piątek, 15 stycznia 2010

kto głośniej ryczy....

Czy grozi nam wybuch niezadowolenia ogólnospołecznego,tak sądzę...Historia lubi się powtarzać tak też przypatrując się wydarzeniom z roku 1967 czy chociażby 1968 można dostrzec podobieństwa zachowań i określonych działań aparatu państwowego wobec społeczeństwa.Długie kolejki przed sklepami jak na ironię przeniosły się do instytucji zdrowotnych gdzie ludziska od wczesnych godzin usiłują dostać się do specjalisty spędzając kilka godzin w zatłoczonych poczekalniach,no chyba to nie jest wymarzony scenariusz dla osoby chorej.Brak dostatecznego zaopatrzenia w artykuły mięsne przy ciągłym przypominaniu o wydajności pracy powodowało,że ludzie byli rozgoryczeni poważnie.Aparat partyjny taki stan rzeczy tłumaczył brakiem informacji o przyczynach zaistniałej sytuacji.Dzisiaj jak widać,niewiele odbiega polityka tamtych lat,analogicznie brak możliwości pełnego korzystania ze swiadczeń zdrowotnych przy wyraźnych sygnałach o próbie wydłużenia lat pracy każdemu Polakowi.Tak jak wtedy,podważano kompetencje władzy co do kierowania gospodarką tak teraz słyszymy piękne słowa,które nijak się mają do sytuacji gospodarczej.Strajki próbowano załagodzić odpowiednio wypłacanymi premiami a dzisiaj...ten kto głośniej ryczy ten swoje dostanie.Gomułka mawiał,że "mięso podrożało,to prawda ale przecież was i tak nie stać na mięso " za co zapłacił wysoką cenę i tutaj jakbym widział naszego premiera w odniesieniu do polityki mieszkaniowej....co z tego że chcecie mieszkać,mieć własne mieszkanie jak nigdy was nie będzie stać na to...Sądzę,że taka prymitywna demagogia,obietnice bez pokrycia,fałszowanie rzeczywistości miało miejsce kiedyś i o dziwo po tylu latach doświadczeń nadal jest praktykowana.Pocieszeniem może być fakt,że w konsekwencji sprowadza się do kolejnych wyborów a co za tym idzie do kolejnych populistycznych słów i mydleniu oczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz