czwartek, 14 października 2010

ważne jest czy będzie bolało....

Potężne cięcia wydatków w wysokości 10% obniżki na emeryturach,jakieś 20 % na pensjach w budżetówce ma na celu uchronienie Łotwy przez możliwym scenariuszem bankructwa kraju,gdzie zwyczajnie braknie pieniędzy na statusowe cele określone w budżecie.Łotwa jest takim przykładem gdzie brak reform zbiera olbrzymie żniwa i niezadowolenie społeczeństwa sięga do tego stopnia,że może dojść do swoistego rodzaju rewolucji i obalenia rządu.Nasz sąsiad chce uratować państwo za pomocą społeczeństwa,które i tak już jest ubogie.Poprzez obniżenie płacy minimalnej,prawdopodobną dewaluację swojej waluty,obniżenie wysokości emerytur chce wyciągnąć kraj z zapaści ekonomicznej.Taka konsekwencja w działaniu w dużym formacie powinna skłonić naszych polityków do refleksji czy są gotowi do takich poświęceń jak Łotwa.Pomimo początkowej burzy i braku społecznej akceptacji kraj ten systematycznie realizuje założenia gospodarcze,ucierpiało na tym wielu Łotyszów co w wielu przypadkach zakończyło się masowymi wyjazdami za chlebem,dużym bezrobociem,wzrostem szarej strefy.Taka dewaluacja od środka spowodowała,że w tym tempie Łotysze wyjdą z zapaści bardzo szybko i wprowadzenie wspólnej waluty możliwe będzie na rok 2013 .Łotwie nie jest potrzebna filozofia Unii tylko kasiora która jest niezbędna przy kurczącej się gospodarce.Tutaj nieocenioną pomocą powinna być współpraca Polski w realizowaniu różnych projektów gospodarczych skierowanych na wschód.Napędzanie gospodarki poprzez zwiększony import pozytywnie może odziaływać na sprzedaż detaliczną,zmiejszenie bezrobocia ale chyba brakuje takich dobrych chęci,jednostronnej pomocy.Łotwa jest teraz na łasce Unii Europejskiej,Funduszu Walutowego czy chociażby Banku Światowego.Podobnie będzie u nas,bo narazie wszyscy udają,że nic się nie dzieje,nikt nie ma ochoty podcinać gałęzi na której siedzi więc nikt nie kwapi się do cięć budżetowych poważnych jak to zrobiła Łotwa,która niestety w konsekwencji wręcz została zmuszona do takiego postępowania.Myślę,że to Łotysze mają duże szanse na bycie tzw.zieloną wyspą na mapie Europy Środkowo-Wschodniej,to raczej oni wśród krajów bałtyckich wykazują największą chęć reform w momencie wypalenia się boomu gospodarczego.Drastyczne zmiany zaowocują i będą rozwijać się na tyle pozytywnie na ile pozwolą sami Łotysze.Wprawdzie jest to małe państwo a chęć władzy na poprawę warunków życiowych swoich obywateli jest olbrzymia,nie mniej jednak tutaj Polska powinna odgrywać zasadniczą rolę, być swego rodzaju jako motor napędowy tego państewka.Zastanawiającą jest taka sytuacja...czy musi zaistnieć tragedia żeby ktoś zareagował,kraj będący na skraju bankructwa w ostatniej chwili budzi społeczeństwo i szuka w nim wsparcia co do swoich ratunkowych planów.Takie owoce nieodpowiedzialnego postępowania my jako Polacy dopiero odczujemy,ważne jest czy będzie bolało tak mocno jak odczuli to na własnej skórze Łotysze.Ważne jest też czy my dorośli na tyle do takich zmian jak to zrobiła Łotwa.Jako partner handlowy dajemy ciała ale powinniśmy od nich brać lekcje na temat cięć budżetowych i ich skuteczności w rozwiązywaniu trudnych tematów bo niestety czasami trzeba zrobić krok do tyłu żeby móc zrobić trzy kroki do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz