niedziela, 23 maja 2010
jest nadzieja...
Żyjemy w przekonaniu,że zostało stworzone prawo po to żeby nam żyło się lepiej i poprzez przestrzeganie określonych zachowań będzie nam się żyło godnie i sprawiedliwie.Ale cóż to za prawo kiedy my jako społeczeństwo przestrzegając norm obywatelskich nie możemy w pełni korzystać z prawa,które nakazuje określone zachowanie ale i daje prawo do czerpania korzyści jako obywatel.Dzieciak potrzebuje pomocy,ma rzadką chorobę której leczenie wymaga olbrzymich środków finansowych na który przeciętnej rodziny nie stać na taki wydatek.Jest nadzieja....leki są refundowane przez państwo ale pojawia się kolejny haczyk.Bezpłatne leczenie obejmuje osoby powyżej jakiegoś określonego wieku...chłopak jest za młody żeby otrzymać leki więc nie może być leczony bo jakiś debil wymyślił sobie granice wiekowe.Mijają miesiące,stan chłopaka się pogarsza,prawdopodobnie leki pomogłoby zatrzymać rozwój choroby i dałoby możliwość poprawnej dalszej profilaktyki ale prawo zabrania leczenia chłopaka...Załóżmy ,że o tragedii chłopca dowiadują się osoby,które chcą choremu pomóc tymczasem w organizmie młodego człowieka dochodzi do nieodwracalnych zmian w uszkodzeniu ciała.Ludzie dobrego serca sfinansowali lekarstwa,została zebrana odpowiednia kwota żeby móc kontynuować leczenie jednak czas działa na niekorzyść chorego.Musi być zrobiony przeszczep....czas oczekiwania na operację to jakieś sześć miesięcy.Zmiany w organizmie chłopaka stają się nieodwracalne,mija pare miesięcy,młody człowiek umiera...umiera w myśl obowiązującego prawa...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz