środa, 2 grudnia 2009
lekcja wychowawcza
Miałem wczoraj niesamowity dzień....a mianowicie do południa moim głównym zajęciem było oczekiwanie na pana od gazu; robi odczyty liczników,więc polegało to na leżeniu i nic nie robieniu hehe.Potem to już było bardziej ambitnie,u rodziców musiałem zrobić kopytka.Fajna zabawa,trochę mnie to drażniło bo jak sobie naturlałem taki wałeczek to ta parówka zaczynała mi się rozwalać ale w zamian za to mściłem się wrzucając ciasto do wrzącej wody.Następnie przyszedł czas na spotkanie z małą Anią,zostałem zaangażowany do opieki nad moją chrześnicą.Ku mojemu zdziwieniu godzinne przebywanie z tym dzieckiem wcale mnie nie zmęczyło,wręcz przeciwnie czas tak upływał,że piłem potem zimną kawę.Ale ile rzeczy człowiek się dowiedział....że w wagonie siedzą same grubasy,które jedzą tłuste kiełbasy,że wilk zjadł babcię i myśliwy zastrzelił zwierzę,że pan filary na nosie miał okulary,że jest taka dziewczynka jak Marcelinka i wiele jeszcze innych postaci...człowiek uczy się całe życie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz