środa, 4 stycznia 2012

Podatek niezgody

Na jednym z portali podjęto temat wielkich sieci handlowych i związanych z tym przedmiotem dyskusji ,należnych z tytułu obrotów handlowych należnego podatku. To co dziś wpływa do budżetu poszczególnych gmin, miast raczej stanowi uzupełnienie ich budżetu aniżeli poważne wpływy na przyzwoitym poziomie. Podatek kolejny w naszej gospodarce jest mile widziany ,mamy ich już na tyle dużo ,że wydawać by się mogło ,że jeszcze jeden nie stanowi żadnej różnicy. Pomysł PiS-u wydaje się być słusznym pomysłem ale wprowadzenie 1 % podatku dla firm spożywczych, meblowych, odzieżowych przy i tak już dużych obciążeniach fiskalnych może zakończyć się ucieczką inwestorów z Polski. Pomysłodawcy liczą ile to pieniędzy z tego tytułu może wpłynąć do budżetu jednak nie patrzą na wymiar społeczny takich decyzji mało przemyślanych w skutkach. Z jednej strony jest to jakaś alternatywa. Do tej pory rozwiązanie problemów w kraju było mówienie o reformach i podnoszenie VAT-u ,które uderza w najsłabszą grupę społeczną jednak pomysł opozycji miałby rację bytu bez podnoszenia tego czynnika podatkowego dla średnio zamożnych co niestety przy pazerności rządu wydaje się to niemożliwe. Duże firmy migają się skutecznie aby nie płacić daniny państwu więc nie widzę powodu dla którego miałyby zmienić swoje praktyki. Bardziej wydaje mi się racjonalne wprowadzenie podatku od transakcji międzynarodowych aniżeli ten pomysł. Przykładem takiej nieodpowiedzialnej polityki i jej skutki obserwujemy na Węgrzech. Faktycznie podatek od największych podmiotów zasilił tamtejszy budżet sporą kwotą jednak okazało się to nie współmierne do ilości odchodzących od inwestowania w tym kraju przedsiębiorstw. Brak pieniędzy z zewnątrz plus działania rządowe dały efekt w postaci społecznych protestów przeciwko pogarszającej się sytuacji gospodarczej. To jest ważna chwila, wyszli na ulicę bo w końcu przejrzeli na oczy. Węgry były krajem który stanowił przykład dobrych zmian na lepsze jednak w chwili kiedy Grecja okłamywała unijnych partnerów co do deficytu w tym samym czasie rząd na Węgrzech robił w „konia” swoich obywateli co do stanu swojej gospodarki. Węgry otarły się o kryzys w 2008 roku ale chęci zabrakło w takim stopniu aby wprowadzanie reform było na tyle skuteczne żeby Węgry w ogólnym kształcie mogły być postrzegane jako gospodarka rozwijająca się w Europie Środkowej. Tam się kłania recesja i nie zapowiada się aby szybko rozwiązano kwestie społeczne bo kraj skazany jest na korzystanie z pożyczek MFW co w dłużej perspektywie jest zgubne w skutkach. Ja widziałem w partnerstwie Polski,Czechów i Węgrów pewien rodzaj fundamentu dla rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej. Tutaj Unia jest mało skuteczna, zbyt duże różnice dzielą państwa wspólnoty żeby polityka unijna miała jakiś większy, głębszy sens, chodzi o to żeby wzmocnić podstawy rozwoju Europy Środkowej a nie jak to ma miejsce teraz ,poddawanie się spowolnieniu gospodarek strefy euro kosztem podupadania krajów wschodzących co jest dla małych krajów jednym z najgorszych scenariuszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz