środa, 30 listopada 2011
Sikorski wzywa...
Myślę ,że nie pomyliłbym się używając stwierdzenia prawdziwy premier to Radosław Sikorski. Facet wzywa Niemcy do ratowania strefy euro przed rozpadem na forum Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Apel na tyle ciekawy że w samym kraju wzbudził mieszane poglądy i co ważne ponownie dużo do powiedzenia miała powszechnie uważana przez nas opozycja co w efekcie przełożyło się na jakieś wnioski o wotum nieufności dla Sikorskiego. W sumie od opozycji nie można oczekiwać za dużo, bynajmniej słabość tych partii przekłada się na ich osiągnięcia mizerne. Odważny ruch został trochę odebrany jako wizjonerski jednak myślę ,że nie tylko on to zauważył ,że najsilniejsze kraje w Unii kompletnie nic nie robią żeby osiągnąć jakieś wspólne porozumienie po za faktem ,że bujają się po całej Europie i spotkania robocze nazwane heroicznie szczytami stanowią kolejną okazję żeby debatować. Takie debatowanie na temat debat to my już znamy z polskiej rzeczywistości co jak wiadomo do niczego nie doprowadziły a jedynie w ten sposób naciągnięto jeszcze bardziej wytrzymałość Polaków. Dyskutowanie na temat reform w UE jest już mało potrzebne bo w żaden sposób nie przynosi oczekiwanych rozwiązań w tej materii co w istocie sprowadza się do zwyczajnej uprzejmości dyplomatycznej na zasadzie pogadaj sobie jeszcze a my i tak swoje zrobimy. Jeśli wiarygodność buduje się latami to chyba czas głośno powiedzieć że mamy do czynienia z niekompetencją polityków starej Europy bo ciężko tu dostrzec ślady solidarnej, jednogłośnej Unii. Paradoksalnie przypomina to sytuację jaka ma miejsce w PZPN , który w oparciu o własne stowarzyszeniowe zasady silnie mocno realizuje swoją politykę szczelnie mocno zamykając się na zewnętrzne naciski co doprowadziło do korupcji w strukturach zarządu i nie tylko. Mówi się ,że należy rozgonić to towarzystwo, które działa tylko we własnym interesie co analogicznie podobny obrazek zauważyć można w Unii. Czas na zmiany jednak ciężko starym wyjadaczom taki stan rzeczy zaakceptować stąd też zrozumiałe jest to nic nie robienie w obszarze kryzysu który rozlewa się na cały kontynent. Z jednej strony są opinie ,że wystawiamy się na śmieszność jednak ktoś w końcu nazwał rzeczy po imieniu co bardzo spodobało się chociażby byłym prezydentom dzisiejszych Niemiec. Sikorski widząc potrzebę zmian zaproponował chociażby ogólnie zmniejszenie liczby przedstawicieli parlamentu Unii co mogłoby poważnie zredukować koszty tej instytucji co właściwie na chwilę obecną wydaje się rzeczą nierealną. Masa ludzi, którzy niewiele wnoszą wkład rozwoju i zarządzania wspólna polityką podniesie larmo no bo nikt nie ma ochoty tracić dochodowej posady w tych strukturach. Zbyt słabo działająca wspólna Unia postawiła poważny mur przed możliwością odbiurokratyzowania swojego gniazda. Słusznie Sikorski zauważył, że nie największym zagrożeniem są jacyś talibowie, rakiety rosyjskie ale największe zagrożenie stanowi rozpad strefy euro. Szereg zjawisk które mają miejsce obecnie są przyczynkiem do weryfikowania wcześniejszych prognoz, które w naszym polskim folwarku były mocno wygórowane z racji wyborów do Sejmu. Sikorski bije do Niemców ,że nic nie robią ale oni z tego tez nic sobie nie robią bo jakoś nie zapowiada się żeby zostały podjęte silne działania interwencyjne gdzie kryzys nie rozpieszcza żadnego państwa. Facet ma pomysł na rozwiązanie niektórych problemów jednak nic to nie pomoże jeśli nie zmieni się sposób myślenia unijnych urzędników. Brakuje silnych bodźców, zaangażowania państw w możliwość rozwiązania powszechnie panującej zarazy finansowej i w obliczu bezradności wydaje mi się ,że będziemy oglądać rozpad poszczególnych państw co będzie zaczątkiem rozpadu strefy euro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz