodych, zostawił ich ze swoimi marzeniami natomiast tym co są za granicami kraju dał wyraźnie do zrozumienia ,że nie ma większego sensu żeby wracać do ojczyzny ,która w swoich bycie nic nie daje tylko zabiera. Pozbawiając młodzieży złudzeń nie podniósł na duchu również ludzi będących bez pracy. Nie zapowiada się że będziemy mieli do czynienia ze zdrowym wzrostem gospodarczym co właściwie pozwoli pracodawcom na cwaniactwo w zatrudnianiu ( czyt. w przebieraniu ) wśród chętnych do podjęcia zatrudnienia. Wyższa emerytura tylko przy dłuższym czasie pracy jest możliwa według rządu i daje mocno do myślenia w którą stronę zmierza ta polityka, skoro tam gdzie miało być lepiej, spokojniej wszystko zmierza w kierunku gdzie większość Polaków będzie umierała zanim doczekają tej upragnionej emerytury. Wmawia się Polakom że to taki rodzaj umowy społecznej którą ponoć Polacy akceptują i to o dziwo nadzwyczaj spokojnie jak na naród uciskany przez tyle wieków, czyżby zniechęceni i obojętni na głupotę polityków…

czwartek, 17 listopada 2011

Złe nawyki

Tak niemiłosiernie psioczymy na te Chiny a tu niespodzianka, została podana do informacji publicznej nota o udanym lądowaniu bezzałogowego statku kosmicznego gdzieś na zadupiu w Mongolii. Trzeba im przyznać pełny szacunek za dotychczasowe osiągnięcia, sam fakt ,że mają oni bardzo ambitne plany z kosmosem powoduje białą gorączkę wśród mądralińskich w USA ,którzy zamiast partnerstwa widzą w tym kraju potencjalnego wroga, swoją drogą wcale by mnie nie zdziwiło gdyby w wielu aspektach astronautyki i nie tylko, Chiny wyprzedzałyby ten tzw. duży potencjał gospodarczy amerykańskiego kolosa. Właściwie często się zdarza tak, że takie zaskakujące sytuację powodują zmianę w szeregach co wyraźnie widać jak na nowo kształtuje się obraz Europy. Stara Europa w tych dzisiejszych czasach to straszna lipa, obciach jakich mało ,zważywszy na problemy tych krajów ,stanie obok nich wydaje się być mało popularnym gestem. Teraz wyraźnie widać dlaczego tak silnie mocno Unia chciała zasilić swój pakt nowymi członkami, ich problemy narastały do takiego rozmiaru ,że jedynym ratunkiem była możliwość regulowania gospodarki i traktowanie go jako podstawowy składnik wspólnej idei ekonomicznej. Te kraje wypalały się od środka stopniowo aż do momentu utraty rynków zbytu na swoje towary, dołożymy do tego niski przyrost demograficzny na tych terenach, tsunami wszystkiego co chińskie, procesy nieodwracalne w środowisko i mamy odpowiedź. Szukali zwyczajnie frajerów , którzy po odpowiednim zasileniu pieniądzem będą skutecznie oddawać dla idei wypracowany budżet na rzecz państw wspólnoty. Nic nie jest doskonałe więc i tutaj nasza pazerność zostanie po wielokroć ukarana jedynie można dziękować opatrzności, że splot wielu wydarzeń nie pozwolił nam przejąć waluty Euro bo zapewne egzamin w stylu greckim byłby dzisiaj naszym zmartwieniem. Pikanterii dodają te dziwaczne firmy, które sieją zamęt na giełdach co przekłada się na ujemne salda wielu inwestorów, do dzisiaj nie rozumie jakie są podstawy żeby patrzyć w stronę Ameryki, tak jakby gospodarka Europy i Azji nie rządziła się własnymi sprawami ekonomicznymi. Patrzenie na Wall Street wróży tylko same problemy, to że mamy do czynienia z największą gospodarką to nie znaczy ,że powinniśmy iść w ślady za nią skoro jak historia po raz kolejny pokazała ,że nic nie jest wieczne a my jak na złość ślepo obserwujemy amerykańskie kontrakty ,dane z tamtego rynku tylko po to żeby oglądać notowania giełdowe na czerwono, działania pozbawione sensu i logiki ale niestety trzeba do zmiany w postępowaniu odważnych kroków a tego jeszcze długo nie uraczymy. Zastanawiam się gdzie jest granica śmieszności, ile jeszcze narody muszą znieść, zacząć głośno krzyczeć żeby to co nazwano demokracją zaczęło w sposób przyzwoity i rzetelny przekładać się na dobro zwykłego obywatela. Być może Polska z tego całego bałaganu wyjdzie obronną ręką, a są ku temu podstawy, chociażby naszym motorem ma być Euro 2012 co jest postrzegane bardzo obiecująco jednak jak to wszystko podsumować, może zauważyć ,że niewiele z tego jest naszą wyłącznie zasługą.

środa, 16 listopada 2011

Ofiary żłobka

Aż mi chłodno się zrobiło jak sobie pomyślałem na temat prowadzenia w kraju tzw. polityki prorodzinnej. Z założenia to powinien być taki rodzaj pomocy która poprzez szereg różnych ustaw pozwoli rodzinom w Polsce na godne ,bezpieczne tworzenie więzi rodzinnych. Należy zaznaczyć, że pisze o Polsce bo tylko tutaj są na bardzo niskim poziomie tego rodzaju świadczenia. Rodzina sama w sobie nie jest wartością, czymś fundamentalnie jednoznacznym w odniesieniu do tradycyjnego modelu gdzie autorytetem jest osoba ojca i matki natomiast rozwijane przez nich postawy stanowić będą o przyszłości ich dzieci. Być może taka formuła nam odpowiada bo silnie mocno wpajana kolejnym pokoleniom utrwala w nas określoną postawę. W tym rozumowaniu jest za dużo poprawności ,która przez grzeczność jest faktycznie prawidłowa ale odbiega znacznie od tego co rzeczywistość nam pokazuje a tym co nam państwo oferuje. Być może rodzina jest najważniejsza-skojarzenie z wyborczych haseł; jednak należy zastanowić się gdzie w tym jest polityczna wola na taką prawidłowość społeczną, w końcu dysponentami naszego losu są demokratycznie wybrani posłowie na Sejm. Ich wypociny to chociażby ustawa żłobkowa. Prezydent nie powiem nawet w pomysłowy sposób rozwiązał braki ludzkie, uznano że wydłużenie wieku emerytalnego jest mało zyskowne więc zadbano o kobiety w sile wieku zapewniając im możliwość korzystania ze żłobków a to przełoży się na wzrost PKB kraju. Skutki takiej ustawy będą tragiczne bo uderzą tylko w tych średnio zarabiających którzy, żeby się utrzymać będą zmuszeni oddać swoje pociechy pod inną opiekę, pozostałe grupy społeczne, bogaci i rodziny z terenów wiejskich zapewne nie skorzystają z tego dziwnego dobrodziejstwa. Państwo potrzebuje pieniędzy i pod przykrywką dbania o rodzinę tak naprawdę obrało kierunek na tory bezinteresownej znieczulicy. Mówi się ,że w krajach zachodnich to jest standard tylko że nam daleko jeszcze do nich a próbowanie przeskoczyć kilka problemów naraz wnioskując , że ten czy tamten dylemat rozwiąże się samoistnie to zwyczajnie kpina a zarazem brak odpowiedzialności. Wydaje mi się ,że tu nie chodzi o te biadolenie na temat kobiet że chcą pracować, rozwijać się ale o fakt że państwo nie zapewnia należytej opieki nad rozwijaniem więzi rodzinnych. Władza ucieka od sentymentalizmu bo za tym nie idą korzyści, dla nich mały obywatel niestety stanowi obciążenie , które nie przynosi na chwilę obecną wymiernych korzyści więc należy zapomnieć że dzieci będą wychowywać się w duchu rodzinnej atmosfery, należy zapomnieć ,że rząd wydłuży kobietom okresy macierzyństwa i należy zapomnieć że polityka prorodzinna będzie kiedykolwiek kojarzyła się z modelem rodziny o wartościach tradycyjnego wychowania potomstwa. Jak taka postawa rządu i prezydenta wpłynie na te wszystkie ofiary żłobka to należy spytać psychologów, co dzięki temu osiągniemy, jakich umiejętności pozbawimy tych dzieciaków. Państwo nie radzi sobie z problemem samotnie wychowujących matek –to w ogóle temat rzeka; i w myśl swojej kreatywności funduje im koszmarne rozwiązania, tam gdzie ta więź najbardziej jest potrzebna to władza skutecznie odcina pępowinę. Nie chce kształtować opiekuńczego elektoratu jednak wydaje mi się, że goniąc za Zachodem gubimy zbyt wiele cennych wartości, nie potrafimy zadbać o istotne potrzeby egzystencjonalne potencjalnej rodziny i co jest niebezpieczne zaczynamy traktować rodzinę jako podmiot, cenny kapitał ludzki do łatania dziury budżetowej.

wtorek, 15 listopada 2011

Brak emocji

Patrząc logicznie na różne wydarzenia można powiedzieć ,że władza w kraju to cos takiego co powinno systematycznie naokoło wszystkich okłamywać jednak dopiero wtedy mamy kryzys kiedy ta sama władza zaczyna okłamywać samą siebie. Mam takie wrażenie , że to nagminne bajerowanie społeczeństwa wymknęło się z pod kontroli czego sygnały już widać. Teraz trzeba przygotować Polaków na gorsze czasy kiedy oni paradoksalnie jeszcze nie poczuli żadnego dobrobytu. Niechęć do takiego państwa ,które poprzez narzucanie coraz to mniej sensownych podatków w celu zaspokojenia nieudolnych następstw błędnej polityki klasyfikuje nas w chwili obecnej o dziwo tylko to biernych działań w stylu jak bardzo nam źle bądź jak beznadziejni są politycy przy użyciu słów podkreślających stan sytuacji. Emocjonalnie prawdopodobnie osiągnęliśmy szczyt i raczej na więcej nie ma co liczyć ku radości naszym panom politykom. Rezultatem naszej niedojrzałości jest częściowa utrata suwerenności państwa co dziś jest zarzutem wzbudzającym wiele emocji. Bez sensu jest rozumowanie ,że powinni stosować się do prawa krajowego mając nad sobą prawo unijne, debilizm jakich mało. Sami sobie podważyliśmy wiarygodność dotychczasowych ustaleń ustawowych w kraju uznając formułę prawa unijnego jako akceptację wadliwej co zresztą widać, konstytucji europejskiej. Droga na łatwiznę usłana głupimi decyzjami, lepiej być z nimi aniżeli przeciwko nim, lepiej opuścić Układ Warszawski żeby rzucić się w ramiona Unii Europejskiej bo i społeczeństwo tępe to i taki tok zdarzeń zaakceptuje ,tak też się stało. Tragedia narodowa, krzywda jaka Polakom się dzieje jest wyłącznie naszą winą, to nasze odwieczne dążenie do wolności, suwerenności to mit wciśnięty pomiędzy palce. My zaprzeczamy sami sobie naiwnie okłamując społeczeństwo. Tu jest potrzebny program ocalenia narodowego bo ta umowa państwa bez obywateli wygasa i niesie za sobą wszystkie niechciane, niepożądane konsekwencje głupoty polityków. To była kiepska umowa zważywszy na nikłe korzyści z niej płynące- mnóstwo pieniędzy do oddania oraz poważne rozwarstwienie klas społecznych gdzie stałe zubożenie obywateli stało się faktem. Trochę to smutne ale tworzymy historię z której będziemy się wstydzić gdzie będziemy mówić o heroizmie głupoty nad rozsądkiem.

niedziela, 13 listopada 2011

Marsz po godność ?

Trochę mnie to dziwi, tam gdzie pieniądze powinny być środkiem w naszym polskim wykonaniu są celem, czyżby nieudolna polityka państwa ? Sposób w jaki podchodzi do tematu Rostowski raczej skłania do takiej smutnej refleksji bo jak inaczej patrzeć na przedwyborcze 4% wzrostu PKB a rzeczywiste prognozy w okolicach 2,5 % PKB. Można aż tak się pomylić, raczej nie, chyba że wcześniejsze oczekiwania wzięto zwyczajnie z sufitu żeby wnieść do rzeczywistości trochę optymizmu. Trochę to śmieszy taka postawa no ale od płytkiej polityki nie można było spodziewać się czegoś konkretnego opartego na konsekwentnej analizie. W normalnych warunkach strach przed pomyłką blokuje bycie kreatywnym, innowacyjnym i zwyczajnie utrudnia usuwanie przeszkód, w polityce tego nie ma ponieważ co zostanie zrobione ,nieważne jak źle zostanie wykonane to za tą polityczną wspaniałomyślność zapłacą podatnicy. Czy to ma jakiś głębszy psychologiczny sens to tego nie wiem jednak będziemy robić wszystko żeby nie zwariować od ilości absurdów i stanów zapalnych jakie nam zgotuje ustawodawstwo w kraju. Myślę ,że tak do końca nie pojęto za bardzo zasad funkcjonowania władzy w różnych środowiskach zawodowych, to tylko hasła, niespełnione slogany o byciu szczęśliwym Polakiem, tam gdzie miało być lepiej życie napisało bardzo dramatyczne scenariusze a władza nadal udaje że sprawuje władzę tam gdzie powinna zarządzać państwem. To nie przypadek ,że tyle ludzi młodych wyjeżdża za granicę za godnym życiem, którego w Polsce nie ma. Na uwagę zasługują dane dotyczące bezrobocia i tutaj kłamliwa natura zawsze bierze górę bo po co Polaków straszyć ,że jest gorzej niż liczby podają te oficjalne. Następstwa bezrobocia ,właściwie bezradność i frustracja młodych ludzi to odzwierciedlenie wydarzeń w Warszawie, gdzie wydarzenia w czasie obchodów niepodległościowych zdominowały zadymy młodych gniewnych z policją. Analizowanie tego co zostało niedopilnowane należy pozostawić odpowiednim służbom jednak bardziej należałoby się zastanowić dlaczego dochodzi do tego rodzaju sposobu wyrażania swojego niezadowolenia przez młodzież. Rząd zastanawia się jak uzdrowić kondycję finansową rządu zapominając o realizowaniu polityki społecznej, głupi to rząd który ignoruje obywateli oczekując tylko od nich sumienności w płaceniu przeróżnych podatków. Im większe niezadowolenie tym silniejsza postawa rządu bo tu nie chodzi o zrozumienie ludzkich potrzeb i oczekiwań a jedynie o potrzebę sprzedawanie ludziom obietnic, marzeń w zamian oczekując aprobatę do podejmowanych decyzji. Taki obraz spójności, harmonijnego ładu ma w rzeczywistości przykryć wszystkie porażki i słabości państwa, które tak naprawdę niewiele może nam zaoferować. Myślę ,że było by to czymś niespotykanym jakby nowo utworzony rząd przeprosił społeczeństwo że zostało okłamane, że droga którą podjęto jest ślepą uliczką bez większego uzasadnienia logicznego. Teraz nasze szczęście jest uzależnione od zewnętrznych czynników, teraz będą inni o tym decydować co kiedyś byłoby to nie do pomyślenia bo czym jest w dzisiejszych czasach godność, wewnętrzna równowaga człowieka ,niczym i nikogo to za bardzo nie interesuje bo i nie ma ku temu żadnych potrzeb.
Bilans marszu
- 210 zatrzymanych, w tym: 92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii,
- 29 osób odniosło obrażenia i trafiło do szpitali
- 40 policjantów zostało lekko rannych
- zniszczono 14 radiowozów oraz wozy transmisyjne różnych stacji radiowych i telewizyjnych.

wtorek, 8 listopada 2011

Pani minister w opałach

Trochę się zmartwiłem nowym stanowiskiem pani Kopacz, która z dniem dzisiejszy weszła w poczet marszałków Sejmu tego kraju. Teraz każdy silnie mocno się zastanawia ile to tych dobrych rzeczy pani Ewa dla społeczeństwa zrobiła ,że została tak elegancko wyróżniona i będzie reprezentować parlament Polski. Mówi się ,że przekształciła szpitale a ja myślę ,że to zwyczajnie ucieczka od odpowiedzialności. Ewidentna próba przeniesienia kosztów a co za tym idzie potężnie zadłużonych szpitali na poziom gminnego budżetu tak jakby powiaty nie miały swoich problemów. Owo przekształcanie ma sprowadzić się do prywatyzacji szpitali, które pod postacią spółek a to już jest prywatna własność, będą windować ceny usług a idiotyczne machanie palcem przez rząd nic wtedy już nie pomoże. To nie jest sposób na zadłużone szpitale i uznałbym to raczej za porażkę pani Ewy Kopacz, która niestety ze wstydem trzeba przyznać, nie sprawdziła się w tej roli. Trochę było głośno o pani minister jak rozpoczęła się nagonka na dopalacze ale tutaj nie można mówić o jakiejś błyskotliwej reakcji ze strony tej pani a jedynie możemy mówić o kompleksowej próbie wyeliminowania problemu z obszaru Polski za pomocą prawnie dostępnych środków ,które pozwoliłyby na spadek śmiertelności z użyciem tego rodzaju środków. W sumie tyle to dało ,że handel przeniósł się do Internetu i bądź co bądź jest bardziej nieuchwytny i pozbawiony kontroli niż jak to miało miejsce wcześniej. No za bardzo nie wiem gdzie tutaj upatrywać sukcesu ale jak każdy wie ,interpretowanie rzeczywistości na swój sposób i na swoją korzyść to nam wychodzi najlepiej. Natomiast o ustawie refundacyjnej lekarze jednogłośnie postanowili zaniechać wypisywania recept. Logiczne nikt na siebie nie będzie brał jakiejkolwiek odpowiedzialności za błędną receptę, to trochę jak napisać ustawę o odpowiedzialności za ustawy ,które się wdraża w życie i obciążyć winnych za jej beznadziejne wykonanie bądź jej brak wykonania czyli ukarać jednogłośnie rząd, no byłoby to niesamowite wydarzenie jednak kto w dzisiejszych czasach podcina gałąź na której sam siedzi. Pani minister mimo dobrych chęci nie zdążyła podnieść ubezpieczenia zdrowotnego no ale jak to u nas bywa ,co wisi to nie utonie. Z tym ubezpieczeniem to trochę wygłupia się rząd ,to że mają chroniczny brak pieniądza w żaden sposób nie usprawiedliwia to faktu, że wszelkie próby wyegzekwowania środków na pracodawcach kończą się podniesionym bezrobociem. Trudno w Polsce prowadzi się działalność a ci „wybrańcy narodu” wcale im w tym niepomagają. Media przypominają, że najważniejsze reformy nie weszły w życie codzienne więc te małe kroczki pani Kopacz w jej odczuciu ,kroki do przodu w odniesieniu do całości są bardziej wsteczne aniżeli rozwojowe. Żeby nie uczynić ze mnie demagogicznego komentatora wydarzeń pozwolę sobie zauważyć, że jest jakiś plus, bynajmniej można tak to nazwać. Dzięki tej nowej nominacji-ciekawe jakie biorą kryteria do tak poważnego stanowiska, pani Ewa w końcu sobie odpocznie no bo co by nie napisać takie ministrowanie to ciężka fucha. Na początku napisałem ,że zmartwiło mnie to ponieważ, a tu życie podpowiada, zawsze obstawia się wysokie stanowiska osobami, które są na wylocie, jak na ironię im wyższy stołek tym dłużej lecisz i chyba tutaj będzie miała podobna sytuacja. Pani Ewa Kopacz nie poradzi sobie na zajmowanym stanowisku, jak przystało na byłą panią minister zdrowia zwyczajnie zdrowie jej na to nie pozwoli żeby użerać się z tym co nazywać będziemy posłami i po pewnym czasie oczywiście z godną tego stanowiska odprawą zostanie odwołana z pełnienia tej funkcji. Scenariusz nie tyle co wątpliwy ale prawdziwy pozostawmy zegarowi czasu.

sobota, 5 listopada 2011

Głos księdza

Ostatnio wszystkich poruszyła informacja o podjęciu decyzji milczenia -niewypowiadania się w mediach księdza Bonieckiego przez zakon Zgromadzenia Księży Marianów. Zakaz publicznych wystąpień jedynego normalnego duchownego jak to stwierdziła Justi Karo na swoim blogu była następstwem kolejno wystąpień księdza na temat osoby Nergala jak i przyjęcie stanowiska wobec nagonki związanej z krzyżem wiszącym w Sejmie. Postawa poniekąd poruszyła Kościół, zabrakło w wypowiedziach Bonieckiego stanowczego sprzeciwu do działalności Nergala jak również poszło o przychylność Palikotowi w jego dążeniach do pozbawienia symboli religijnych w gmachu sejmowej sali. Taka samodzielność w myśleniu ,indywidualizm nie zawsze idący w parze z dogmatami i stanowiskiem Kościoła jest potrzebny. W swoich wypowiedziach ksiądz mając elastyczne podejście do tematu narusza w jakiś sposób trudną sytuację Kościoła ,który wolałby się w ogóle w pewnych kwestiach nie wypowiadać. I tu jest problem bo z szeregu wyłamał się ksiądz i to nie byle jaki ksiądz, który poprzez pewną tolerancję do sztuki – i tu kwestia sporna ,co nazywamy w koncertach Nergala sztuką; postanowił oddać swój głos w wystąpieniu publicznym. Zapytanie jest czy ukarano go za swoje poglądy czy za to że w programie wyraża się pozytywnie na temat szatanizmu Nergala. Wprawdzie Zgromadzenie nie podało oficjalnej przyczyny swojego stanowiska można się domyślać, że decyzja zapadła gdzieś wyżej w Kurii stad też lawina oburzenia wśród katolickiego społeczeństwa co przekształciło się w utworzenie swoistego rodzaju petycji sprzeciwu .Myślę ,że Kościół dzięki swojej konserwatywnej postawie, twardym zasadom przetrwał wiele lat i taka postawa poniekąd uzasadnia tok myślenia wyższych w hierarchii kościoła jednak łamie zasadę swobodnej wypowiedzi, własnej interpretacji i spostrzeżeń na wydarzenia kulturalne i problemy społeczne. Ksiądz nie naruszył w jakiś sposób nauki Kościoła i chyba jedyne sensowne wytłumaczenie takiego stanowiska jest fakt, że w swoich słowach nie potępił tzw. „sztuki” czego zapewne oczekiwało nawet samo zgromadzenie. Są pewne zasady, reguły którymi na co dzień kierują się osoby świeckie i duchowe jednak jeśli będzie brakować dyskusji na wiele tematów gdzie stroną powinna być również kościelna elita nikt nie będzie poważnie traktował stanowiska władz kościelnych wtedy ,kiedy kreowane będą różne postawy moralne bez uwzględnienia wartości chrześcijańskich. Kościół potrzebuje takiej debaty a osoba ks. Bonieckiego jest tutaj właściwą osobą na właściwym stanowisku i dziwi mnie ,że zamiast wspierać księdza w jego działaniach zwyczajnie odmawia mu się poruszania istotnych tematów na forum publicznym. Chciałbym zwrócić uwagę na kanał telewizyjny Religia.tv gdzie w sposób przejrzysty, bardzo ciekawy prowadzone są dyskusje na różnych poziomach wiary przez wiele środowisk. To jest właśnie droga którą powinniśmy zmierzać bo dzięki temu potrafimy odnaleźć się w trudnej rzeczywistości i dzięki takim osobom jak ks. Boniecki czy chociażby Szymon Hołownia budujemy własne stanowisko na dane poglądy.

piątek, 4 listopada 2011

Żyj długo

Katarzyna Pakosińska w pewnym wywiadzie na pytanie o Polskę odpowiedziała dość wymownie- „to kraj żyjący w permanentnym stresie”. Nie trudno z nią się niezgodzić skoro codziennie rząd dostarcza narodowi polskiemu coraz to nowych rozrywek, które jak łatwo się domyśleć nie powodują spokojnego snu.Za rządów Tuska nikt spokojnie nie może zasnąć ,żeby móc cieszyć się radością kolejnego dnia. To nawet nie chodzi o ludzką wrażliwość, bo tego już dawno pozbawiono wszystkich, którzy wierzyli ,że w kraju można żyć spokojnie i godnie ale tym razem ciemne chmury skupią się wokół emerytów. To jest właściwie kolejna grupa społeczna ,która w moim odczuciu powinna czerpać w pełni z praw i przywilejów jakie im się należą.To są ludzie ,którzy poprzez swoją ciężką, długoletnią pracę zasłużyli na odpoczynek i korzystali z niego w pełni tego słowa znaczeniu. „Obawy” rządu skierowane są do tej grupy ludzi ,którzy będą korzystali z przywileju emerytalnego. Będzie to niestety niemożliwe za niedługo bo premier znalazł w nich kolejne źródło finansowania redukcji deficytu. Proszę sobie wyobrazić policjanta, górnika czy wojskowego w pełni służby w wieku 65 lat. No debilizm jakich mało ponieważ taki facet po kilkunastu latach w służbie w policji dostaje totalnie do łepetyny, stan psychiczny takiego wieloletniego wojskowego daje wiele do życzenia oczywiście zakładając ,że dożyje tego wieku a o górniku to już nie wspomnę co z jego głowy może zrobić metan odkładający się w jego organizmie przez wiele lat pracy. Myślę ,że premier zdaje sobie sprawę z faktu ,że jeśli nie będzie w Polsce reform to grozi nam obniżenie ratingu i poważne osłabienie wartości waluty , obecnie obserwuje poniekąd działania desperata któremu pali się grunt pod nogami no bo jak można prognozować nielogiczne wzrosty gospodarcze nie uwzględniając obiektywnie czynników zewnętrznych. To co miało poprawić samopoczucie rządzącym w tym roku wzbudza strach wraz z nadchodzącym rokiem. To delikatnie mówiąc jest niepoprawne politycznie żeby wierzyć w 4% wzrost gospodarczy PKB w chwili gdzie na całym kontynencie szaleje kryzys- jest opcja ,że zamkniemy się w 3,2 % wzroście i nic po za tym. Są sygnały o możliwości podniesienia VAT- u a to wydaje się jest najłatwiejsza droga z której ponownie zapewne skorzysta rząd aby ratować Skarb Państwa. Zgotowano ludziom „piękną” starość, bez pieniędzy, bez odpowiedniej opieki medycznej więc spadek ludzi w wieku produkcyjnym nie powinien nikogo dziwić i należy oczekiwać ,że taki trend migracji będzie systematycznie wzrastał.

czwartek, 3 listopada 2011

Teatr nie boski

Słuchałem wywiadu Tomasz Lisa z Krystyną Jandą i nie mogłem się nadziwić, że w Polsce istnieją takie niesprawiedliwości jeśli chodzi o funkcjonowanie teatrów. Teatr państwowy jest czymś lepszym, korzystniejszym od funkcjonujących prywatnych inicjatyw ,gdzie taki sposób rozumowania można w skrócie określić jako pospolitą dyskryminację podmiotów prywatnych kultywujących, promujących sztukę w kraju. To jest szokujące wyznanie Jandy, gdzie tak wybitna postać wręcz domaga się współpracy z państwem, oczekuje jakiś rozwiązań ułatwiających pracę artystyczną współczesnym teatrom. Dla świata artystycznego nie jest to nową rzeczą że brakuje wsparcia zarówno finansowego jak i medialnego z tej strony, której powinno zależeć na tych wartościach najbardziej. Sam wywiad był następstwem wydarzenia jakie miało kilka dni wcześniej, odbyła się telewizyjna premiera „Boskiej” Domalika przeniesionej z Teatru Polonia ,której wizytówką jest Krystyna Janda we własnej osobie. Można pomyśleć, że to taki rodzaj zadośćuczynienia tego nierównego traktowania teatrów na ziemi polskiej jednak zaskoczenie samych pomysłodawców odnowienia występów teatrów na żywo w mediach przerosło ich oczekiwania-prawie 3mln oglądalność widowiska, może na nowo wywołać dyskusję w tej materii. Próba stworzenia na nowo Teatru Telewizji nie rozwiąże wszystkim problemów, taka chwilowa zasłona dymna do pozostałych zagadnień. Słusznie aktorka zwróciła uwagę na fakt, że instytucje państwowe nie płacą 23 % podatku , jeśli taka jest prawda to małe teatry zawsze będą miały pod górkę a i byt istnienia takowych podmiotów to najdalej 3 letnia działalność. Ciężko jest być aktorem i właścicielem teatru ale chyba najcięższa w tym wszystkim jest odpowiedzialność. Maria Seweryn, córka Jandy wraz z Fundacją swojej mamy pomimo wielu przeciwności realizują nadal ciekawe projekty ciężko pracując po wiele godzin. Ten trud nigdy nie zostanie doceniony jest nie zmienią się przepisy bo to trochę chory system gdzie artysta, człowiek kultury nawet tak wielkiego formatu jak Janda musi walczyć o środki finansowe na przeżycie realizując sztukę.Pozostaje jedynie podsumować ten krótki wątek ale jakże wymowny słowa Marii Seweryn -„Wiele jeszcze niespodzianek przed nami, ale wierzę, że przyjdzie moment, w którym będziemy mogli odetchnąć.”

środa, 2 listopada 2011

Stróż moralności.

Jakby wszystkie obietnice były swoistymi umowami myślę ,że cieniutko piskaliby politycy a niestety żyjemy w czasach ,że obiecać to nie grzech więc ile głupia głowa na to pozwoli tyle głupot obiecają. Zastanawiałem się czy odnosząc się do partii Marka Jurka czy mam do czynienia z politykiem z wizją i charyzmą czy patrząc przez pryzmat wyborów mamy do czynienia z politycznym trupem. I co ciekawe, mając w sobie program mówiący o wspieraniu ochrony życia, rodzin, możliwości innych rozwiązań problemów w obszarze gospodarki mimo to nie potrafią przekonać, zjednać sobie liczniejszej grupy entuzjastów gdzie jako partia konserwatywno-religijna mogłaby reprezentować interes Polaków w Sejmie. Czy w tym wszystkim jest zbyt dużo treści o życiu, upartego dążenia do prawdy i czy to właściwie zadecydowało o słabości partii tego nie wiem jednak mam nieodparte wrażenie ,że próba odwołania się do dziedzictwa Europy jako chrześcijańskich podstaw istnienia tejże Europy jest daleko posuniętym bardziej dylematem moralnym aniżeli próbą odczytywania losów starego kontynentu. Pewne poglądy wymagają argumentów rzeczowych stąd też może być taka strategia odebrana w sposób mało wiarygodny. Wogóle jak popatrzę na mentalność przeciętnego Polaka to zaczynam wątpić czy aby w ogóle interesowałoby go temat korzeni Europy jako wspólnoty narodów, społeczeństwo musi mieć realny wpływ na władzę a to jest temat daleki od ich oczekiwań. Trochę mi tu pachnie bezradnością, brakiem nowych idei jednak fundamenty są solidne odnoszące się do katolickich nauk społecznych. Pomimo swojego katolickiego charakteru formacja nie wykorzystuje Kościoła, nie wkręca go w grę polityczną co w rzeczywistości mogłoby zostać odebrane źle przez róźne środowiska. Walka o słuszną sprawę jest taka prawdziwa, szczera jednak w tej formie nie jest zdolna do rozwiązywania nierówności społecznych. Przygotowanie wyborcze które ocenić można dobrze niestety do końca nie przekonało innych, zabrakło siły przebicia i szkoda. Ograniczenie biurokracji ,niższe podatki, zwiększenie religii w życiu publicznym, walka z aborcją powinno skupić wobec tej partii wielu zwolenników ale obawiam się ,że program jest skierowany do grupy starszego pokolenia stąd też być może słabość tej formacji. Potrzebna jest mobilizacja do przyszłej kampanii i mimo wszystko pomimo odchodzenia od modelu państwa opiekuńczego starać się powinno się nadal pielęgnować wartości słuszne. PiS sypie się na naszych oczach, kolejnym pretendentem do wylotu jest Ziobro i osoba Jacka Kurskiego .Tacy ludzie jak najbardziej są potrzebni prawicy jednak nie takiej jak prezentuje to hipokratyczne „Prawo i Sprawiedliwość” bo to droga donikąd. Dobrze by się stało jakby Marek Jurek w tej kwestii zaproponował panom współpracę w swoich szeregach bo i korzyści z tego byłyby wymierne.

wtorek, 1 listopada 2011

Bitwa zwana cudem

Bitwa jedna z osiemnastu najważniejszych bitew w dziejach świata, Bitwa Warszawska. Wprawdzie samo zdarzenie miało miejsce z dala od Warszawy jednak autor uznał, że taki tytuł bardziej przykuje uwagę potencjalnego widza. Powszechnie tak nazwana bitwa miała mieć olbrzymie znaczenie dla całej Europy, tzw. Cud nad Wisłą miał zatrzymać Armię Czerwoną przed ekspansją komunizmu dzięki czemu udało nam się zachować niepodległość. Hoffman pokazał obraz bolszewickiej machiny, jak ten światowy płomień Lenina i Trockiego miał funkcjonować na innych obszarach. Ten film jest dobry pod kątem użytej technologii 3D jak i choreografii, dobre źródło które odzwierciedla tamtejsze obyczaje, ubrania, sposób walki, wcielanie ideologii w życie. Nie wiem czy film jest dobry jako całokształt, czegoś zabrakło jak na taką produkcję jednak obraz przestrzeni, sceny batalistyczne, konnica to podpis Hoffmana jako reżysera i tu należy mu oddać zasłużone brawa. Być może mniej jest ważny film od jej reakcji samych widzów na wydarzenia z tamtych lat. Stosunki polsko-rosyjskie które obecnie i tak nie są najlepsze poprzez taki film wcale nie skracają nam tej drogi do ich poprawy. Trzeba pamiętać ,że Rosja ledwo przełknęła film Wajdy o Katyniu stąd też ciężko oczekiwać od nich, że wzruszą się kolejną czarną kartą z historii. Katyń puszczono w publicznej telewizji ale chyba dlatego, że osoba Wajdy jest dobrze tam znana albo chcieli poddać ocenie przez społeczeństwo wydarzenia tamtych dni, zamiast słowa przepraszam taki rodzaj rekompensaty dla narodu polskiego. Musimy pamiętać ,że głos paru ludzi, mediów nie jest głosem całego narodu. Sam Katyń pokazał jak wielka niewiedza jest wśród współczesnych Rosjan. Dobrze że są tacy ludzie jak Matwiejew- historyk po stronie rosyjskiej, który prezentując jakoby linię Kremla utwierdza wszystkich ,że to właśnie im należą się przeprosiny za śmierć jeńców w obozach polskich, wiemy jakie mają wobec nas oczekiwania. I chyba zawsze będziemy spotykali z takim rodzajem odbijania piłeczki przez rosyjskich intelektualistów ponieważ prawda o Rosji bolszewickiej jest nie do przełknięcia przez nich samych, próbują odciąć się od przeszłości bez ponoszenia konsekwencji co jest niestety bardzo trudną drogą.Na dziś z tego mi wiadomo ten film nie będzie miał możliwości zaistnienia w Rosji.

Słaba lewica

Sytuacja w SLD nie jest do pozazdroszczenia i muszę przyznać ,że hasło „Wiemy co trzeba zmienić” jest niebywale trafnym spostrzeżeniem. Prawdopodobnie wcześniej celem hasła było odniesienie się do programu tej partii jednak obecna miażdżąca porażka wyborcza zmusza ten ruch do poważnych zmian personalnych. Pomimo dobrych chęci, byciem partią propaństwową, prospołeczną bo tak siebie postrzegają, nie potrafili stawić czoła chociażby Ruchowi Paligota. Słaba kampania czy brak determinacji to wskaźniki które narzucają się samoistnie jednak w podejmowaniu działań i jakiejś konsekwencji również zabrakło prawicy gdzie rozczarowanie wynikami wyborczymi zmusza partie do podjęcia odważnych decyzji. Dobrze by było nie utożsamiać PiS-u z prawą strona polityczną bo mam wrażenie ,ze ta partia niszcząc się od środka niewiele może zdziałać w obszarze politycznych korzyści dla obywatela. Trochę obawiam się ignorancji SLD wobec błyskotliwej wygranej Paligota. Traktowanie ich z nutą uśmiechu, umieszczając do szuflady gwiazdy sezonu może się poważnie zemścić. Sam fakt ,ze facet potrafił przebić się w tym wyścigu świadczy o jego zaradności i umiejętności zjednywania sobie wyborców, nieważne jacy by oni nie byli. Niektóre pomysły mają dobre chociażby podniesienie płacy minimalnej o 200 zł, nie jest rzeczą nową ,że taka sytuacja spowodowałby zwiększenie PKB, więcej mają to więcej będą wydawać ale nikt do tego się nie kwapi bo w zamian nic nie można zaoferować tym nieszczęsnym pracodawcom a taki stan rzeczy tylko dołożyłby oliwy do ognia. Miller mówi ,że partia ma swój styl i chce robić nadal swoje bez patrzenia na Palikota i PiS i tutaj chyba pomylił się. Nie wystarczy oprzeć się na osobie Kwaśniewskiego, a to niekwestionowany lider pozytywny tej formacji, żeby z powrotem móc postawić na nogi partię ,która bądź co bądź jest potrzebna w świecie politycznego bałaganu. Muszą szukać innej drogi zjednywania ku sobie środowisk lewicowych. Oparcie się tylko na osobach sprawdzonych w żaden sposób nie przybliży ich do realnego wpływania na losy kraju. Dostali po uszach więc najwyższy czas ,żeby wykreowali taką linię programową ,która sprzyjałaby rozwojowi i zadowoleniu społeczeństwa. Wprawdzie nie jestem zwolennikiem tej partii ale to właśnie oni mają w swoim programie ciekawe pomysły skierowane na potrzeby realne i współpraca obecnego rządu pod kątem pewnych ustaw jest jak najbardziej wskazana. Szukają silnego lidera ,który poprowadzi partię ku następnym wyborom, mówi się Kwaśniewski , Miller jednak ja od tej lewicy oczekiwałbym czegoś innego. Źle by się stało jakby szefem została Joanna Senyszyn, która deklaruje chęć podjęcia się takiej misji, bardziej Sierakowski na tym miejscu pasuje aniżeli osoba pani Joanny.