wtorek, 25 stycznia 2011
ale co zrobić...
Czasami nie mają sił żeby żyć, dalej ciągnąć tą swoją wegetację, dawno poznały przyjemności i pułapki szarej rzeczywistości. Może dzięki temu są silniejsze i wszystko im jedno co będzie dalej. Często słowa takie dom, rodzina, miłość jest dla nich czymś abstrakcyjnym. Nastolatki w poprawczaku, temat trudny i nikt nie ma pomysłu co zrobić z tym problematycznym tematem. Niekochane dzieci i ich bagaż: wieczne kłótnie, dominacja przemocy, przypadkowy seks, rozboje, włamania, alkohol. To taki mały ułamek ich codzienności ale co zrobić aby im pomóc ,sprawić żeby czuły się dowartościowane, potrzebne i co ważne ,pomimo swoich złych uczynków, życiowych błędów ,będą mogli odnaleźć się w życiu codziennym. Postać Leny Rogowskiej daje cień nadziei , że praca z nastolatkami przyniesie namacalne efekty, wysiłek jaki wkłada w projekty związane z dzieciakami „dobrymi” inaczej okaże się czasem nie zmarnowanym i poskutkuje w przyszłości. Można powiedzieć ,ta grzeczna panna nie mając większego pojęcia o resocjalizacji nastolatek podjęła się tego tematu włażąc i to ciekawa sprawa z muzyką tradycyjną. Za pomocą kołysanek próbuje wciągnąć dzieciaki do wspólnej inicjatywy, tworzy teatr, lekcje śpiewu, buduje własny autorytet. Trochę to dla mnie dziwna postać i tak do końca nie ufam przekazom medialnym na temat fenomenu Leny. Jestem sceptycznie nastawiony jednak jedna taka osoba jest kroplą w morzu potrzeb jakie są potrzebne i niezbędne w zakładzie poprawczym. Pozwala tym młodym ludziom zapomnieć o problemach, przerabiają hip-hop muzę na własny użytek ,opowiadają o sobie w swoich tekstach. Tylko gdzie w tym wszystkim jest państwo…ano nima i nikogo to już nie dziwi. Wiele wkładu w pracę z nastoletnimi przestępcami dają z siebie sami wolontariusze i za to poświęcenie trzeba im podziękować i mocno chyle czoło. Każdy projekt to jakaś kwota pieniędzy a często ich niestety brakuje. Mówi się, że koszt utrzymania takich placówek jest coraz droższy jednak ciągle zapomina się, że to właśnie to samo państwo dopuściło do takiej sytuacji że wiele młodych ludzi zatraciło kontakt z rzeczywistością. Oni nie znaleźli się tam przypadkowo, stały się zwyczajnie ofiarami polityki państwa a właściwie nieudolności rządu w walce z niesprawiedliwością społeczną, dyskryminacją, ciągłym zubożeniem naszego społeczeństwa. Trochę taka ciemniejsza strona miast o której nikt nie chce głośno mówić co powoduje, że każdy liczy na to ,że temat jakoś sam się rozwiąże.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zgadzam sie z Toba...Ogladalam ostatnio Dzieci z Leningradu-Wina lezy po stronie panstwa tym dzieciakom nikt nie dal nadziei na godne i spokojne zycie....ten system jest poprostu chory i nienormalny..
OdpowiedzUsuń