czwartek, 4 listopada 2010

to zwyczajne nieróbstwo....

Bardzo ciekawy artykuł przeczytałem na temat Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Nazwa imponująca ale trochę przydługawa. Z tego całego referatu zrozumieć można dosłownie kilka zdań. Polityka zagraniczna Unii czy jest tym samym co polityka poszczególnych krajów tej Unii ? Tak na chłopski rozum jedno wyklucza drugie i nie wydaje mi się ,żeby interes państw był jednomyślnym głosem Brukseli. Skromność wypadła ze słownika można powiedzieć przypatrując się temu podmiotowi, który ma stanowić autonomię instytucjonalną i budżetową ,być czymś w rodzaju inicjatora działań politycznych. Nawet brakuje odpowiednich wyrazów ,żeby opisać unijny sposób marnotrawienia pieniążków. Do dnia dzisiejszego tak naprawdę zasady funkcjonowania nie zostały jeszcze jasno określone a już widać ,że główne zajęcie tej instytucji to zwyczajne nieróbstwo za europejskie pieniądze. Obserwacja lokalnej polityki poprzez powstawanie coraz to nowszych ambasad unijnych to nic innego jak rozdawanie kolejnych stanowisk dla politycznych tłuków. Nie można im mieć tego za złe ,że próbują ustawić się finansowo jednak moja wiara w polską dyplomację a co za tym idzie umiejętność wynegocjowania kilka dobrych krzeseł w tym wyścigu graniczy prawie z cudem. Struktury podziału na „starą” i „nową” Unię w tej materii są wyraźnie naznaczone, że mamy do czynienia z równymi i równiejszymi. Nie znajduje powodów wogóle dla których jest potrzeba istnienia czegoś co ma przynieść wymierne korzyści tylko politykom tej instytucji. Europa nie ma pomysłu jak ma wyglądać takowa polityka zagraniczna Unii i wdrażanie tego rodzaju instytucji poprzez otwieranie debilnych placówek na Jamajce czy w Korei jest swoistą głupotą. Jedno jest pewne, unijna dyplomacja to dyplomacja bez Polski i taki stan jeszcze długo będzie miał miejsce pomijając oczywiście udaną nominację Jerzego Buzka jako jedną z nielicznych udanych osiągnięć w tej szopce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz