środa, 16 listopada 2011
Ofiary żłobka
Aż mi chłodno się zrobiło jak sobie pomyślałem na temat prowadzenia w kraju tzw. polityki prorodzinnej. Z założenia to powinien być taki rodzaj pomocy która poprzez szereg różnych ustaw pozwoli rodzinom w Polsce na godne ,bezpieczne tworzenie więzi rodzinnych. Należy zaznaczyć, że pisze o Polsce bo tylko tutaj są na bardzo niskim poziomie tego rodzaju świadczenia. Rodzina sama w sobie nie jest wartością, czymś fundamentalnie jednoznacznym w odniesieniu do tradycyjnego modelu gdzie autorytetem jest osoba ojca i matki natomiast rozwijane przez nich postawy stanowić będą o przyszłości ich dzieci. Być może taka formuła nam odpowiada bo silnie mocno wpajana kolejnym pokoleniom utrwala w nas określoną postawę. W tym rozumowaniu jest za dużo poprawności ,która przez grzeczność jest faktycznie prawidłowa ale odbiega znacznie od tego co rzeczywistość nam pokazuje a tym co nam państwo oferuje. Być może rodzina jest najważniejsza-skojarzenie z wyborczych haseł; jednak należy zastanowić się gdzie w tym jest polityczna wola na taką prawidłowość społeczną, w końcu dysponentami naszego losu są demokratycznie wybrani posłowie na Sejm. Ich wypociny to chociażby ustawa żłobkowa. Prezydent nie powiem nawet w pomysłowy sposób rozwiązał braki ludzkie, uznano że wydłużenie wieku emerytalnego jest mało zyskowne więc zadbano o kobiety w sile wieku zapewniając im możliwość korzystania ze żłobków a to przełoży się na wzrost PKB kraju. Skutki takiej ustawy będą tragiczne bo uderzą tylko w tych średnio zarabiających którzy, żeby się utrzymać będą zmuszeni oddać swoje pociechy pod inną opiekę, pozostałe grupy społeczne, bogaci i rodziny z terenów wiejskich zapewne nie skorzystają z tego dziwnego dobrodziejstwa. Państwo potrzebuje pieniędzy i pod przykrywką dbania o rodzinę tak naprawdę obrało kierunek na tory bezinteresownej znieczulicy. Mówi się ,że w krajach zachodnich to jest standard tylko że nam daleko jeszcze do nich a próbowanie przeskoczyć kilka problemów naraz wnioskując , że ten czy tamten dylemat rozwiąże się samoistnie to zwyczajnie kpina a zarazem brak odpowiedzialności. Wydaje mi się ,że tu nie chodzi o te biadolenie na temat kobiet że chcą pracować, rozwijać się ale o fakt że państwo nie zapewnia należytej opieki nad rozwijaniem więzi rodzinnych. Władza ucieka od sentymentalizmu bo za tym nie idą korzyści, dla nich mały obywatel niestety stanowi obciążenie , które nie przynosi na chwilę obecną wymiernych korzyści więc należy zapomnieć że dzieci będą wychowywać się w duchu rodzinnej atmosfery, należy zapomnieć ,że rząd wydłuży kobietom okresy macierzyństwa i należy zapomnieć że polityka prorodzinna będzie kiedykolwiek kojarzyła się z modelem rodziny o wartościach tradycyjnego wychowania potomstwa. Jak taka postawa rządu i prezydenta wpłynie na te wszystkie ofiary żłobka to należy spytać psychologów, co dzięki temu osiągniemy, jakich umiejętności pozbawimy tych dzieciaków. Państwo nie radzi sobie z problemem samotnie wychowujących matek –to w ogóle temat rzeka; i w myśl swojej kreatywności funduje im koszmarne rozwiązania, tam gdzie ta więź najbardziej jest potrzebna to władza skutecznie odcina pępowinę. Nie chce kształtować opiekuńczego elektoratu jednak wydaje mi się, że goniąc za Zachodem gubimy zbyt wiele cennych wartości, nie potrafimy zadbać o istotne potrzeby egzystencjonalne potencjalnej rodziny i co jest niebezpieczne zaczynamy traktować rodzinę jako podmiot, cenny kapitał ludzki do łatania dziury budżetowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz